Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
winnicki
Posty: 374
Rejestracja: czwartek 11 sie 2005, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: winnicki » środa 23 gru 2009, 19:38


[i]Komisarz Radosław Mazur, naczelnik wydziału do walki z przestępczością gospodarczą KWP w Gorzowie: Z zasady nie wolno ściągać niczego, czego nie nabyliśmy legalnie. 


 


 


{#zdziwko}


 


Czuje się jakbym właśnie poznał zabójczy dowcip, ze skeczu Monty Pythona.  {#śmiech}


Awatar użytkownika
Markus
Posty: 280
Rejestracja: piątek 17 maja 2002, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: Markus » środa 23 gru 2009, 21:22



Wierzę, chcę wierzyć w to, że nie zabraknie uczciwych ludzi, chcących uczciwie płacić lubianym przez siebie artystom. Tylko trzeba dać im szansę!

Może to i naiwność, ale co tam


Również chciałbym w to wierzyć, ale rozum podpowieda, że to faktycznie naiwność...


pozdrawiam i życzę spokojnych Świąt!...
 


 


Wielką sprawą jest odwaga w wyrażaniu prawd, które wypływają prosto z serca, chociaż rozum nie chce czasami za nimi podążać... Nie szkodzi, że to brzmi naiwnie. Najważniejsze, że o tym mówimy. Dużo pisałem wcześniej o świadomości, tu jest właśnie klucz. Bo żaden system prawny wszystkiego za ludzkość nie załatwi.


Wszystkim forumowiczom życzę Wesołych Świąt, oraz obfitującego w nowatorskie, świeże pomysły, pełnego natchnienia nadchodzącego Nowego Roku, by Wasza twórcza praca dawała Wam ogromną radość i satysfakcję, a jeszcze większą frajdę szerokiemu gronu Waszych odbiorców, którzy bedą Was za to sowicie wynagradzać.


Pozdrawiam serdecznie


Awatar użytkownika
macandroll
Posty: 506
Rejestracja: sobota 10 cze 2006, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: macandroll » piątek 25 gru 2009, 00:12

Trochę dziwna ta dyskusja.


Wpierw następowało przyklaśnięcie lukom prawnym, że ściąganie jest legalne chociaż niemoralne.


Potem, że jednak moralne, bo nie pozbawia się interesu twórcy- chociaż w oczywisty sposób pozbawia.


Gdy do niektórych doszło, że realizatorzy w wypadku darmowej muzyki nie zarobią, to jednak należy liczyć na dobrowolne datki...




 Oneman od dawna jest za wprowadzeniem darmowej muzyki i nie raz dał tego wyraz. Ma prawo do własnych poglądów, tak jak ja mam prawo się z nimi nie zgadzać.


Co prawda nie rozumiem co ma do muzyków, bo już któryś raz chciałby odebrać im zarobek, a tym prawo bytu jako muzykom profesjonalistom.




System dystrybucji jest upośledzony. Żyjemy w czasach gdy  zespół sam nagrywa płytę (własnym kosztem), potem idzie do wytwórni, która ma reklamować materiał i organizować koncerty. Muzyk na płycie nie zarabia dosłownie nic, a wytwórnia ewentualnie realizuje marketing.


Efekty dla nowych są żadne. Często sami muszą wspierać marketing i sami organizować koncerty itd. Oczywiście są zespoły które są naprawdę promowane, a ich płyty nie lądują na półkach w szafie. Niestety to korupcyjny układ gdzie koledzy wspierają kolegów i z tym należy walczyć.




Ale gdy chce się zmienić układ niszcząc gigantów, to należy się zastanowić co na tym zyskamy.


Jeśli muzyka będzie za darmo, to od razu spadnie jej jakość. I to pod względem technicznym jak i merytorycznym.


Bo kto wynajmie drogie studio, jeśli nie zwrócą mu się koszty? Ok, będzie nagrywał w domu.


Pojawia się masa nagrań zrobionych domowym sposobem i coraz ciężej przebić się przez bezwartościowy bełkot. Będzie go coraz więcej, gdzie prym będą wiedli amatorzy którzy będą szczęśliwi z samego faktu, że ktoś ich słucha. Ale muzyka sama na tym straci, bo prawdziwe talenty będą musiały się przekwalifikować.


Dobre instrumenty, oprogramowanie, nauka- kosztują. 


Najłatwiej tworzyć przy użyciu myszki, nawet bez umiejętności grania na instrumencie. 


Nie da się być genialnym na pół etatu. Temu się trzeba całkowicie poświęcić. 


W ten sposób spadnie jakość. Tak jak pianiści klasyczni ćwiczą po 8 godzin dziennie by być na poziomie, tak muzycy jazzowi przez lata odkrywają ukryte harmonie. By być światowcem, to często jedno życie to mało- szczególnie gdy marnowało się lata na inne sprawy.


To, że można sobie pykać dźwięki po pracy to prawda. Ale nie porównujmy hobby, do istoty tego co kochamy- do jakiejś formy doskonałej lub chociaż dążącej do niej.


Czy taki Pat Metheny byłby tym Patem gdyby się przekwalifikował i pracował w markecie? Czy Leszek Możdżer pracujący na budowie tworzył by takie cuda?


 


To, że do tej pory wyprodukowano tyle, że można już nic nie tworzyć to niby prawda. Chociaż tak może napisać tylko ten, który jest już pogodzony z życiem i już nie szuka.


Są ludzie którzy sami maja ambicje by w muzyce zostawić swój ślad i nie powinno się im odbierać takiej możliwości. To że ktoś sam zrezygnował i wybrał inne szczęśliwe życie, to wcale nie znaczy że takie jest dobre dla każdego.


Postęp jest w naturze ludzkiej, a twórcze poszukiwanie często sensem życia. Inaczej zamienimy się w bezduszne roboty, służąco jedynie do kupowania produktów.




Koncerty?  No bez jaj. Może to jest dochód dla dużych nazwisk, ale nie dla małych.


Bez promocji, to na koncert przyjdą znajomi i rodzina. Ludziom coraz mniej się chce wychodzić z domu, jedynie promocja i marketing która obiecuje im coś życiowo specjalnego, wyciąga ich z domu.


Czyli będą rządzić markety i festyny, gdzie muzyk będzie klepał piosenki o pieczywie na półkach. Śmiejecie się?


W przypadku darmowych płyt, zwyczajnym zarobkiem muzyka będzie granie na bankietach, weselach lub zleceniach rozrywkowych- gdzie organizator będzie chciał sprzedać jakiś produkt. Często już teraz tak jest, ale można zarobić jeszcze na tantiemach z innych produkcji.


Jestem kompozytorem. Raczej rzadko gram koncerty, a jeśli już to dla przyjemności i jammowania. Nie chciał bym by jedyne pieniądze z muzyki trafiały do mnie z reklam.


Tworzę muzykę którą często graja inni i prawa autorskie dają mi możliwość tantiemów.


Jeśli muzyka będzie za darmo, to dosłownie znaczy, że nikt za nią nie zapłaci.


To znaczy, że nie wielu idealistów będzie stać na studio.


To znaczy, że nikt nie będzie promował zwykłych koncertów, bo z czego.


To znaczy że zwykły chłam będzie tyle samo warty co muzyka znakomita.


To znaczy, że kupowanie instrumentu będzie wyrazem hobby, a nie inwestycji w swoją przyszłość. 


 


Jasne, że teraz w mediach rządzi wielka, popowa kupa. Tylko wyobraźcie sobie, że taką samą kupę będą robili amatorzy, z gorszym wykształceniem i umiejętnościami- nie wspominając o radykalnie gorszym sprzęcie. Ludzie chcą takiej muzyki, szczególnie zapakowanej w ładny papierek, ciała i pieniądze.


Nikt wartościowy nie będzie miał szans się przebić, bo promocji na szeroką skalę nie będzie! O tym co będzie modne będą decydować przedsiębiorstwa usługowe typu hiper market itp.- które zarazem będą faworyzować pewien styl sztuki użytkowo reklamowej.


 


Tego chcecie?


A może malarze mają również malować obrazy za darmo, filmowcy kręcić darmowe filmy, programiści tworzyć same freewary? Ewentualnie liczyć na datki.


Może aptekarze będą rozdawać super leki, piekarze piec darmowy chleb, a wszyscy potem zasiądziemy przy ognisku i trzymając się za dłonie zaśpiewamy allejuja?


No bez jaj...  chociaż Wesołych Świąt.

Muzyk, gitarzysta

Awatar użytkownika
psysutra
Posty: 596
Rejestracja: czwartek 01 sty 2009, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: psysutra » piątek 25 gru 2009, 13:24

Jasne, że teraz w mediach rządzi wielka, popowa kupa. Tylko wyobraźcie sobie, że taką samą kupę będą robili amatorzy, z gorszym wykształceniem i umiejętnościami- nie wspominając o radykalnie gorszym sprzęcie. Ludzie chcą takiej muzyki, szczególnie zapakowanej w ładny papierek, ciała i pieniądze
Nikt wartościowy nie będzie miał szans się przebić, bo promocji na szeroką skalę nie będzie! O tym co będzie modne będą decydować przedsiębiorstwa usługowe typu hiper market itp.- które zarazem będą faworyzować pewien styl sztuki użytkowo reklamowej.


Obawiam się, przyjacielu, że już się tak dzieje...
Stay Psychedelic People!

Awatar użytkownika
JankoMuzykant
Posty: 497
Rejestracja: czwartek 14 mar 2002, 00:00
Kontakt:

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: JankoMuzykant » piątek 25 gru 2009, 21:53

Obawiam się, drogi macandroll, że nie czytałeś między wierszami. Oczywiście, że świat ma jeszcze wiele do powiedzenia i zamykanie rozdziału ''muzyka'' nie nastąpi ani teraz, ani nigdy. Jednakże fakt jest jeden - narzędzie do darmowego kopiowania muzyki zostało wypuszczone z puszki pandory i nikt nigdy żadną prośbą ani groźbą tego nie odwróci. Jeśli ktoś myśli, że zmieni prawo czy cokolwiek jest naiwny jak dziecko. Tysiące będą miały przeciwko sobie setki milionów i tej wojny się nie wygra. Koniec dyskusji.
Jednakże czy to koniec muzyki? Otóż wcale. Ludzie nadal będą płacić za to, co mają za darmo, bo wolą fizyczny nośnik, bo chcą książeczkę, bo tak, bo chcą się poczuć lepsi od tych darmowych. Ludzie nadal będą chodzić na koncerty, będą chodzić do filharmonii, będą chcieli żywej muzyki i emocji z tym związanych.
Nadal szkoły będą kształcić ludzi, a ci potem będą kształcić następnych, grać tu i tam, od wesel dla głuchych snobów, przez bankiety po koncerty olbrzymie i dla garstki fanów. Tak było i będzie.
Gwiazdy nadal są potrzebne, ludzie chcą guru i świętych żyjących, do których można się zbliżyć po odstaniu pięciu godzin.

Spójrzmy jeszcze na jeden problem - studio. Z jakiegoś dzikiego powodu rola muzyka, muzyki, harmonii, kompozycji, nawet brzmienia została wycofana na drugi plan. Nagle najważniejszy jest mastering, studio, pińcet śladów i cudownych kompresorów. Ktoś zagra cedur, a potem jest proces obróbki cedura, znacznie ważniejszy, podkreślany na każdym kroku, będący podmiotem powstawania dzieła. Nawet w znanej gazetce nie znajdziemy słowa o kompozycji, o powstawaniu muzyki, a co numer kilka artykułów ''jak cudowne pudełko z tranzystorem/lampą/wirtualem zmieniło bieg historii piosenki''. To staje na głowie!

Wymieniony Metheny jest nielicznym wyjątkiem, sukces jego utworów to olbrzymia praca zespołu instrumentalistów na czele z mistrzem uzupełniona (podkreślam) pracą dźwiękowców (choć i oni część albumów lekko spieprzyli mordując dynamikę). Ale ile jest Methenych? Przeciętna muzyka środka dziś to szambo, dno harmoniczne, zero wyczucia, rytmu, pierdzący bas plus rozstrojony lead z sześciu oscylatorów. Nawet już się nie śpiewa tylko ględzi. Polska muzyka popowa to piosenki oazowe sprzed dwudziestu lat ze zmienionymi słowami ''Jezus'' na ''laska''. Te twory zostają obrobione kompresorami do dwóch decybeli i brzmią jak olbrzymie komórki dresa, co przysiadł z Nokią w miejskim Ikarusie.

Weźmy... bo ja wiem, takie Kajagoogoo. Dajmy zagrać tę, jak to niektórzy dziś mówią, szmirę lat osiemdziesiątych, dzisiejszym gwiazdom. I co? Wygłupią się po prostu nie radząc sobie technicznie. Jak te śmieszne zespołki w różnych programach tv, tak (dlaczego?) sentymentalnie grających w kółko ową szmirę, oczywiście na dzisiejszą modłę.
Mało tego, puśćmy kilka takich kawałków ludziom, którzy tworzą dziś muzykę ''środka''. Niech rozpiszą harmonię ze słuchu. I co? Ciężko będzie, zaręczam...

Dlaczego tak się stało? Nie ważne. Ważne, żeby to rozpieprzyć. Samo się nie zmieni. I właśnie nadarza się okazja.

Niech podzieli się rynek, niech ludzie wybiorą, jedni ambicję, drudzy chałę. Ale niech ten system zostanie pozbawiony kontroli, która doprowadziła do tego.
[addsig]
Pozdrawia Adam (przypadkiadama.com)

Awatar użytkownika
macandroll
Posty: 506
Rejestracja: sobota 10 cze 2006, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: macandroll » piątek 25 gru 2009, 22:32

Janko, ja wiem, że ten układ trzeba rozwalić, ale po prostu nie uważam, że popieranie piractwa (zalegalizowanie) to właściwa droga.


Nie liczę, że ludzie nagle przestaną kopiować i nie demonizuję tego, bo sam przegrywałem jeszcze na szpulowcach i się tego specjalnie nie wstydzę. Ale tu chodzi o skalę.


 


Jasne, że współczesne gwiazdki to często wylansowane ładne i powabne osóbki o miernych umiejętnościach. Ale są posłuszni i spełniają zadania wytwórni, więc są promowane. Szkoda, że tak jest.


Ale to się nie zmieni gdy płyty będą za darmo. 


Po prostu decyzję będą podejmowali inni ludzie, którzy wyłożą pieniądze. Np. telewizje, markety, przedsiębiorstwa. Będą polewać gawiedzi to co ona najszybciej strawi.


Takie współczesne gwiazdki można produkować masowo i jedną zastępować drugą. 


Jeśli płyty byłby darmowe, to uderzy to w muzyków ambitnych, którzy znikną w czeluściach natłoku miernoty.


A te miernoty będę wspaniale wyposażane przez swych sponsorów, grały koncerty z playbacku, posiadały wspaniałą oprawę audio wizualną i te wszystkie sztuczki realizatorskie będą miały jeszcze większe znaczenie. 

Muzyk, gitarzysta

andy-1969
Posty: 27
Rejestracja: niedziela 21 mar 2004, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: andy-1969 » sobota 26 gru 2009, 00:52

Uważam,że prawo autorskie w naszym kraju nie jest źle skonstruowane.Prawda jest taka,że kto nie chce kupić płyty danego artysty to za chińskiego boga tego nie zrobi.Ceny płyt są zbyt wyśrubowane.Przykładem dobrego pomysłu może być płyta RMF FM z coverami znanych utworów zachodnich(m.in. "Every breath You take").Cena 20zł spowodowała,że rozeszła się w 100 %.I chociaż widziałem je na stadionie u piratów  to nikt ich nie kupował,bo miał orginał.Ludzie w Polsce ściągają muzykę bo ich na orginały nie stać.Trudno nie uznać moralnych argumentów Waldka_j,ale nie zmienia to faktu,że prawnie w Polsce nie jest się ściganym za download muzyki z internetu(na razie).Oczywiście co innego proces cywilny wytoczony przez artystę,ale równie dobrym przykładem jest amerykański zwyczaj pozywania wszystkich o wszystko(o nieodśnieżony chodnik,na którym ktoś złamał sobie mały palec u nogi)-zawsze może cię pozwać ktoś,kto cię nie lubi o cokolwiek(inna rzecz,że muzyk będzie miał mortalne prawo).I dalej idąc tym tokiem rozumowania,to Korgi i Yamahy powinny pozwać muzyków grających na ich instrumentach czy używających pogłosów z procesorów w nagraniach bo wykorzystują algorytm opracowany przezfirmę i pewnie opatentowany.To trąci paranoją.Jeżeli muzycy nie są w stanie się utrzymać z płyt,to niech koncertują.Czas wrócić do klubów.Muzyk jest po to aby grać.Ale tak na prawdę w tej dyskusji(poza nieścisłością w artykule EiS) chodzi o coś zupełnie innego.Nie da się zatrzymać biegu rzeki tak jak nie zatrzyma się ściągania z internetu.Bo wtedy trzeba by zaaresztować 60% Polaków od Policji zaczynając(i nikt mi nie wciśnie,że jest inaczej-znam policjantów posługujących się kradzionym oprogramowaniem,np.słynnym Photoshopem,który kosztuje sporo pieniędzy).A skoro nie da się z tym walczyć to trzeba się dostosować.Internauci to wdzięczny ludek i zrzucili się na niejedną płytę a sporo wykonawców wypłynęło własnie dzięki internetowi,bo w wielkich wytwórniach olali ich ciepłym moczem(podobno tak zostali potraktowani pooczątkowo Golce i Brathanki).Trochę za dużo wątków jest w tym temacie do ogarnięcia i wyszedł lekki  "mezalians" :)

JESTEM FARMACEUTĄ. MUZYKĘ TRAKTUJĘ JAKO HOBBY. GRAM NA GITARZE, CENIĘ SOBIE TAKIE ZESPOŁY JAK YES, ASIA, GENESIS. W SWOICH NAGRANIACH STARAM SIE MIERZYĆ W TYM KIERUNKU.

Awatar użytkownika
SEBSON
Posty: 217
Rejestracja: poniedziałek 01 paź 2007, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: SEBSON » sobota 26 gru 2009, 13:27

Niedawno była tu debata i 3/4 z Was - tworzy z potrzeby serca i nie goni ani za rozgłosem ani za datkami..Nie ma takiej możliwości,aby dla każdego starczyło miejsca w wytwórniach - a Ci, dla których los był łaskawy ZAWSZE będą mieli w sieci druzgocącą konkurencję,konkurencję nierzadko darmową i w pełni świadomie i za darmo rozpowszechniającą własne dzieła - na poziomie realizatorskim i artystycznym absolutnie wystarczającym do delektowania się. Koniec kropka.
I wg mnie to jest fakt przez którego "rzekomo" padają wytwórnie a waldek pełen urojeń szaleje na forum - broniąc ostatniego bastionu "nieuchronnego upadku" tychże instytucji. Nie tylko ludzie ściągają - to konkurencja i całe chordy zdolnych,domorosłych twórców miażdżą kloakę napadającą z telewizji i radia.Oprogramowanie i sprzęt WCALE nie jest drogie a we wprawnych dłoniach i uszach może zdziałać cuda,lub sprokurować wystarczająco dobrze brzmiący materiał.Pisanie o tysiącach niewartych uwagi amatorów jest zbyteczne - w sieci rusz po rusz odnajduję genialnych artystów,których udostępniane przez nich samych utwory czynią mnie czowiekiem szczęśliwym każdego dnia.A co kiedy przychodzi ochota posłuchać z coś z klasyki popu czy rocka - np.2utwory Dżemu,1 P.Collinsa, 2Stinga i coś z Robina Williamsa? Mam dymać do empiku po krążki ? Chyba żartujecie... I nie prawcie mi tu morałów,bo możecie mnie tylko rozbawić - wchodzę na wrzuta pl. i odpalam kawałki w real time - dostrajam dawkę watów,chłonę porcję dobrej muzy i dziękuję.Bardzo dobrze,że mam taką możliwość - ale nie łudźcie się,że ktokolwiek mając podobną potrzebę,a brak takiej możliwości leciałby zaraz do sklepu po płytę.. Naprawdę to robienie z siebie męczenników śmieszy i irytuje..
Pogląd ludzi jest niestety bezlitosny - dla 3-4rech utworów w życiu nie kupią krążka,ponieważ czar krążka przestał na większość i na mnie działać - zalega na półce i wiąże się ze żmudną "ceremonią" odpalenia (dla tych 3ech utworków), a koniec końców i tak ląduje skompresowany na twardzielu lub w Conwonie..
Naiwnym jest również wierzyć, że utopijna rzeczywistość bez możliwości ściągania i kopiowania, cokolwiek by zmieniła.Ludzie mieliby 3 krążki na krzyż na półce,których by w kółko słuchali na przemian z gatunkowymi radiowymi stacjami satelitarnymi,rodzimymi czy internetowymi i tyle..Każdy zapłaci za coś, co ceni najwyżej,ale nie są z pewnością to ilości płyt ratujące przemysł fonograficzny.Dla większości społeczeństwa muzyka jest tłem i Wasze strachy na lachy mają w nosie - dziś tworząc,możecie jedynie bić się o ich podziw,szczerą sympatię i komentarz na profilu,lub od czasu do czasu deklarację kupna.Nie żartujcie że cokolwiek Wam się za to należy - równie dobrze może się należeć pięknie wyrzeźbionemu kulturyście,przechodzącemu przez ulicę datek estetyczny za doznania,zachwyt i zazdrość,którą budzi przez lata treningu i inwestycji jego fenomenalnie wypracowany monolit cielesny.

Masę muzyki,którą robią tzw.specjaliści od harmonii,czy wytrawni,wykształceni muzycy można spuścić do kibla,mogłaby tak samo nie istnieć - jak masa twórczosci amatorskiej,czy wspomnianej twórczości środka.Podobnie z masą ambitnego kina paranoików,realizującuch swoje ambitne wizje i narzekających na komercyjne chapanie.Póki co ilość sal kinowych zdecydowanie przerasta ilość sal koncertowych - film posiadać będzie zatem dochód - również kiedy każdy w domu bedzie miał 50 cali LCD lub OLED umożliwiający projekcję 3D,a krążki full HD po przyzwoitej cenie będą się walały po półkach wypożyczalni osiedlowych.Poza tym niewobrażalnym jest biegać do kina na każdy film,warty obejrzenia,bo nie ma na to czasu.Włączam kino pecetowiec i jadę z popcornem w real time - jak na You Tube.Natomiast na taki "Avatar" z pewnością uderzę do kina.Zdumiewającym jest wciąż napływająca cała masa nowych produkcji filmowych - tym bardziej na tle buszującego formatu divix i Waszego narzekania na piractwo! Prawie cały ten wątek mogę zklasyfikować jako debatę ludzi nie mających pojęcia o czym piszą.Piszecie o skali,przytaczacie dane,wieszczycie wieki ciemne - a wszystko co obserwuję,wskazuje wręcz na rozkwit i zalew znakomitej muzyki,dobrze się mającej kinematografii (co chwila jakiś film zarabia na siebie krocie) i sztuki wszelakiej .Dlatego dla mnie to wątek domniemań,tęsknot,deklaracji,wybieleń,frustracji,mających zupełnie mierne przełożenie na stan poruszanych dziedzin - nic więcej.

Nie przywołujmy tu środków podtrzymujących lub ratujących procesy życiowe,gdyż to zupełnie co innego.Bez tego zginie cywilizacja.

Ma miejsce rewolucja i to mnogość wyboru czyni Was unieszczęśliwionymi - to zjawisko podobne do wiztyty w galerii,gdzie leżą stosy taniej znakomicie zaprojektowanej garderoby.

Możecie już tylko patrzeć (narzekać) na nadciągający deszcz meteorytów,ale nieuchronnym jest dostrajać się do porządku świata po impakcie..

Awatar użytkownika
macandroll
Posty: 506
Rejestracja: sobota 10 cze 2006, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: macandroll » poniedziałek 28 gru 2009, 03:10

Widzę Sebson, że wciąż używasz sposobu myślenia: to czego nie rozumiem i nie doceniam należy wyrzucić na śmietnik, bo to bezwartościowe. Dodajesz do tego skrajny relatywizm, gdzie punktem centralnym jest Twoje ego i jego potrzeby.


Masę muzyki robionej przez wielkich można wyrzucić na śmietnik, bo kolega Sebson jej nie ogarnia? No tak w sumie  nie dziwią mnie takie poglądy bo pamiętam jak stawiałeś znak równości pomiędzy disco polo i Bachem.


 


Czyli co, wymarzmy historię i zlikwidujmy zbyt dobrych by amatorzy mogli poczuć się lepiej? No tak zlikwidujmy symfoniczne orkiestry razem z ich repertuarem, a w zamian dajmy Chłopca z Keyboardem! No bo przecież ta muzyka będzie bardziej strawna dla gawiedzi. Wywalmy wirtuozów, a w zamian sprowadźmy showmanów!


 


Widzisz różnica pomiędzy nami jest taka, że może mi się coś nie podobać, ale mogę docenić kunszt. Mogę czegoś nie rozumieć, ale widząc misterną konstrukcje mogę założyć, że moje umiejętności bądź upośledzenie nie pozwala mi czegoś się ogarnąć. Zresztą człowiek nie może znać się na wszystkim i musi przyjąć, że pewne rejony są niedostępne- ale istnieją i mają się dobrze.


Ale relatywista zaneguje te rejony-ich istnienie, wartość czy sens.


Jak dziecko z przedszkola.


Dla Ciebie liczy się tylko własny gust. Dla mnie suma, zbiór i rozwój płynący z tego.


Czyli suma muzyki straci na tym...


Każda epoka miała swoich wielkich, których gawiedź nie doceniała, ale chyba nigdy nie chciano kastrować wielkich by lepiej poczuli się mali. Dzięki temu, że istnieli Mądrzy Ludzie, to dotarły do nas dzieła Chopina czy Bacha, chociaż dla Sebsona to bełkot.


A nasza epoka to co? Chłopiec grający jednym palcem na keybordzie. No tak za 100lat go docenią, a taki Chopin będzie wyśmiany. O to chodziło Sebastianie?


Istnieje coś więcej niż teraźniejszość. Jest coś takiego jak historia, którą się pisze codziennie. Do niej nie przejdą średniacy, tylko nie rozmieni przez Ciebie mistrzowie- tacy których będą podziwiać przez lata. Istnieje też coś takiego jak tożsamość z historią.


Jasne, że jest sporo dobrych amatorów (których również dostrzegam i doceniam), ale stawiania ich wyżej od choćby współczesnych mistrzów to żart. Ci amatorzy często nie maja szans być mistrzami, bo nie oddają się całkowicie temu co robią. I to często nie z własnej winy, czy zdolności- ale nie zmienia to faktu jakości. Mówienie o talencie to jedno, ale ocenianie dzieł czy dokonań to drugie. Nas interesuje spełnienie, a nie potencjalności.


To jak porównywanie rysunku uzdolnionego dziecka do dzieła Kaplicy Sykstyńskiej! Jasne, że zaraz przyjdzie Sebson i powie zburzmy tą kaplicę, bo rysunek tego dziecka bardziej mi się podoba i do mnie trafia. A nie tam wydumane bazgroły na ścianach jakiegoś dziwaka.


 


Najbardziej zaskakujące jest dla mnie, że nikt nie zabrania zwolennikom darmowych płyt, rozdawać za darmo swoje płyty! Przecież mogą to robić. Ale nie, to mało!


 


Należy wszystkim nakazać rozdać swoją Twórczość za darmo! I najczęściej żądają tego amatorzy, którzy po prostu nie żyją z muzyki, a do tego chcieli by zabronić żyć innym. Albo wymagają tego Ci co chcą ściągać za darmo, bo przecież piwo i uciechy kosztują. A przydałby się nowy telewizor 100cali i sprzęt do słuchania muzyki. No tak sama istota jest niby nie ważna (cena muzyki), ale ważna jest forma (sprzęt i jego cena) i za to można zapłacić. No tak, bo gdybyś próbował nie zapłacić za telewizor to byś dostał po łapkach, a za muzykę przecież nikt ściągać nie będzie.


Naprawdę myślisz, że Ty robisz komuś łaskę, że chcesz za darmo oglądnąć jakiś komercyjny film?


 


Czegoś za darmo, często się nie szanuje i traktuje jako rzecz powszechną. Nie mówię że zawsze i wszystko. Ale tym bardziej nie można zmusić kogoś kto wykonuje pracę, by jej owoce były za darmo. To może być deklaracja woli, ale nie przymusu.


Można tego nie kupić, można je ukraść czy przywłaszczyć, ale nie można leczyć syfu za pomocą pudru.


Ponieważ kradnie się dużo samochodów, to znaczy że trza zalegalizować kradzież?


Sebson jesteś dumny ze swojego piractwa i z tego że nie płacisz za to z czego korzystasz. To może filmy tez maja być za darmo? No tak nie masz czasu, bo pewnie musisz zarabiać. A nie pomyślałeś, że gdyby ten co robi filmy miał robić je za darmo, to również mógłby nie mieć czasu ich nakręcić, bo musiał by zarabiać?


No tak, okradając bogatego, to nie złodziejstwo...


 


Czemu tylko ma to się odnosić tylko do darmowej muzyki?


Może te komunę rozszerzymy na wszystko w imię rewolucji, a przeciwników wybijemy?


 


Dla dla zrozumienia również nie podobają mi się mechanizmy rządzące wydawaniem muzyki.


Np. to że wytwórnia podpisuje z Tobą kontrakt, a potem celowo nic nie robi i hamuje postęp, bo ma w ofercie w tym samym gatunku promowany zespół (np. kolegów) i to on ma zarobić. I niszczą konkurencję, odkładając płyty na półki. Jest wiele takich opowieści...


 


Ale walczyć z wytwórniami można samemu np. robiąc to lepiej lub taniej. Płyta nie musi kosztować 50zł a może 10. Ale też nie może być za tania, bo cięcie kosztów może wpłynąć na jakość i rozwój.


 


Nie trzeba ścigać wszystkich ściągających, ale należy ścigać tych co chcą mieć korzyści z nie swojej pracy. Czemu ludzie rozumieją, że piracenie programów to zło, a muzyki to nie? Czymś to się różni? Bo muzyk nic nam nie zrobi?


Czemu robić wyjątek dla muzyki?


Bo ponieważ prawie każdy coś ściągnął to należy to zalegalizować?


A ponieważ każdy kiedyś dał komuś w mordę (lub dostał) to zalegalizujmy bójki? Już koledzy bokserzy się cieszą i ćwiczą by sprawnie wywierać presję.


A może również zaakceptujmy w moralności kłamstwa i zdrady. Bo przecież każdy...


Tu nie chodzi o więzienie, ale o zapłatę za pracę, z której chce się korzystać.


 


Podsumowując:


Chcesz aby muzyka była za darmo, to rozdaj swoją, ale nie możesz zmusić innych by tez musieli.


To że istnieje jakieś wykroczenie masowo, to nie znaczy, że należy je zalegalizować. Prawo ma chronić słabych, a takimi są artyści w stosunku do nieuczciwych konsumentów.

Muzyk, gitarzysta

Awatar użytkownika
SEBSON
Posty: 217
Rejestracja: poniedziałek 01 paź 2007, 00:00

Re: Artykuł w EiS "Zaglądając piratowi w oczy" - fałszywe informacje

Post autor: SEBSON » poniedziałek 28 gru 2009, 13:50

Osiągasz mistrzostwo w skrajnościach.Generalizujesz bo z tej pozycji łatwiej manifestować pogardę - Twoja dumna,pełna ślepych zarzutów proza,naprawdę zdumiewa. Spraw sobie kryształową kulę i ją głaszcz - może więcej wyczytasz z niej o oponentach niż z własnych przemyśleń.

Ciągle tendencyjnie stopniujesz porównania ("wymażmy historię,sprowadźmy showmanów,aptekarze nich rozdają super leki,a piekarze chleb...itd") by kogoś personalnie ośmieszyć.Również przypominam sobie dyskusję,kiedy zjechaeś chłopaka za surowy podkład hip-hopowy,przyznaję nie najwyższych lotów - ale tak zaraz sadzić porównania do najwybitniejszych herosów kalsyki,zaraz pisać o zawiłościach 3lini mlodycznych granych jednocześnie - pomyśl koneserze - bo ten człowiek niewobrażał sobie takich porównań - to Twoja mania wyższości i kaprys nakazał Ci je czynić...
Co do znaków równości to tak hyżo nie sięgałbym do dyskusji w której zwyczajnie uchyliłeś się od odpowiedzialności komentarza, kiedy PiotrK. podesłał linka (M.Richter) reprezentującego rzekomo biegun artystyczny i kunsztowy i Bóg wie jaki jeszcze w odniesieniu do "Parasolki" Rhianny - nie pamiętasz "całej masy znaków równości" której ci biedni "nieogarniający" forumowicze dali wyraz? Nie żartuj...ileż tam kunsztu się kotłowało..Zapewniam Cię ,że świat bez takich i temu podobnych szmir poradziłby sobie znakomicie..Bez względu na to spod jak wprawnej muzycznie ręki,czy autorytetu akademickeigo to powstało. I o takich przypadkach jest mowa,które z powodzeniem mogłaby zastąpić,mająca do dyspozycji podobne środki rejestracji i promocji,ciekawa twórczość amatorska.

Skąd ta w zasadzie grotezkowa pewność,że jak coś komuś się nie podoba, to KONIECZNIE tego nie ogarnia? Może ten wspomniany przez Ciebie Bach zagrany na akordeonie guzikowym wirtuoza Marcina Wyrostka przedostał się do finału ostatniej edycji "Mam Talent" tylko z samego faktu,że był Bachem? Nie bądź śmieszny - pogrążasz się swoimi wyniosłymi bzdurami i wypowiadaniem się w imieniu ludzi których zupełnie nie znasz - mówię o setkach tysięcy polaków,którzy lubią posłuchać popu,rapu,disco polo i jednocześnie potrafią zrozumieć i posłuchać Mozarta.
Ludzie poza tym,pomimo że nie posiadają umiejętności artykulacji dźwięków za pomocą dowolnego instrumentu,mogą posiadać tzw.absolutny słuch,potrafiąc odgadywać tytuły utworów po jednej nucie, czy wynieść z koncertów symfonicznych tyle doznań i interpretacji,ile życzyłby sobie sam artysta - piszesz jak rasowy ignorant i manipulant. Ale ciężko oczekiwać skoro jednym zamachem piotrafisz postawić zarzut,że kaplicę sekstynską nazwałbym bazgrołem..

Co do reprezentowania własnego ego - skąd pewność,że reprezentuje jedynie i ostatecznie własny ogląd,skąd kolejna pewność że muzyki klasycznej zawsze słuchałem w pojedynkę? Że nigdy z nikim kompetentnym nie dyskutowałem nad formą,kunsztem w odniesieniu do kształtu i skali emocji jaką obiektywnie wywołuje/czy powinien wywierać utwór? Cała masa ludzi dyskutuje na podobne tematy i cała masa ludzi mogłaby się wypowiedzieć rozdzielając przeznaczenie dowolnego utworu - dlaczego tworzy historię klasyki,czy i jak rozwija percepcję,czy potencjalnie może służyć jako materiał do ćwiczeń,jaką skale interpretacji posiada i w której klasie szkoleniowej winien stanowić stosowny element warsztatu itp itd. - nie zmnienia to wszystko faktu,że jego odbiór w katgoriach pożywki duchowej jest niewspółmierny i w zasadzie w szerszej świadomości odbiorcy - mógłby właśnie w tym kontekście nie istnieć,bowiem nie powoduje wyraźnego przesłania i pomimo cudacznej konstrukcji i meldoyki - jest zupełnie neutralny w odbiorze.Takich "dzieł" jest masa. Masz własną technikę,teorię czy filozofię odbierania muzyki i poprzez ten pryzmat nieładną przypadłość klasyfikowania - już nie samej percepcji czy wrażliwości forumowicza - ale jego samego, ciągiem zwodniczych porównań o protekcjonalnym charakterze. Rozmawiamy o sztuce,o muzyce i nie zapominaj,że to co wymyka się Tobie dla kogoś innego i nawet mniej osłuchanego nie musi stanowić tak wytrawnej zagadki.

Kiedyś napisał tu MrExplosion coś wybitnego :

"W całym tym muzycznym matriksie "docieranie do perfekcyjnego błękitu" jest tylko jednym małym punkcikiem na dwuwymiarowej siatce "artyzmu", a wymiarów jest nieskończona ilość. Tak samo poruszające może być zbudowanie pięknej progresji akordów, dwa głosy w wyrafinowanym kontrapunkcie, oryginalna melodia której nie da się zapomnieć, jak i znalezienie ciekawej barwy czy koncepcja która otwiera oczy tym którzy myśleli że w muzyce wszystko już było ".

Zapewniam Cię że mój RELATYWIZM muzyczny i wielu,wielu innych interesujących ludzi w odniesieniu do powyższego cytatu MA SIĘ CAŁKIEM DOBRZE.I nie jest niczym uwłaczajacym ani historii muzyki,ani nikomu kto kultywuje podobny pogląd - bez względu na przeznaczenie,złożoność,formę i gatunek dzieła muzycznego.

Przykłady z telewizorem są upośledzone.Nikt nie rozdaje telewizorów za darmo.Natomiast muzykę,nawet tę zrealizowaną wysokobudżetowo - rozdają i prezentują za pośrednictwem sieci sami muzycy.Znajdź mi fabrykę,lub jednostki niezależne,które rozdadzą (w myśl Twojej argumentacji) choć część zasobów wyprodukowanych telewizorów LCD.Wtedy porozmawiamy nad rozpaczą i dramatem koncernów Sony,Philips,Panasonic.Przystawiasz zupełnie niejednorodne dziedziny o zupełnie różnej misji użytkowej w społeczeństwie.Telewizor,lek,chleb,program - kupię,bo być może nie obejdę się,zapadnę na zdrowiu,czy nie przeżyję.Walenia w mordę nie zalegalizuję,bo istnieje realne zagrożenie trwałej utraty zdrowia własnego lub bliźniego,natomiast muzykę jako substytut gaszący pewien rodzaj pragnienia mogę sobie absolutnie darować.To nie woda.Czy będzie po 50zł czy po 10zł czy za darmo,czy będzie kunsztowna czy komercyjna..Rozumiesz? Ludzie nie potrzebują niewiadomo jakich ilości muzyki aby funkcjonować.Dlatego właśnie "Mozarty i Szopeny" walają sie po hipermarketowych koszach za 4.zł. Co mi zupełnie wisi i zarazem odpowiada.


Jakie piractwo mi zarzuzasz? Co nim nazywasz - mam potrzebę posłuchać sobie utworu dajmy na to - między innymi Stinga..Wg.Ciebie i całej sterty Twoich brawurowych założeń i nadinterpretacji to nieetyczne i bezprawne zwyczajnie zrobić klik...Popatrzcie...:

http://www.youtube.com/watch?v=BMXCPANHeYM

Mam tylko dla tego jednego utworu lecieć po płytę do empiku,czy polować gałką od radia na repertuar legalnie nadającej rozgłośnij? Zastanów się ..

Taka jakość zupełnie wytarcza do przesłuchu i pobudzenia zwiewnej radości jaką przepełnia ten kawałek - ale nadciągnie Macandroll i zagrzmi - Sebson to rasowy,chory,przypudrowany pirat i zalegalizujmy walenie w mordę i zdradę - toż przecież to samo... czasem naprawde strzelasz z armaty tekturą...

Część muzyki już jest prawie za darmo, a mimo to wszyscy tworzą,powstają setki grup,singli,piosenkarzy,albumów,filmów.Wciąż nieźle mają się niesłychane gaże artystyczne i zdaje się mają w nosie to całe przebiegłe uniwersum jakim jest internet wraz ze skalą piractwa jaka się rzekomo przetacza - nie widzisz tego? Pozbawienie współczesnych form przekazu niczego nie zmieni.Ludziom się wydaje,że szukają konsensusu,że nazywając na codzień,w ogromniej mierze uczciwych ludzi (za takiego się uważam) złodziejami,którzy zapewne w swoich odtwarzaczach mp3 nie mają 100% skompresowanej płytoteki,robią coś szlachetnego.Tymczsem dzieje się odkształcenie,będące częścią transformacji rozpowszechniania formy dystrybucji plików.Piractwo internetowe stało się paradoksalnie cennym zapalnikiem zmiany świadomosci.Odbywa się czystka epokowa z absurdów na poziomie prawno-instytucjonalno-dystrybucyjnym.
I niestety najważniejsze - zmienia się system wartości samej muzyki,form jej użytkowania,możliwości tworzenia i dystrubucji - ilość,rozmaitość,wybór i dostępny wysoki poziom artystyczno-realizacyjny są ewidentnymi stroicielami tych przemian.Niczego nie zmnieni słabnący zupełnie wydźwięk dinozaurzych porównań o piractwie,a już przenoszenie tego na inne dziedziny egzystencji i generalizowanie jest absolutnym nonsensem.Żeby nie powiedzieć dzikim relatywizmem..
Na forum możesz sobie powierzgać metaforkami - zaimponujesz mi wtedy,jak przestaniesz się wymądrzać i w imię własnych,granitowych przekonań zaczniesz uświadamiać (lub sypać) w końcu znajomych...

Zablokowany