Zacznijmy od tego że problem jest nie do rozwiązania, bo nakłada się wiele czynników. Głównym z nich jest gust ogołu, któremu odpowiada/nie przeszkadza papka go otaczająca. Dwa to fakt że trudno określić jednoznacznie co jest ambitne co nie wśród tych którym papka nie odpowiada. Ja osobiście gustuję w tym co na samym dnie (avantrock, psychodelia, nowa fala, awangarda, ambient etc), gram, angażuję się w niezależne wytwórnie, staram się wspierać innych, których twórczość uznaję za wartościową (nie znaczy to, że musi mi się podobać), od niedawna wydaję niszowe czasopismo. I wiem że najważniejsze jest by się nie zamykać i przede wszystkim szukać ludzi szczerych, zaangażowanych, nie gardzących idealizmem i pracowitych. Takich ludzi kształtować, wbrew ogółowi swoją własną postawą. Takich potrzeba i słuchaczy i muzyków i wydawców. Muzyka jest pod nosem tylko niewielu jest takich którzy chcą poświęcić choć czubek paznokcia by do niej dotrzeć. Bo nie chce się nie tyle kupić płytę ile nawet ją sciągnąć. Wszyscy tylko się urzalają, na brak czasu, pieniędzy etc. Ambitnej muzyki trzeba po prostu słuchać, mówic o niej znajomym, chodzić na koncerty, kupować płyty, tylko dzięki temu będzie istnieć. Większość nie zdaje sobie sprawy że czesto ci muzycy sami zainwestowali pieniądze (nie 30-50 pln) i wiele wysiłku by wydać płytę, wielu następnej nie wyda bo ktoś spiratował ją. Mówicie o milionach ludzi, ja wiem że to co ambitne, dotyczy to każdego gatunku i jazzu i elektroniki i rocka, to grupki liczące kilkaset, maksimum kilka tysięcy osób w Polsce. Nawet jedna czwarta z nich nie kupi płyty i nie pójdzie na koncert. Wielu bo "zapomni", "nie bedzie miało czasu", dojdzie do wniosku że od nich nic nie zależy etc.
Co do czerwonych gitar, kulek etc., myślę że za wieleosób utożsamia to co ambitne z tym co mu się podoba. Lubię wczesne Talk Talk ale daleki jestem od twierdzenia że to wybitnie ambitna muzyka. Wiem że Can czy Neu! poszedł o wiele dalej niż Pink Floyd nie mówiąc o Led Zeppelin. Wiele rzeczy trudno rozpatrywać w ogóle w takich kategoriach, polska muzyka z lat 60. - 70. miała dobre momenty ale trzeba też pamiętać że była okrutnie wsteczna wobec tego co dzialo się na świecie (i to nie tylko wina systemu). będę bronił Gaby Kulki mimo że mi się nie podoba i uważam że trochę za dużo porzycza od Kate Bush, ale w porównaniu do tego co nas otacza jest i tak do przodu i do tego (chyba) w miarę szczera. O jakości muzyki nie zawsze świadczy technika czy umiejętności. wielu naturszczyków wyśpiewujących swoje teksty do dwóch akordów gitarowych na róznych deptakach jest bardziej wartościowych od ścigających się wirtuozów z konserwatoriów, nie mających właściwie nic do przekazania. Wiele pięknych głosów wyśpiewuje miałką i do bulu nudną muzykę, a są skrzeczące dziady które potrafią na prawdę silnie złapać za serce. Trzeba szukać, poznawać i rozumieć nikt za was tego nie zrobi, ile kupiliście płyt ostatnio? ilu nowych wykonawców poznaliście? Czy cały czas wracaćie do tych samych i narzekacie że teraz to gówno i posucha?
Zamiast zadawać pytanie dlaczego jest do tyłka lepiej napisać że jest ktoś i warto mu pomagać. A jak ktoś to napisze warto ten link otworzyć, zamiast bezproduktywnie bić pianę.