Aranżacja a miks

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
Caroozo
Posty: 932
Rejestracja: piątek 22 lut 2008, 00:00

Re: Aranżacja a miks

Post autor: Caroozo » poniedziałek 11 lis 2013, 02:49

Mattik - słusznie prawisz. Pewne rzeczy są "oczywistą oczywistością" i wynikają albo z doświadczenia, albo z wiedzy nabytej latami (i edukacji). Komponować to znaczy tworzyć na desce kreślarskiej mając jedynie proste narzędzia (np. pianino) i jakąś myśl przewodnią w głowie - wystarczy dodać kontekst, opowiedzieć standardową historię (zw-ref-zw-ref-bridge-ref+mod plus chorusy/intra/break'i itd). Od kolorów i techniki jest aranż, od dopieszczenia - master.


Ja osobiście dużo pracuję jako kompozytor (choć pieniędzy z tego nie ma ;)) - i mimo braku formalnego przygotowania na specjalności kompozycji na AM "na czuja" wiem, jaka progresja pasuje, jak ma cykać bas żeby z gitarą rytmiczną i stopą wpółgrać tworząc odpowiedni groove, jakie barwy będą pasować, a tworząc linię melodyczną lub słysząc prototyp wokalisty/wokalistki od razu można wyłapać mocne i słabe partie i dograć je do odpowiedniego poziomu - a to wszystko przy kubku herbaty i fortepianie, czyli oldschoolowo. Niestety jednak np. perkusja nie jest moją mocną stroną i zawsze muszę posiłkować się "fachowcami" - a nawet mając już materiał nie ślęczę godzinami nad zrobieniem mixu własnymi siłami - wolę pracować z żywymi ludźmi którzy potrafią myśleć kreatywnie. Wymusza to kompromisy w aranżu, ale jest tym bogatsze. Zawodowcy robiący to od lat muszą mieć gigantyczną świadomość muzyczną, kunszt kompozytorski oraz masę know-how. Idealnym przykładem jest Phil Collins - co ten gość robił, żeby stworzyć swoje solowe hity (a i działalność w Genesis - gdzie głównie tworzył Tony Banks - była owocna), to legenda :).


Osobiście uważam że obecne czasy są przekleństwem dla muzyki - nie jestem sentymentalny, ale poziom wykonastwa i wartości muzycznej piosenek choćby sprzed dekady jest dużo lepsza niż obecne "nuty". Dostępność narzędzi do tworzenia powoduje, że powstała cała armia amatorów - od totalnych, po takich co potrafią coś zrobić z gotowych sampli, kończąc na samoukach, którzy jakoś sobie poczynają. Ja pamiętam jeszcze czasy, gdzie temat softu to było tylko MIDI na Atari ST, dobre brzmienie=dobry instrument, a muzyką zajmowali się ludzie, którzy się znali na robocie.


Nie pomaga również gospodarka sterowana centralnie - mam tu na myśli fakt, że na światowej scenie POP liczy się aktualnie tylko kilka nazwisk. Przykład? Wchodzę dzisiaj do Empiku nawet i widzę postery "gwiazd POP" - i co? Lady Gaga, Kate Perry, Rihanna i 2 plakaty z JB :/. Wszystko. Kiedyś to chociaż był Jackson - niesamowicie utalentowany facet (takie kompozycje jak Heal The World - jego autorska kompozycja - do dzisiaj zachwycają po setnym przesłuchaniu, a smaczki na pewno są zasługą armii zawodowców, z jaką miał przyjemność pracować). Innym pozytywnym przykładem jest Toto - w gronie muzyków-instrumentalistów Olimp jeśli chodzi o jakość aranżów/kompozycji/wykonastwa.


Obecnie liczy się głównie profit, loud war, prostota w sensie negatywnym i niestety króluje bezguście i nadpodaż pseudo-hitów, a taki Diamonds to nie oszukujmy się - potężne budżety, które pociągają za sobą i sprzęt i wiedzę - jest to po prostu produkt, który na pewno się sprzeda... Popularny nie znaczy dobry - kwestia marketingu ;). Porównałbym to np. do tematyki gier komputerowych - taki Electronic Arts puszcza od dawna swoje serie sportowe (głównie Fifki) z różną ich jakością, ale ludzie to łykną jako najlepsza "gała" na rynku - a swego czasu mało znany ISS kopał jej tyłek równo i dokładnie. W dobie natomiast multum FPSów pojawiają się takie perełki jak np. Dark Souls i co? I ludzie tego chcą, bo jest to po prostu DOBRE, niemniej bardzo cicho o tej grze było wysoko w branży. Osobiście znajduję naprawdę dobre produkcje, które w świadomości "szarej masy" nie istnieją, radio zaś bombarduje "hitami"... Mam nadzieję, że zdolni ludzie nie przestaną robić dobrej muzyki i poziom wartości muzycznej (i wykonawczej) hitów wróci choćby do tego z lat 90-tych :). Ale czy to się sprzeda....


Awatar użytkownika
gores
Posty: 288
Rejestracja: czwartek 13 kwie 2006, 00:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Aranżacja a miks

Post autor: gores » poniedziałek 11 lis 2013, 09:47

Hej! Kilka refleksji z mojej strony, nie koniecznie trzeba je brac do siebie:)

W związku z pytaniem MrExplosion.
Dla mnie absolutnym wzorem i guru jest obecnie Dr. Luke i staram się postępowac tak jak on. Jak więc on komponuje? http://www.youtube.com/watch?v=d15TvXXd_3Y Komponowanie całości utworu w głowie ogranicza. Szokujące z pewnością dla co niektórych ale prawdziwe. Często mi się zdarza słyszec "Mam cały utwór w głowie, trzeba go tylko wrzucic do protoolsa". Ja się pytam WTF? Czy facet ma w głowie wszystkie parametry ustawień syntezatora, czy ma w głowie na pamięc wszystkie presety do każdego z dostępnych instrumentów? Z włąsnego doświadczenia wiem, że próbowanie realizacji aranżu wymyślonego teoretycznie jest praktycznie niemożliwe (chyba, że mówimy tutaj o prostej rockowej muzyce, gdzie trzeba tylko zagrac na instrumentach - taki utwór jest do ogarnięcia). Jeżeli mówimy jednak o współczesnym popie sprawa jest - przynajmniej dla mnie - nie do ogarniecia. Dlatego Dr. Luke komponuje bez jakiegokolwiek szkicu finalnego, bez melodi i bez tekstu. Ponieważ to już ogranicza na dzień dobry. Jeżeli masz jakiś motyw, nawet dwutaktowy, który ci się podoba, spróbuj dołożyc do niego resztę ale tak aby grały one razem ze sobą. Ostatni przebój Avicii "Wake me up" powstał również tą drogą. Był wstępny aranż, przyszedł wokalista, ustalono melodię do aranżu (nie odwrotnie!!) i tekst napisano w godzinę. Taką drogą po prostu musi wszystko ze sobą grac gdyż już od początku gra. Naturalnie to nie takie proste ale ja działam od niedawna tą drogą i mam olbrzymi progres. Polecam spróbowac.
Odnośnie wpisu Caroozo.
Szacunek, wszystko spoko, rozumiem wsszystko co napisałes. Powiem tylko jak ja się na to zapatruję, w zadnym wypadku nie chcę Cię obrazic, napiszę tylko mój pogląd na tą kwestię. Phill Collins tworzył świetną muzykę, w latach 90' powstała masa świetnych utworów. Taką opinię słyszę od każdego, kto ma powyżej 25 lat, głównie od ludzi po 30tce. I powiem szczerze, że mi się już tym ulewa. Mdli mnie od tych "Złotych przebojów" (na których przecież się wychowałem). Ileż bowiem można wałkowac Collinsa, Stinga i jarac się tymi archaicznymi aranzacjami. Skoro kiedyś muzyka była wartościowsza i lepsza to jarajmy się dalej Frankiem Sinatrą i piszmy kolejne "My way". Co cesarskie cesarzowi i jedziemy dalej chyba że nie mamy na celu komercyjnego sukcesu. Można wtedy tworzyc rock'n'rolla ala Chuck Berry tylko w porównaniu do bogactwa aranżacyjnego, przepychu technicznego dzisiejszego popu to bida aż piszczy... Nie mówcie, że wspomniany "Wake me up" jest gorszy niż pachnący już padliną "I"ll will survive" bo to ta sama muzyka tylko inne czasy. Kto dzisiejszej muzyki nie rozumie i siedzi w latach dzieciństwa temu nie wróżę żadnych sukcesów.
Nie chcę nikogo obrac, to moje podejście do zawodu jedynie.
Pozdro!


Awatar użytkownika
DJOZD
Posty: 2594
Rejestracja: niedziela 22 gru 2002, 00:00

Re: Aranżacja a miks

Post autor: DJOZD » poniedziałek 11 lis 2013, 10:26

Tymczasem nawet najlepsze kompozycje w najciekawszych aranżacjach w kiepskiej jakości oceniane są przez przeciętnego słuchacza... mówiąc delikatnie nienajlepiej. Gorąco polecam poszukać wersji demo nbardzo popularnych piosenek pop. Mimo że to ciągle ta sama kompozycja, oceniane są totalnie inaczej. Do czego zmierzam? Przeciętny słuchacz patrzy na efek końcowy i niestety poprawnośc brzmienia/wykonania w większości przypadków decyduje o tym, że demo wrzucone przez utalentowanego songwritera ginie w otchłani internetu.


Zgoda. I zostało to tutaj nawet wcześniej wypunktowane. Aranżacja wspiera kompozycję. Nie można przecież zapomnieć o tym że to głownie ona decyduje o stylistyce - tym samym wchodząc na pole ideologiczne, upodobań, estetyki słuchacza.
To że demo jest słabiej oceniane to najczęściej prosty efekt słabego wykonania i braku miksu - bo w demo nie trzeba. W końcu wszystkie smaczki i detale też trzeba wliczać w zespoł instrumentów i instrumentacji. Dobry miks pomaga lepiej je usłyszeć. Ludzie są przyzwyczajeni do określonego brzmienia - to nie jest bez znaczenia w praktyce. Stereotypowe myślenie. My muzycy mamy częstszy kontakt z dzwiękiem nie przetworzonym więc "umiemy wyczytać to samo z różnych źródeł". Więc na pewno każdy etap jest ważny. A za najważniejsze uważam KOMPOZCYJĘ oraz ARANŻACJĘ - czyli etap najbardziej twórczy, wykonywany głownie przez artystów/muzyków.

Mógłbym pokusić się o wypunktowanie kilku ważnych elementów w aranżacji które sprawdza się niemal zawsze w komercji:
- Zgodność harmoniczna w każdej warstwie instrumentalnej.
- warto dbać o zgodność przewrotów akordów w kluczowych partiach harmonicznych.
- zgodność rytmiczna - jeżeli prowadzimy akordy kilkoma instrumentami to niech grają w zgodzie zwiększając czytalność, kumulując tymsamym energie a nie ją rozpraszając.
Oba powyższe punkty działają w ten sposób że energia poszczególnych składowych się kumuluje i bazuje na głównie na oktawach. Spróbujcie zagrać 4 różne ścieżki w tej samej oktawie, na tym samym akordziej w 4 różnych przewrotach. Wyjdzie dźwiękowy naleśnik a nie cegła.
- kontrapunkt i polirytmia - pozwalają tworzyć zaskakujące formy rytmiczne i harmoniczne. Uzyte z głową dają spore możliwości. Ostatnio modny "w remizach" groove opiera się na tego rodzaju prościutkiej formie w pierwszym z brzegu przypadkowym/przykladowym utworze http://www.youtube.com/watch?v=xyqQ4iT4IeU http://www.youtube.com/watch?v=6VJBBUqr1wM do znalezienia w dziesiątkach przebojów.
- pozorne przesunięcie frazy melodii - widoczne w Give i to Me Timbalanda, czy Glow - Nelly Furtado.
- Unisono - dublowanie to partii kumuluje energie.
- zachowanie zasady 3 warstw - rytmiczna, harmoniczna i melodyczna. Jeżeli napaćkamy za dużo partii grających "bezmyślnie" zrobić bigos. Lepiej mniej a lepiej. Nie musimy pokazywać wszystkich swoich umiejętności w jednej piosence.

Pomijam kwestie brzmień. Jeżeli mowa o produkcji to wiadomo - mają być bezkompromisowe.






Awatar użytkownika
DJOZD
Posty: 2594
Rejestracja: niedziela 22 gru 2002, 00:00

Re: Aranżacja a miks

Post autor: DJOZD » poniedziałek 11 lis 2013, 10:51

... Nie mówcie, że wspomniany "Wake me up" jest gorszy niż pachnący już padliną "I"ll will survive" bo to ta sama muzyka tylko inne czasy. Kto dzisiejszej muzyki nie rozumie i siedzi w latach dzieciństwa temu nie wróżę
...

Jestem z tej grupy wspominającej stare lata (jakkolwiek to znaczy ). Jednak zgodzę się z tobą w zupełności. Zawszę wchodzę w polemikę z kolegami 40+ wskazując na ich syndrom "lat młodzienczości". Też uważam że dla każdego pokolenia muzycznego (dekada), jego własne lata dojrzewania będą "magiczne" i koniec.

Awatar użytkownika
gores
Posty: 288
Rejestracja: czwartek 13 kwie 2006, 00:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Aranżacja a miks

Post autor: gores » poniedziałek 11 lis 2013, 11:05

..Mam nadzieję, że taki syndrom mnie nie dopadnie zbyt szybko. Choć pewnie i tak kiedyś to się stanie i nie będę rozumiał muzyki jakiej słucha moja córka :) Wtedy będzie czas na muzyczną emeryturę... Póki co jedziemy z koksem i działamy!

Awatar użytkownika
DJOZD
Posty: 2594
Rejestracja: niedziela 22 gru 2002, 00:00

Re: Aranżacja a miks

Post autor: DJOZD » poniedziałek 11 lis 2013, 11:30

...
W dobie natomiast multum FPSów pojawiają się takie perełki jak np. Dark Souls i co? I ludzie tego chcą, bo jest to po prostu DOBRE, niemniej bardzo cicho o tej grze było wysoko w branży. .......

Zawsze tak będzie , ale przyznaj że Dark Souls, to jednak nisza - nikt nie lubi się obecnie stresować i przemęczać. Rozrywka ma być przyjemna a nie wymagająca. Według definicji lat obecnych. Za dużo mamy cierpienia związanego ze spłacaniem kredytów (jako społeczeństwo), po co komu cierpienie artystyczne,HEHE. Chociaż z drugiej strony dobra sztuka potrafi pochłonąć i wyłączyć się na chwilę (tego raczej Britney z Timbalandem nie gwarantuje). A to również cenne. Jakkolwiek na to nie patrzeć, warto kierować się zasadą - robić wszystko najlepiej jak się potrafi. Być może ktoś z nas kiedyś będzie na szczycie i każde słowo wypowiedziane w przeszłości będzie "mściło się jak bąk w malutkiej komorze bezechowej". Przepraszam za określenie.

Awatar użytkownika
Caroozo
Posty: 932
Rejestracja: piątek 22 lut 2008, 00:00

Re: Aranżacja a miks

Post autor: Caroozo » poniedziałek 11 lis 2013, 13:44

Co do DS: nisza czy nie - jest po prostu dobra i odsiewa amatorów od pasjonatów. Inna sprawa że generalnie rozrywka elektroniczna jest o NIEBO łatwiejsza od tej sprzed lat (np. Jest Set Willy na Atari - konia z rzędem temu kto to przeszedł).


Podobnie można porównać np. odbiorców w/w utworów "popularnych" w stosunknu do mało znanych a totalnie zawodowych perełek rocka progresywnego (np. doskonale wyprodukowany album Frost - Milliontown). Z tym że pierwszy target jest wielomilionowy, drugi niekoniecznie ;).


Co do sentymentu - tu nie chodzi o syndrom młodzieńczy, a o to, że kiedyś po prostu robiło to mniej ludzi i nie było miejsca dla amatorów, przez co ogólny poziom był dość wysoki. Wraz z rozwojem techniki praktycznie każdy mógł zaistnieć - np. Darude ze swoim Sandstorm w 1999 roku, który w wersji light grają do dziś w radio... Nic mu oczywiście nie ujmuję, bo numer świetny jak na swoje lata, chodzi jednak o pewien przykład.


Co do "mdlenia" przebojami sprzed lat, owszem - przejadły się trochę, ale wiecie co? Wolę słuchać Part Time Lover jako jedyną piosenkę w odtwarzaczu aniżeli wspomniany Diamonds - więcej kunsztu i "jaja" jest w tym pierwszym - a oba to pop (z doskonałym Bailey'em).


Przykład też na to, że dzisiaj są artyści, którzy ZAMIATAJĄ performancem większość gwiazdeczek:


http://www.youtube.com/watch?v=uTVQA8cziG0


Stara kompozycja Fostera z lat 70-tych (jeden z największych przebojów EW&F i jeden z lepszych lovesongów ostatniego wieku), a w nowym performance przewyższa oryginał :). Ale cóż - McKnight znany jest głównie fankom R&B (fanom też, jeśli są). A co do starych kawałków... Nie wiem jak Wam, drodzy koledzy po fachu, ale moja dusza zawsze jest wprawiana w przyjemny rezonans kiedy słucham utworów tworzonych i pisanych bądź przez muzyków, bądź przez osoby, które robią to z serca. Brzmi pretensjonalnie, ale taka jest prawda. O to przecież w muzyce - prócz funkcji stricte rozrywkowej - chodziło przecież zawsze, czyż nie?


Żeby nie było - doceniam współczesną muzykę, ale głównie elektronika/progrock/progmetal/jazz i inne gatunki. Co do produkcji pop, jest ona wyśrubowana do granic możliwości i nie idzie szpilki włożyć. Niestety jednak lifespam tychże utworów jest zdecydowanie za krótki. 3Z - zarejestrować-zarobić-zapomnieć i nastęęęępny! Cóż - czasy się zmieniają ;).


Awatar użytkownika
a
Posty: 380
Rejestracja: piątek 08 paź 2004, 00:00
Kontakt:

Re: Aranżacja a miks

Post autor: a » poniedziałek 11 lis 2013, 15:19

...Bo co z tego że się słucha mistrzów - mistrzowie np fajnie potrafią wpleść pianino w aranżącje jako motyw, a w moim przypadku już takiej rewelacji nie bedzie i kwestia teraz dlaczego? Zła przestrzeń, zle ustawione poziomy a może złe brzmienie zbyt ciemne?

I to są takie niuansy które męcza człowieka..




Nickelback - tu się kłania dobry odsłuch. Na dobrym więcej słyszysz i dojdziesz dlaczego brzmi płasko czy ciemno. W Formule 1 nie startują fabryczne modele Opla Astra, tak samo hity nr 1 są miksowane na najlepszych paczkach, przez np. Kubiców miksu (a nie kierowców spod bloku :). Odsłuch. To naprawdę dużo zmienia.


A w szerszej dyskusji - lubię stare hity (Caroozo, kiedyś też był chłam), ale i cenię Dr. Luke'a i M.Martina. Trzeba pamiętać, że to jest cała machina, której celem jest dochód. Wydawca-autorzy-wykonawca-mikserzy-master w NY-media/reklama. Jak brakuje refrenu, dzwonią tu i tam i znajduje się gość, który pisze melodie refrenów.To że zrobisz jak oni, nie znaczy, że nagle świat stanie otworem jak dla Dr.Luka. Aviciich tez jest dzisiaj wielu, ale nie kazdy ma kontakty.


W polskiej rzeczywistości IMO oprócz czynnika motywującego ($) nadal brakuje czynnika najważniejszego - sensownych wykonawców . Autorów znam (sam robię refreny i wymyślam melodie btw), dobrych aranżerów znam, wydawca tez się znajdzie i da konkretne wytyczne, ale...nie ma wykonawców do POPu... Przynajmniej ja na nich nie trafiam, bo chętnych na tzw. gwiazdę są setki, ale co z tego/ :)


http://www.superstereo.pl

MrExplosion
Posty: 471
Rejestracja: piątek 15 wrz 2006, 00:00

Re: Aranżacja a miks

Post autor: MrExplosion » poniedziałek 11 lis 2013, 15:20

gores - tylko, że ja nie pisałem o kompozycji, a o aranżacji. I nie pisałem o robieniu tego "w głowie" w całości tylko o normalnym trybie pracy (takim jaki opisałeś, innego sobie nie wyobrażam).

Powiedzmy, że macie w DAW kilka taktów muzyki, podstawowa perkusja (stopa, werbel, hat), bas, syntezator grający akordy. Czy w tym momencie przechodzicie z tym małym zestawem instrumentów do wymyślenia kolejnego motywu (mostek, refren)? Czy raczej aranżujecie dalej zwrotkę, bardziej na gotowo?

W ogóle to bardzo interesuje mnie jak często w waszych zwrotkach jest instrument, który gra akordy, a jak często rezygnujecie z tego i gra tylko bas/lead i inne jednogłosowe

Awatar użytkownika
a
Posty: 380
Rejestracja: piątek 08 paź 2004, 00:00
Kontakt:

Re: Aranżacja a miks

Post autor: a » poniedziałek 11 lis 2013, 15:26

Dodam jeszcze jedną myśl, którą powtarzam od zawsze:


w temacie komponowania i aranżowania - jedna jaskółka wiosny nie czyni. 


 


Trzeba przerzucić - zagrać, zaaranżować, napisać albo zmiksować - setkę numerów aby temat nabrał sensu. Jeżeli to są 3 kawałki, z których tylko 1 jest fajny, to warto mieć świadomość, że jest to tylko hobby :).

http://www.superstereo.pl

ODPOWIEDZ