Super, bardzo dziękuję za wyjaśnienia. Nagrywałem kiedyś saksofon, też myślałem, że wygląd tej fali to po prostu beznadziejność sprzętu... Zawsze wychodziłem z założenia, że najlepiej jest dostarczyć do interfejsu sygnał o jak największym natężeniu, ze względu na wzmacnianie szumów wraz ze wzmacnianiem poziomu w interfejsie. Jaki średni poziom rejestrowanej ścieżki jest więc dobry do utrzymania? Zakładając, że rejestrujemy coś, co finalne ma być na froncie miksu, jak np. wokale?
...
Pierwszy standard cyfrowego poziomu to -12dBFS, czyli analogowe zero (różnie definiowane zresztą do teraz) ma być na -12dBFS. Tłumaczono to prosto - z tych 12dB zapasu 6 jest na normalnie dozwolony analogowy over, a drugie 6 na "operator error". To był standard szesnastobitowy, dość restrykcyjnie stosowany np. w telewizji, zresztą często do teraz. Taka kalibracja sprawdza się doskonale w telewizji, bo tam się nic nie produkuje, w oczywisty sposób nie wystarcza jednak w tradycyjnym profesjonalnym środowisku audio, stąd najpierw pojawił się standard -18 a teraz często stosowany jest -20 albo i -22, zależy czy liczyć od 0dBu czy 0VU Dotyczy to dynamiki 24-bitowej, bo w szesnastobitowej to by była chyba przesada. Taka kalibracja i trzymanie się poziomu zera w okolicy -18dBFS właśnie pozwala na sensowną współpracę z outboardem i właściwe użycie wtyczek, zwłaszcza tych emulujących prawdziwe urządzenia. Walenie sygnału "pod dach" jest bez sensu z paru powodów, ale zasadniczo okolice -12 to jest dobry punkt wyjścia - no dobra, można trochę więcej, jak się bardzo chce
[addsig]