[i]Komisarz Radosław Mazur, naczelnik wydziału do walki z przestępczością gospodarczą KWP w Gorzowie: Z zasady nie wolno ściągać niczego, czego nie nabyliśmy legalnie.
Czuje się jakbym właśnie poznał zabójczy dowcip, ze skeczu Monty Pythona.
[i]Komisarz Radosław Mazur, naczelnik wydziału do walki z przestępczością gospodarczą KWP w Gorzowie: Z zasady nie wolno ściągać niczego, czego nie nabyliśmy legalnie.
Czuje się jakbym właśnie poznał zabójczy dowcip, ze skeczu Monty Pythona.
Wierzę, chcę wierzyć w to, że nie zabraknie uczciwych ludzi, chcących uczciwie płacić lubianym przez siebie artystom. Tylko trzeba dać im szansę!
Może to i naiwność, ale co tam
Również chciałbym w to wierzyć, ale rozum podpowieda, że to faktycznie naiwność...
pozdrawiam i życzę spokojnych Świąt!...
Wielką sprawą jest odwaga w wyrażaniu prawd, które wypływają prosto z serca, chociaż rozum nie chce czasami za nimi podążać... Nie szkodzi, że to brzmi naiwnie. Najważniejsze, że o tym mówimy. Dużo pisałem wcześniej o świadomości, tu jest właśnie klucz. Bo żaden system prawny wszystkiego za ludzkość nie załatwi.
Wszystkim forumowiczom życzę Wesołych Świąt, oraz obfitującego w nowatorskie, świeże pomysły, pełnego natchnienia nadchodzącego Nowego Roku, by Wasza twórcza praca dawała Wam ogromną radość i satysfakcję, a jeszcze większą frajdę szerokiemu gronu Waszych odbiorców, którzy bedą Was za to sowicie wynagradzać.
Pozdrawiam serdecznie
Trochę dziwna ta dyskusja.
Wpierw następowało przyklaśnięcie lukom prawnym, że ściąganie jest legalne chociaż niemoralne.
Potem, że jednak moralne, bo nie pozbawia się interesu twórcy- chociaż w oczywisty sposób pozbawia.
Gdy do niektórych doszło, że realizatorzy w wypadku darmowej muzyki nie zarobią, to jednak należy liczyć na dobrowolne datki...
Oneman od dawna jest za wprowadzeniem darmowej muzyki i nie raz dał tego wyraz. Ma prawo do własnych poglądów, tak jak ja mam prawo się z nimi nie zgadzać.
Co prawda nie rozumiem co ma do muzyków, bo już któryś raz chciałby odebrać im zarobek, a tym prawo bytu jako muzykom profesjonalistom.
System dystrybucji jest upośledzony. Żyjemy w czasach gdy zespół sam nagrywa płytę (własnym kosztem), potem idzie do wytwórni, która ma reklamować materiał i organizować koncerty. Muzyk na płycie nie zarabia dosłownie nic, a wytwórnia ewentualnie realizuje marketing.
Efekty dla nowych są żadne. Często sami muszą wspierać marketing i sami organizować koncerty itd. Oczywiście są zespoły które są naprawdę promowane, a ich płyty nie lądują na półkach w szafie. Niestety to korupcyjny układ gdzie koledzy wspierają kolegów i z tym należy walczyć.
Ale gdy chce się zmienić układ niszcząc gigantów, to należy się zastanowić co na tym zyskamy.
Jeśli muzyka będzie za darmo, to od razu spadnie jej jakość. I to pod względem technicznym jak i merytorycznym.
Bo kto wynajmie drogie studio, jeśli nie zwrócą mu się koszty? Ok, będzie nagrywał w domu.
Pojawia się masa nagrań zrobionych domowym sposobem i coraz ciężej przebić się przez bezwartościowy bełkot. Będzie go coraz więcej, gdzie prym będą wiedli amatorzy którzy będą szczęśliwi z samego faktu, że ktoś ich słucha. Ale muzyka sama na tym straci, bo prawdziwe talenty będą musiały się przekwalifikować.
Dobre instrumenty, oprogramowanie, nauka- kosztują.
Najłatwiej tworzyć przy użyciu myszki, nawet bez umiejętności grania na instrumencie.
Nie da się być genialnym na pół etatu. Temu się trzeba całkowicie poświęcić.
W ten sposób spadnie jakość. Tak jak pianiści klasyczni ćwiczą po 8 godzin dziennie by być na poziomie, tak muzycy jazzowi przez lata odkrywają ukryte harmonie. By być światowcem, to często jedno życie to mało- szczególnie gdy marnowało się lata na inne sprawy.
To, że można sobie pykać dźwięki po pracy to prawda. Ale nie porównujmy hobby, do istoty tego co kochamy- do jakiejś formy doskonałej lub chociaż dążącej do niej.
Czy taki Pat Metheny byłby tym Patem gdyby się przekwalifikował i pracował w markecie? Czy Leszek Możdżer pracujący na budowie tworzył by takie cuda?
To, że do tej pory wyprodukowano tyle, że można już nic nie tworzyć to niby prawda. Chociaż tak może napisać tylko ten, który jest już pogodzony z życiem i już nie szuka.
Są ludzie którzy sami maja ambicje by w muzyce zostawić swój ślad i nie powinno się im odbierać takiej możliwości. To że ktoś sam zrezygnował i wybrał inne szczęśliwe życie, to wcale nie znaczy że takie jest dobre dla każdego.
Postęp jest w naturze ludzkiej, a twórcze poszukiwanie często sensem życia. Inaczej zamienimy się w bezduszne roboty, służąco jedynie do kupowania produktów.
Koncerty? No bez jaj. Może to jest dochód dla dużych nazwisk, ale nie dla małych.
Bez promocji, to na koncert przyjdą znajomi i rodzina. Ludziom coraz mniej się chce wychodzić z domu, jedynie promocja i marketing która obiecuje im coś życiowo specjalnego, wyciąga ich z domu.
Czyli będą rządzić markety i festyny, gdzie muzyk będzie klepał piosenki o pieczywie na półkach. Śmiejecie się?
W przypadku darmowych płyt, zwyczajnym zarobkiem muzyka będzie granie na bankietach, weselach lub zleceniach rozrywkowych- gdzie organizator będzie chciał sprzedać jakiś produkt. Często już teraz tak jest, ale można zarobić jeszcze na tantiemach z innych produkcji.
Jestem kompozytorem. Raczej rzadko gram koncerty, a jeśli już to dla przyjemności i jammowania. Nie chciał bym by jedyne pieniądze z muzyki trafiały do mnie z reklam.
Tworzę muzykę którą często graja inni i prawa autorskie dają mi możliwość tantiemów.
Jeśli muzyka będzie za darmo, to dosłownie znaczy, że nikt za nią nie zapłaci.
To znaczy, że nie wielu idealistów będzie stać na studio.
To znaczy, że nikt nie będzie promował zwykłych koncertów, bo z czego.
To znaczy że zwykły chłam będzie tyle samo warty co muzyka znakomita.
To znaczy, że kupowanie instrumentu będzie wyrazem hobby, a nie inwestycji w swoją przyszłość.
Jasne, że teraz w mediach rządzi wielka, popowa kupa. Tylko wyobraźcie sobie, że taką samą kupę będą robili amatorzy, z gorszym wykształceniem i umiejętnościami- nie wspominając o radykalnie gorszym sprzęcie. Ludzie chcą takiej muzyki, szczególnie zapakowanej w ładny papierek, ciała i pieniądze.
Nikt wartościowy nie będzie miał szans się przebić, bo promocji na szeroką skalę nie będzie! O tym co będzie modne będą decydować przedsiębiorstwa usługowe typu hiper market itp.- które zarazem będą faworyzować pewien styl sztuki użytkowo reklamowej.
Tego chcecie?
A może malarze mają również malować obrazy za darmo, filmowcy kręcić darmowe filmy, programiści tworzyć same freewary? Ewentualnie liczyć na datki.
Może aptekarze będą rozdawać super leki, piekarze piec darmowy chleb, a wszyscy potem zasiądziemy przy ognisku i trzymając się za dłonie zaśpiewamy allejuja?
No bez jaj... chociaż Wesołych Świąt.
Janko, ja wiem, że ten układ trzeba rozwalić, ale po prostu nie uważam, że popieranie piractwa (zalegalizowanie) to właściwa droga.
Nie liczę, że ludzie nagle przestaną kopiować i nie demonizuję tego, bo sam przegrywałem jeszcze na szpulowcach i się tego specjalnie nie wstydzę. Ale tu chodzi o skalę.
Jasne, że współczesne gwiazdki to często wylansowane ładne i powabne osóbki o miernych umiejętnościach. Ale są posłuszni i spełniają zadania wytwórni, więc są promowane. Szkoda, że tak jest.
Ale to się nie zmieni gdy płyty będą za darmo.
Po prostu decyzję będą podejmowali inni ludzie, którzy wyłożą pieniądze. Np. telewizje, markety, przedsiębiorstwa. Będą polewać gawiedzi to co ona najszybciej strawi.
Takie współczesne gwiazdki można produkować masowo i jedną zastępować drugą.
Jeśli płyty byłby darmowe, to uderzy to w muzyków ambitnych, którzy znikną w czeluściach natłoku miernoty.
A te miernoty będę wspaniale wyposażane przez swych sponsorów, grały koncerty z playbacku, posiadały wspaniałą oprawę audio wizualną i te wszystkie sztuczki realizatorskie będą miały jeszcze większe znaczenie.
Uważam,że prawo autorskie w naszym kraju nie jest źle skonstruowane.Prawda jest taka,że kto nie chce kupić płyty danego artysty to za chińskiego boga tego nie zrobi.Ceny płyt są zbyt wyśrubowane.Przykładem dobrego pomysłu może być płyta RMF FM z coverami znanych utworów zachodnich(m.in. "Every breath You take").Cena 20zł spowodowała,że rozeszła się w 100 %.I chociaż widziałem je na stadionie u piratów to nikt ich nie kupował,bo miał orginał.Ludzie w Polsce ściągają muzykę bo ich na orginały nie stać.Trudno nie uznać moralnych argumentów Waldka_j,ale nie zmienia to faktu,że prawnie w Polsce nie jest się ściganym za download muzyki z internetu(na razie).Oczywiście co innego proces cywilny wytoczony przez artystę,ale równie dobrym przykładem jest amerykański zwyczaj pozywania wszystkich o wszystko(o nieodśnieżony chodnik,na którym ktoś złamał sobie mały palec u nogi)-zawsze może cię pozwać ktoś,kto cię nie lubi o cokolwiek(inna rzecz,że muzyk będzie miał mortalne prawo).I dalej idąc tym tokiem rozumowania,to Korgi i Yamahy powinny pozwać muzyków grających na ich instrumentach czy używających pogłosów z procesorów w nagraniach bo wykorzystują algorytm opracowany przezfirmę i pewnie opatentowany.To trąci paranoją.Jeżeli muzycy nie są w stanie się utrzymać z płyt,to niech koncertują.Czas wrócić do klubów.Muzyk jest po to aby grać.Ale tak na prawdę w tej dyskusji(poza nieścisłością w artykule EiS) chodzi o coś zupełnie innego.Nie da się zatrzymać biegu rzeki tak jak nie zatrzyma się ściągania z internetu.Bo wtedy trzeba by zaaresztować 60% Polaków od Policji zaczynając(i nikt mi nie wciśnie,że jest inaczej-znam policjantów posługujących się kradzionym oprogramowaniem,np.słynnym Photoshopem,który kosztuje sporo pieniędzy).A skoro nie da się z tym walczyć to trzeba się dostosować.Internauci to wdzięczny ludek i zrzucili się na niejedną płytę a sporo wykonawców wypłynęło własnie dzięki internetowi,bo w wielkich wytwórniach olali ich ciepłym moczem(podobno tak zostali potraktowani pooczątkowo Golce i Brathanki).Trochę za dużo wątków jest w tym temacie do ogarnięcia i wyszedł lekki "mezalians" :)
Widzę Sebson, że wciąż używasz sposobu myślenia: to czego nie rozumiem i nie doceniam należy wyrzucić na śmietnik, bo to bezwartościowe. Dodajesz do tego skrajny relatywizm, gdzie punktem centralnym jest Twoje ego i jego potrzeby.
Masę muzyki robionej przez wielkich można wyrzucić na śmietnik, bo kolega Sebson jej nie ogarnia? No tak w sumie nie dziwią mnie takie poglądy bo pamiętam jak stawiałeś znak równości pomiędzy disco polo i Bachem.
Czyli co, wymarzmy historię i zlikwidujmy zbyt dobrych by amatorzy mogli poczuć się lepiej? No tak zlikwidujmy symfoniczne orkiestry razem z ich repertuarem, a w zamian dajmy Chłopca z Keyboardem! No bo przecież ta muzyka będzie bardziej strawna dla gawiedzi. Wywalmy wirtuozów, a w zamian sprowadźmy showmanów!
Widzisz różnica pomiędzy nami jest taka, że może mi się coś nie podobać, ale mogę docenić kunszt. Mogę czegoś nie rozumieć, ale widząc misterną konstrukcje mogę założyć, że moje umiejętności bądź upośledzenie nie pozwala mi czegoś się ogarnąć. Zresztą człowiek nie może znać się na wszystkim i musi przyjąć, że pewne rejony są niedostępne- ale istnieją i mają się dobrze.
Ale relatywista zaneguje te rejony-ich istnienie, wartość czy sens.
Jak dziecko z przedszkola.
Dla Ciebie liczy się tylko własny gust. Dla mnie suma, zbiór i rozwój płynący z tego.
Czyli suma muzyki straci na tym...
Każda epoka miała swoich wielkich, których gawiedź nie doceniała, ale chyba nigdy nie chciano kastrować wielkich by lepiej poczuli się mali. Dzięki temu, że istnieli Mądrzy Ludzie, to dotarły do nas dzieła Chopina czy Bacha, chociaż dla Sebsona to bełkot.
A nasza epoka to co? Chłopiec grający jednym palcem na keybordzie. No tak za 100lat go docenią, a taki Chopin będzie wyśmiany. O to chodziło Sebastianie?
Istnieje coś więcej niż teraźniejszość. Jest coś takiego jak historia, którą się pisze codziennie. Do niej nie przejdą średniacy, tylko nie rozmieni przez Ciebie mistrzowie- tacy których będą podziwiać przez lata. Istnieje też coś takiego jak tożsamość z historią.
Jasne, że jest sporo dobrych amatorów (których również dostrzegam i doceniam), ale stawiania ich wyżej od choćby współczesnych mistrzów to żart. Ci amatorzy często nie maja szans być mistrzami, bo nie oddają się całkowicie temu co robią. I to często nie z własnej winy, czy zdolności- ale nie zmienia to faktu jakości. Mówienie o talencie to jedno, ale ocenianie dzieł czy dokonań to drugie. Nas interesuje spełnienie, a nie potencjalności.
To jak porównywanie rysunku uzdolnionego dziecka do dzieła Kaplicy Sykstyńskiej! Jasne, że zaraz przyjdzie Sebson i powie zburzmy tą kaplicę, bo rysunek tego dziecka bardziej mi się podoba i do mnie trafia. A nie tam wydumane bazgroły na ścianach jakiegoś dziwaka.
Najbardziej zaskakujące jest dla mnie, że nikt nie zabrania zwolennikom darmowych płyt, rozdawać za darmo swoje płyty! Przecież mogą to robić. Ale nie, to mało!
Należy wszystkim nakazać rozdać swoją Twórczość za darmo! I najczęściej żądają tego amatorzy, którzy po prostu nie żyją z muzyki, a do tego chcieli by zabronić żyć innym. Albo wymagają tego Ci co chcą ściągać za darmo, bo przecież piwo i uciechy kosztują. A przydałby się nowy telewizor 100cali i sprzęt do słuchania muzyki. No tak sama istota jest niby nie ważna (cena muzyki), ale ważna jest forma (sprzęt i jego cena) i za to można zapłacić. No tak, bo gdybyś próbował nie zapłacić za telewizor to byś dostał po łapkach, a za muzykę przecież nikt ściągać nie będzie.
Naprawdę myślisz, że Ty robisz komuś łaskę, że chcesz za darmo oglądnąć jakiś komercyjny film?
Czegoś za darmo, często się nie szanuje i traktuje jako rzecz powszechną. Nie mówię że zawsze i wszystko. Ale tym bardziej nie można zmusić kogoś kto wykonuje pracę, by jej owoce były za darmo. To może być deklaracja woli, ale nie przymusu.
Można tego nie kupić, można je ukraść czy przywłaszczyć, ale nie można leczyć syfu za pomocą pudru.
Ponieważ kradnie się dużo samochodów, to znaczy że trza zalegalizować kradzież?
Sebson jesteś dumny ze swojego piractwa i z tego że nie płacisz za to z czego korzystasz. To może filmy tez maja być za darmo? No tak nie masz czasu, bo pewnie musisz zarabiać. A nie pomyślałeś, że gdyby ten co robi filmy miał robić je za darmo, to również mógłby nie mieć czasu ich nakręcić, bo musiał by zarabiać?
No tak, okradając bogatego, to nie złodziejstwo...
Czemu tylko ma to się odnosić tylko do darmowej muzyki?
Może te komunę rozszerzymy na wszystko w imię rewolucji, a przeciwników wybijemy?
Dla dla zrozumienia również nie podobają mi się mechanizmy rządzące wydawaniem muzyki.
Np. to że wytwórnia podpisuje z Tobą kontrakt, a potem celowo nic nie robi i hamuje postęp, bo ma w ofercie w tym samym gatunku promowany zespół (np. kolegów) i to on ma zarobić. I niszczą konkurencję, odkładając płyty na półki. Jest wiele takich opowieści...
Ale walczyć z wytwórniami można samemu np. robiąc to lepiej lub taniej. Płyta nie musi kosztować 50zł a może 10. Ale też nie może być za tania, bo cięcie kosztów może wpłynąć na jakość i rozwój.
Nie trzeba ścigać wszystkich ściągających, ale należy ścigać tych co chcą mieć korzyści z nie swojej pracy. Czemu ludzie rozumieją, że piracenie programów to zło, a muzyki to nie? Czymś to się różni? Bo muzyk nic nam nie zrobi?
Czemu robić wyjątek dla muzyki?
Bo ponieważ prawie każdy coś ściągnął to należy to zalegalizować?
A ponieważ każdy kiedyś dał komuś w mordę (lub dostał) to zalegalizujmy bójki? Już koledzy bokserzy się cieszą i ćwiczą by sprawnie wywierać presję.
A może również zaakceptujmy w moralności kłamstwa i zdrady. Bo przecież każdy...
Tu nie chodzi o więzienie, ale o zapłatę za pracę, z której chce się korzystać.
Podsumowując:
Chcesz aby muzyka była za darmo, to rozdaj swoją, ale nie możesz zmusić innych by tez musieli.
To że istnieje jakieś wykroczenie masowo, to nie znaczy, że należy je zalegalizować. Prawo ma chronić słabych, a takimi są artyści w stosunku do nieuczciwych konsumentów.