Muzyka kontra postęp...

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
Azzam
Posty: 13
Rejestracja: niedziela 25 sie 2002, 00:00

Muzyka kontra postęp...

Post autor: Azzam » wtorek 16 gru 2003, 14:55

Siedząc pół ostatniej nocy nad jednym z projektów postanowiłem nieco się oderwać od klikania myszką w gałki i suwaki...przejrzałem parę stron, przelogowałem system, odwiedziłęm KaAzę, odwiedziłem Soul Seek...i w pewnej chwili naszły mnie dziwne przemyślenia...

Otóz - nie da się ukryć, że dziś największym dystrybutorem muzyki jest Internet. Programy p2p, jak to się ostatnio często mówi, "odbierają chleb" muzykom. Ale ja nie o tym tutaj. Nie poczuwam się do nazywania siebie muzykiem, co więcej, sam, niejednokrotnie "zasysałem" z sieci tuziny mp3, nie płacąc wykonawcom ani grosza. I właśnie ostatniej nocy naszła mnie taka gorzka refleksja, że dziś muzyka STRACIŁA DUSZĘ. W jakim sensie? Nie w takim, że wykonawcy robią ją bez duszy - bo obok wielkiej ilości "produktów", powstają piękne płyty - najczęściej mniej znane i mniej doceniane. DUSZA, której dziś muzyka nie ma to fakt, że ludzie ściągający mp3 nie znają uczucia, kiedy upragniona płyta trafgia w Twoje ręce w postaci innej niż zakodowany jakimś tam encoderem pliczek. Nie ma już tego uczucia, gdy rozpakowujesz pudełeczko z folii, zaglądasz w okładkę, czytasz pozdrowienia, podziękowania, czytasz kto gra na jakim instrumencie w którym utworze, kto jest gościnnie, w jakim studio nagrano, przeglądasz fotki i w ten sposób jeszcze bardziej możesz utożsamić się z płytą. Staje się ona czymś wyjątkowym dla Ciebie. Słuchając mp3...ściągając mp3 - TAKIEJ DUSZY NIE MA. Nie namawiam tutaj do bojkotu piractwa - sam jestem jednym z ludzi, którzy korzystają z przeklętego formatu MPEG LAYER...pozostaje pytanie, co będzie dalej? Smutno mi się jakoś zrobiło, że muzyka stanęła na równi z plikami systemowymi, plikami niesystemowymi, plikami programów, plikami x, plikami y...po prostu plikami...jednym słowem - muzyka stała się zbitkiem liter po którym stawiamy kropkę i kolejny, krótszy już zbitek : mp3. Tęsknie za czasami, kiedy serce przyspieszało na widok płyty, kiedy stałem przy półce w jednym z Wrocławskich sklepów za każdym razem, gdy odwiedzałem to miasto, wlepiałem wzrok w dwie wymarzone płyty, sprowadzone ze Stanów, nie wydane wówczas w Polsce. Skończyło się tak, że za któryms razem gdy pojechałem do Wrocławia, odległego od mojego ówczesnego miejsca zamieszkania o 100km w celu zakupienia BUTÓW - zakupiłem owe 2 płyty - za 130 złotych. Do dziś zajmują zaszczytne miejsce na półce: 2pac "2pacalypse Now" i 2pac - "Strictly for My N.I.G.G.A.Z.". Całą tamtejszą zimę przechodziłem w trampkach za 20 złotych - ale ZDOBYŁEM te płyty...oto UTRACONA DUSZA muzyki. Moim zdaniem. Myślę, że wielu z Was ma takie płyty - płyty, które mają swoją historię, gdzie proces zdobywania ich sam w sobie wytworzył szereg wspomnień. I choć świat muzyki jest już na etapie nieodwracalnych zmian, to chyba warto jednak walczyć o te wspomnienia...tak...walczyć dla samej walki...dla przyjemności, dla ocalenia pewnych uczuć, których ludzi całkowicie wychowani na mp3 najzwyklej nie znają. Postęp nie zawsze niesie ze sobą korzyści...pozostaje wybrać się do sklepu i odszukać płytę Minnie Riperton, która mi się marzy od dawna. Jeśli nie znajdę...pozostanie sieć...



Pozdrawiam, Bartek (od małego dziecka HipHopowiec)



(PS. dużo mówimy o produkcji, o sprzęcie, o technice - staje się to pętlą na szyi - bo w tych wszystkich dążeniach do "rozwoju" zapominamy o jednej malutkiej rzeczy - muzyce)

z tych, których "prawdziwi" muzycy nie lubią...

Awatar użytkownika
oneman
Posty: 523
Rejestracja: środa 01 maja 2002, 00:00

Re: Muzyka kontra postęp...

Post autor: oneman » wtorek 16 gru 2003, 16:56



Słuszne słowa. Otoczka magicznosci i tajemniczosci powoli opada. Wszystko zmierza do jak najwiekszej wygody i jak najszerszej dostepności. Sam pamietam jak nie jeden raz biegłem do domu w pospiechu by przesłuchać nowozdobytą płytę. Ile było podchodów i prób by ja zdobyc nie ma juz znaczenia. Wpadało sie do pokoju by natychmiast uruchomic sprzet i przesłuchac całość nie zdejmując butów. Czytało sie ksiazeczki i niemal uczyło ich zawartości na pamiec. Do teraz pamietam kto w jakim utworze grywał goscinnie na płytach pani Kate Bush. Tak, obecnie człowiek co najwyzej zainteresuje się w jakim bitrate kawałek sciaga mu sie z sieci.

Awatar użytkownika
ZDV-12
Posty: 20
Rejestracja: niedziela 17 sie 2003, 00:00

Re: Muzyka kontra postęp...

Post autor: ZDV-12 » wtorek 16 gru 2003, 20:19

Azzam tak pięknie to napisałeś że aż cos we mnie drgnęło, nie do końca zgodzę się z tym co powiedziałeś bo mp3-ki też mozna długo szukać i też moze to wywołać pewna falę "wspomnień" może nie aż tak dużą jak w przypadku upragnionej płyty ale coś w tym jednak jest,

ps. forma w jakiej to napisałeś naprawdę jest olśniewająca masz talent pisarski albo to uczucia wypłynęły na wierzch bez zahamowań,

pozdrawiam

Awatar użytkownika
Azzam
Posty: 13
Rejestracja: niedziela 25 sie 2002, 00:00

Re: Muzyka kontra postęp...

Post autor: Azzam » wtorek 16 gru 2003, 20:39

...Azzam tak pięknie to napisałeś że aż cos we mnie drgnęło, nie do końca zgodzę się z tym co powiedziałeś bo mp3-ki też mozna długo szukać i też moze to wywołać pewna falę "wspomnień" może nie aż tak dużą jak w przypadku upragnionej płyty ale coś w tym jednak jest,

ps. forma w jakiej to napisałeś naprawdę jest olśniewająca masz talent pisarski albo to uczucia wypłynęły na wierzch bez zahamowań,

pozdrawiam ...

**********************

Dziękuję. Nie zwracałem uwagi specjalnie na formę, bo to raczej napisane pod wpływem emocji "wypracowanko" - co do Twojej uwagi odnośnie mp3-ek - oczywiście jest coś w tym - jest pasja jakaś, jakieś podniecenie gdy ściągam zrzuconą bezpośrednio z winyla mp3 w birtrate 320kbps zespołu Rare Earth, o którym w Polsce nikt nie słyszał nawet i nikt nigdy nie wyda. Ale i tak wolałbym mieć ten winyl zamiast mp3. A wspomnień z "tamtych" (czyli przednapsterowych, przedkaazowych) czasów nikt mi, nam, wam nie odbierze. taka chwila refleksji po prostu ponad forumowymi kłótniami.



Pozdrawiam.
z tych, których "prawdziwi" muzycy nie lubią...

Awatar użytkownika
cichydd
Posty: 624
Rejestracja: poniedziałek 24 cze 2002, 00:00

Re: Muzyka kontra postęp...

Post autor: cichydd » wtorek 16 gru 2003, 21:03

Cos w tym jest ale dla mnie to się stało już w momencie wprowadzenia compactu. Jako dzieciak słuchałem i oglądałem okładki winylowych płyt moich rodziców. Ten format dawał miejsce na prawdziwe dzieło sztuki. Jednakowe, małe plastikowe pudełka cedeków wydały mi się wielką stratą. Miałem z 10 lat jak zobaczyłym płytę na kompakcie i od razu mi się nie spodobała. Poza tym brak było mi misterium stawiania igły na płycie i pierwszego trzasku przy wchodzeniu w rowek...hehe. Nie żartuję. Poza tym uważam że CD brzmią gorzej. Posłuchajcie Beatlesów, czy nawet Niemena. Naprawdę, głównie blachy - róznica jest wyraźna. Dźwięk z CD jest wygładzony, pozbawiony dynamiki i jakiegoś ostrza w górnych rejestrach.

Sciągam sobie okładki do mp3... I w folderach z plikami mam widok taki że widzę okładki - zawsze to jakiś cień tej magii...ech. Ale jak mało bym znał muzyki gdyby nie te mp3.

Awatar użytkownika
Jackart
Posty: 63
Rejestracja: środa 14 sie 2002, 00:00

Re: Muzyka kontra postęp...

Post autor: Jackart » wtorek 16 gru 2003, 21:42

Bardzo ciekawy wątek Azzam!



Myślę podobnie. Chociaż postępuję nieco inaczej. Generalnie mam zasadę - tylko oryginalne płyty. Nawet jeśli określony album znam na pamięć chcę go mieć nie ze względu na muzykę ale tę całą magię. Czasami zastanawiam się kupić - nie kupić - czy ja tego chcę jeszcze słuchać po raz 1001? Bywa że i tak kupuję... Ale pamiętam jeszcze starsze czasy kiedy o płytach nikt nie śnił nawet.... ...wtedy był czas oczekiwania na nowy badź też archiwalny album wykonawcy XXXX w Studio Stereo, a przed audycją cały rytuał z czyszczeniem głowicy w magnetofonie ustawianiem poziomu zapisu itp. Nie wspomnę że podczas audycji modliłem się " Boże żeby tylko teraz nie wyłączyli prądu, w domu uprzedzałem rodzinę żeby nie włączała ani wyłączała światła, pralki, suszarki, odkurzacza i żednego urządzenia mogącego wywołać zabójczy trrrrzzzzzzassssk.



W tych czasach,( a było to hmmm - lepiej przemilczeć) przegrałem z radia wiele płyt. Prawie wszystkie posiadam obecnie na CD ale jest parę tytułów których zdobyć nie sposób - mimo że w kilku sklepach panowie zapisywali tytuły i mój tel mówiąc "spoko - dowiemy się - zobaczymy może jest w hurtowni a jak nawet nie to tu jest taki jeden co ma układy w Stanach i co tydzień jeżdzi do Anglii" - po miesiącu entuzjazm sprzedawców był mniejszy a po dwóch słyszałem " wiesz - no w tej chwili nie ma - a czy jesteś pewien że to wyszło na CD - może w Japonii - ale tam to bedzie cięzko, bo małe serie i daleko"... ...3 ściągnąłem z sieci - no cóż mam grzech ciężki ale trudno - wykonawca i wytwórnia dostawali przez 10 lat szansę aby się wzbogacić...



Są to:



Pretty Maids - Pretty Maids

UFO - No Place To Run ( album dosyć cienki ale darzę go sentymentem)

Dali's Car - The Waking Hour



ale są jeszcze :



Slaughter & The Dogs - Bite Back

(bardzo trudne - bo niektórzy sprzedawcy nie wiedzą o co chodzi - znają kapelę tylko ci najbardziej kumaci)



Point Blank - The Hard Way

Sprzedawcy z reguły:

- Jerry* cho no na chwile - słyszałeś o czymś takim co tu kolega mówi?

Zenek wchodzi

- Aaaa coś mi sie obiło o uszy. Jak to się pisze? Przez c?

- Nie, przez K

- Acha. No dobra zanotowane. Popytam.



States - States

Sprzedawca na to:





Dzięki temu mam cel w życiu



( Acha wszelkie nagrania tych kapel zostały dawno skasowane)



*koleś załatwiający płyty w Stanach musi mieć amerykańską ksywkę

----------------------------------------------------------------------------------------



PS

Jeden mój kumpel kupił ok 1984 roku "Physical Graffiti" Led Zeppelin - analog. Była to rzecz z innego świata, relikwia, ikona... ...a nie wspomnę, że mieszkając w Gdańsku, co roku na Jarmarku zazdrościłem kolesiom, którzy przynosili całe kartony analogów po 400zł za sztukę - gdy ja co najwyżej mogłem poprosić mamę o 1,50zł na loda. To były czasy.






Awatar użytkownika
Azzam
Posty: 13
Rejestracja: niedziela 25 sie 2002, 00:00

Re: Muzyka kontra postęp...

Post autor: Azzam » wtorek 16 gru 2003, 22:06

...Bardzo ciekawy wątek Azzam! Myślę podobnie. Chociaż postępuję nieco inaczej....

**********************

jedeny odpowiedni komentarz to:
[Post edytowany przez Admina w dniu 17/12/2003]
z tych, których "prawdziwi" muzycy nie lubią...

ODPOWIEDZ