Kompresja a warunki odsłuchu...
: czwartek 22 sty 2004, 07:51
Witam, znów mam, choć na krótko, dostęp do netu, więc postanowiłem podzielić się
moimi rozterkami na temat powszechnego obecnie ściskania kompresją muzyki, aż z niej wyłażą jak flaki ukryte decybele.
Dotychczas musiałem słuchać muzy w małym i ciasnym pokoiku. Ostatnio zaś miałem możliwość
zmienić te norkę na słabo wytłumiony (mało mebli) pokój - salę (ok. 58 m2). Słuchałem dwóch płyt rockowych, niedawno wydanych i skompresowanych wg. dzisiejszych norm: ,,Strays" Jane`s Addiction i debiutu Mars Volta.
W małym pokoju pierwszej z nich nie dało się słuchać - straszliwie skompresowana ściana dźwięku niemal rozsadzała pomieszczenie. Natomiast w olbrzymiej (jak na moje warunki), pustej przestrzeni dokonywała się jakby dekompresja - dzwięk miał się gdzie ,,rozwinąć" i wybrzmieć. Wróciła tak potrzebna tej muzyce przestrzenność i ulotność.
Z kolei Mars Volta świtnie prezentuje się zarówno w małych, jak i dużych pomieszczeniach, na dużych i małych głośnikach.
Zaintrygowany rozpocząłem ,,śledztwo" i co się okazało? Mars Volta jest w kompresji nawet bardziej przewalone, niż J`A! Dlaczego więc efekt jest jakże odmienny?
Moim zdaniem chodzi o rozplanowanie kompozycji. Jane`s Addiction podobnie jak na ,,Nothing`s Shocking" postanowiło zagrać pełnym, otwartym pasmowo brzmieniem, z czadem rozsadzającym głośniki, wypełniając aranżacje maksymalną ilością granych na raz dźwięków. Po prostu wszystko gra na raz i to gra potężnie. Gdy doszła do tego monstrualna kompresja, efekt jest porażąjący i, niestety, dla mnie niestrawny. Sprawdza sie zaledwie w 2 utworach, które zresztą zbudowane są podobnie do numerów Mars Volty.
Mars Volta zaś to, po pierwsze, częste kontrasty ,,cicho-głośno", po drugie, instrumenty świetnie rozmieszczone w swoich pasmach i panoramie. Często gitara, jak kiedyś u Beatlesów, odzywa się tylko z jednego głośnika; głos jest pozbawiony dołu (bo i tak Cedrik ma wysoką barwę), Bas i perkusja to po prostu czysty czad i to te dwa elementy przechwytują większość kompresji. Taka ściśnięta, klaustrofobicza aura świetnie współgra również z charakterem muzyki i tekstów. Wszystko tu do siebie pasuje.
Mój wniosek: przy dobieraniu kompresji warto odsłuchiwać w różnych pomieszczeniach - dużych i małych, aby znaleźć kompromis i nie zarżnąć przestrzeni (chyba, że tak ma być).
Jeśli błądzę, to mnie oświećcie.
OYCIEC PIOTR
moimi rozterkami na temat powszechnego obecnie ściskania kompresją muzyki, aż z niej wyłażą jak flaki ukryte decybele.
Dotychczas musiałem słuchać muzy w małym i ciasnym pokoiku. Ostatnio zaś miałem możliwość
zmienić te norkę na słabo wytłumiony (mało mebli) pokój - salę (ok. 58 m2). Słuchałem dwóch płyt rockowych, niedawno wydanych i skompresowanych wg. dzisiejszych norm: ,,Strays" Jane`s Addiction i debiutu Mars Volta.
W małym pokoju pierwszej z nich nie dało się słuchać - straszliwie skompresowana ściana dźwięku niemal rozsadzała pomieszczenie. Natomiast w olbrzymiej (jak na moje warunki), pustej przestrzeni dokonywała się jakby dekompresja - dzwięk miał się gdzie ,,rozwinąć" i wybrzmieć. Wróciła tak potrzebna tej muzyce przestrzenność i ulotność.
Z kolei Mars Volta świtnie prezentuje się zarówno w małych, jak i dużych pomieszczeniach, na dużych i małych głośnikach.
Zaintrygowany rozpocząłem ,,śledztwo" i co się okazało? Mars Volta jest w kompresji nawet bardziej przewalone, niż J`A! Dlaczego więc efekt jest jakże odmienny?
Moim zdaniem chodzi o rozplanowanie kompozycji. Jane`s Addiction podobnie jak na ,,Nothing`s Shocking" postanowiło zagrać pełnym, otwartym pasmowo brzmieniem, z czadem rozsadzającym głośniki, wypełniając aranżacje maksymalną ilością granych na raz dźwięków. Po prostu wszystko gra na raz i to gra potężnie. Gdy doszła do tego monstrualna kompresja, efekt jest porażąjący i, niestety, dla mnie niestrawny. Sprawdza sie zaledwie w 2 utworach, które zresztą zbudowane są podobnie do numerów Mars Volty.
Mars Volta zaś to, po pierwsze, częste kontrasty ,,cicho-głośno", po drugie, instrumenty świetnie rozmieszczone w swoich pasmach i panoramie. Często gitara, jak kiedyś u Beatlesów, odzywa się tylko z jednego głośnika; głos jest pozbawiony dołu (bo i tak Cedrik ma wysoką barwę), Bas i perkusja to po prostu czysty czad i to te dwa elementy przechwytują większość kompresji. Taka ściśnięta, klaustrofobicza aura świetnie współgra również z charakterem muzyki i tekstów. Wszystko tu do siebie pasuje.
Mój wniosek: przy dobieraniu kompresji warto odsłuchiwać w różnych pomieszczeniach - dużych i małych, aby znaleźć kompromis i nie zarżnąć przestrzeni (chyba, że tak ma być).
Jeśli błądzę, to mnie oświećcie.
OYCIEC PIOTR