Eksploatacja słuchu płynie nieubłaganie, niezależnie od tego jak mocno go obciążamy. Różnica jest tylko jedna - jak szybko to następuje ;). Na pewno wysokie częstotliwości są dużo bardziej szkodliwe od niższych - każdy perkusista Wam to powie. Z kolei znam basistów/kontrabasistów z 60 na karku, muzyków, i im nic nie dolega ;).
Osobiście słucham muzyki na odtwarzaczu z dokanałowymi słuchawkami Sony MDR-EX82 i czasami z chęcią posłucham czegoś głośniej, ale generalnie poziom optymalny to 10 do 14 na 30, powyżej pewnej głośności jest przeczucie że ucho się niedługo zmęczy, a przy głośniejszym słuchaniu pojawia się dyskomfort. Zawsze też jak słucham muzyki w większym gronie, to tylko przeważnie mi przeszkadza zbyt wysoki poziom, pozostałym nie. Wnioskuję więc, że mój organizm sam wie, kiedy jest za dużo :).
Co do koncertów - sam gram często po drugiej stronie (scena) i nie rozumiem nagłaśniania z przerostem małych lokali - zamiast selektywnej pary mocnych średnio-wysokich z subem stawiają, sprzęt wybitnie estradowy (plenerowy) po 1,5k na stronę i idą w dB - co powoduje masakrę ze słuchem po przebywaniu chociaż 15 minut na takiej imprezie. Także wszystkim tym, którzy nie odczuwają dyskomfortu związanego ze zbyt dużą głośnością - albo jesteście wyjątkowo odporni, albo już macie ubytki ;). Częstotliwość wystawiania się na zbyt duży poziom głośności też pewnie gra istotną rolę (słuchanie dziennie 15-30 minut głośnej muzyki nie robi tego, co 3h dziennie z dokanałówkami i głośnością na maxa). Takie systemy jak AVLS czy inne ograniczenia głośności są zresztą wprowadzane z oburzeniem konsumentów - dobry sprzęt to głośny sprzęt... Ale czy zdrowy?