Roland A80 czy StudioLogic SL-1100 - naprawa klawiatury młoteczkowej

Jeśli masz pomysł jak usprawnić sprzęt lub pracę i chcesz się nim podzielić, pisz tutaj śmiało.
Pająk
Posty: 175
Rejestracja: wtorek 01 maja 2007, 00:00

Re: Roland A80 czy StudioLogic SL-1100 - naprawa klawiatury młoteczkowej

Post autor: Pająk » niedziela 25 sty 2009, 12:39

...pozwolę sobie jeszcze jedną rzecz dodać, bo lubię wspominać o tym przy każdej okazji a miło byłoby poznać opinię innych na ten temat. Czy nie zastanawia Was dlaczego marki takie jak Roland i Yamaha nie produkują więcej masterkeyboardów (seria A, KX) w erze ogólnej dostępności syntezatorów programowych za niewielką cenę lub za friko (freeware/opensource)? Wiem że Yamaha "wznowiła" KX ale o tym wstydliwym fakcie lepiej nie wspominać. Dlaczego owe firmy nie wiedzą co dla nas dobre? A może należę do niewielkiej garstki ludzi o odmiennym poglądzie na sprawę? Dzięki...
**********************
Po prostu chcą żeby kupować flagowe instrumenty, tzn. wersje z klawiaturą 88 klawiszy.
Sam pół roku temu nabyłem moduł Yamaha Motif XS Rack z myślą że kupie do tego dobrą klawiaturę sterująca. Pozwoli mi to na używanie modułu z mniejszą klawiaturą na klubowych jobach, a z dużą na plenerach itp, lub rozstawieniu klawiatur w paru miejscach i przenoszeniu modułu...
Niestety, nie znalazłem odpowiedniej klawiatury 88 klawiszy....!!! W sprzedaży w tej chwili jest samo g..no!

Sprzedałem moduł i kupiłem Motifa XS8.....
Duże, ciężkie, ale nie ma wyjścia z sytuacji.
Co nie zmienia faktu,że to świetny instrument...

Awatar użytkownika
preceli
Posty: 2452
Rejestracja: poniedziałek 06 gru 2004, 00:00

Re: Roland A80 czy StudioLogic SL-1100 - naprawa klawiatury młoteczkowej

Post autor: preceli » niedziela 25 sty 2009, 12:41

...Dlaczego owe firmy nie wiedzą co dla nas dobre? A może należę do niewielkiej garstki ludzi o odmiennym poglądzie na sprawę?...

To proste, dobra klawiatura musi kosztować (tu tylko dodam dla mniej zorientowanych, iż stara KX miała klawiaturę sprężynową). A ponieważ to sprzęt raczej dla wąskiego grona, to i zysk dla firmy niewielki. Jak kupisz jedną taką pożądną, to masz ją baardzo długo, czyli na dzisiejsze czasy za długo. Lepiej wypuścić byle co i niech się ludożera cieszy, a za rok niech znowu zapłaci za nowy model (z następnymi kilkoma bzdurnymi przyciskami więcej).
Co do nowej serii KX niech przeklęty będzie ten, co ją tak nazwał
[addsig]
Wiedza zawsze ileś tam kosztuje, głupoty i niewiedzy nie da się oszacować.

Awatar użytkownika
Caroozo
Posty: 932
Rejestracja: piątek 22 lut 2008, 00:00

Re: Roland A80 czy StudioLogic SL-1100 - naprawa klawiatury młoteczkowej

Post autor: Caroozo » niedziela 25 sty 2009, 14:36

...Może wstrzymaj się trochę z tym A80 skoro jest "troszkę" po przejściach.

Sprawa jak wyżej, nie chcę go kupić żeby go mieć na lata, tylko niejako biorę go w lombard, w przypadku odsprzedaży zero procent plus flaszka, ale może być też tak że będę musiał go sprzedać - i tu nie chciałbym za niego przepłacić, ale niekoniecznie na nim zarobić.

Czyli prawdopodobnie przepaliła się żarowka(i) podświetlania wyświetlacza lub padł stabilizator napięcia (co gorsze), wymiana możliwa ale mozolna.

Stawiałbym na żarówkę, słabo widać ogólnie co się dzieje na LCD, ale to raczej nie przeszkadza - grałem trochę na klawiszach bez podświetlania;)

...pitch bend nie reaguje (ale można sterować modwheelami - a i naprawa to 2 kabelki zlutować...

Wajha, działa tylko w jedną stronę, naprawiałem podobną w E-35, tam są 2 kabelki przylutowane, pewnie mała usterka, zresztą nie lubię Rolandowskiego rozwiązania, wolę "kółka":-).

...no i ze 2 klawisze są sklejone - spadł chłopak kiedyś ze statywu;))...

Co to dokładnie znaczy, że są sklejone?

Spadł ze statywu z wysokości jednego metra, wtedy uszkodził się chyba pitch oraz odłamały 2-3 klawisze, tylko kość słoniowa, są przyklejone na kropelkę, działają, ale widać złącza gdzie było klejone - minus tylko estetyczny, ale i widoczny.

...pokażcie mi mastera z takimi funkcjami, tak klawiaturą i 4 wyjściami midi

Klawiatura w A80 jest fajna, o ile prawidłowo działa. Cztery suwaki i przyciski to jednak na dzisiejsze czasy żaden luksus. 4 wyjścia MIDI też fajne, o ile masz do czego je użyć.

Nie byłby to sprzęt do sterowania 5 VST, wyjścia itp bajery raczej nie byłyby przeze mnie używane, chodzi głównie o solidność i klawiaturkę. Grałem na nim wielokrotnie, wrażenia z gry bardzo fajne, wszystkie klawisze chodzą bez problemu:).

...1100zł to jego ostatnie słowo...

Problem z ową ceną jest taki, iż A80 jest mocno kłopotliwy w serwisie, nawet jeśli chodzi o samą elektronikę. Gdy zaś przyjdzie Ci cokolwiek do zrobienia z klawiaturą, to mogę Ci już tylko serdecznie współczuć . Czekają Cię spore wydatki na części (klawisze, ew. młotki) jak i problem robocizny. Jeśli będziesz chciał zrobić to sam, to od razu poproś jakiegoś kolegę, sam tej klawiatury nie wyjmiesz nawet z obudowy.
...

Słyszałem że jest problem z tymi klawiszami, na szczęście mam pod ręką gościa co niejeden klawisz naprawił, więc w przypadku małej usterki nie byłoby problemu. Podkreślam jeszcze raz że jest to raczej forma lombardu na dłuższy czas aniżeli kupna dla siebie na lata, chociaż i to niewykluczone.Interesuje mnie natomiast cena w przypadku gdy instrument pójdzie pod młotek.


[addsig]

Awatar użytkownika
preceli
Posty: 2452
Rejestracja: poniedziałek 06 gru 2004, 00:00

Re: Roland A80 czy StudioLogic SL-1100 - naprawa klawiatury młoteczkowej

Post autor: preceli » niedziela 25 sty 2009, 16:10

..Interesuje mnie natomiast cena w przypadku gdy instrument pójdzie pod młotek.

Sprawa jest prostą do bólu. Jeśli będziesz chciał go sprzedać jako pełnowartościowy instrument to wyłożysz na niego (z moich obliczeń na kolanie) co najmniej 600/900 zł. A wszak o wszystkim oczywista nie wiemy
[addsig]
Wiedza zawsze ileś tam kosztuje, głupoty i niewiedzy nie da się oszacować.

Redakcja
Posty: 1410
Rejestracja: środa 23 sty 2002, 00:00

Re: Roland A80 czy StudioLogic SL-1100 - naprawa klawiatury młoteczkowej

Post autor: Redakcja » niedziela 25 sty 2009, 18:43

...Czekają Cię spore wydatki na części (klawisze, ew. młotki) jak i problem robocizny...



Całkowicie zgadzam się tu z kolegą Preceli. Przy tym dobrze, że taki temat zaistniał obecnie na forum gdyż nie da się ukryć, iż ostatnio mamy całkiem spory wysyp ofert sprzedaży instrumentów z klawiaturą młoteczkową (hammer action). Dotyczy to zarówno instrumentów, jak również samych klawiatur, w sensie sterowników. Ponieważ ich ceny są zwykle przystępne (a czasem wręcz naprawdę atrakcyjne) pozwolę sobie napisać od siebie parę akapitów w tej kwestii, w tym głównie o tym, na co należy zwrócić baczną uwagę, aby nie dać się wpuścić zanadto w kłopoty.



I tak przyjmijmy może na wstępie kilka prawd:

- jeśli instrument jest leciwy zwykle bedziemy mieć problem z częściami (zarówno jeśli chodzi o elektronikę, jak i mechanikę). Oczywiście zawsze gdzieś pewnie w końcu znajdziemy odpowiednie elementy, lecz wiąże się to zwykle ze sporą stratą czasu na ich wyszukanie, tudzież także sporymi cenami (które zwykle niezorientowanym w tym temacie jawą się jako wręcz kosmiczne);

- jeśli owy instrument z taką klawiaturą ma być dla Was pierwszym, to zróbcie wręcz wszystko aby znaleźć kogoś, dla którego jest on już kolejnym. Niech go sobie "obstuka" i powie Wam co o nim myśli;

- to, czy klawiatura jest jeszcze "z tych" do grania najłatwiej jest sprawdzić na słuch. Jeśli którykolwiek z klawiszy odbiega sonicznie po jego naciśnięciu od pozostałych (a w szczególności od sąsiednich) to świadczy już to tylko o jednym, coś z nim jest nie tak;

- sytuację, iż kupujemy taki instrument jako nie do końca sprawny z myślą, iż uda nam się go w prosty sposób naprawić własnym sumptem uważam wręcz za totalną nieodpowiedzialność. Mam na myśli tu głównie naszą kieszeń gdyż naprawa takiego instrumentu bez praktyki, zaplecza (odpowiedniego miejsca, czasem specjalistycznych narzędzi, przyrządów pomiarowych oraz podstaw wiedzy z zakresu elektroniki i funkcjonowania takich urządzeń) nikomu mi znajomemu jeszcze się nie udała. Wręcz przeciwnie, zakres prac i gotówki do pozostawienia w serwisie (bo na tym się to zwykle kończyło) zwiększył się proporcjonalnie do ich ignorancji (tu przepraszam za ew. dosadność).



Aby nie być gołosłownym w powyższym wywodzie pozwolę sobie pokazać jak to wygląda (konserwacja takiej klawiatury) w praktyce.

Cała rzecz dotyczy instrumentu, którego całkiem niedawno zakupiłem od jednego z naszych forumowiczów. A nabyłem go, gdyż mam wielki do niego sentyment (kiedyś go już miałem i nieopatrznie sprzedałem, a czego bardzo później żałowałem). Mowa o syntezatorze Ensoniq KS-32 który jest wprost rozwinięciem bardzo popularnego kiedyś modelu SQ-2. Różnicę stanowi to, iż KS-32 posiada 76-klawiszową klawiaturę młotkową (hammer action) oraz kilka dodatkowych funkcji (głównie dla trybu masterkeyboard).

Choć instrument z wierzchu wyglądał jakby dopiero wyszedł z fabryki, to jednak czas (ma 14 lat) zdążył zrobić swoje. Od strony elektronicznej instrument był bez zarzutu, problemy były tylko z klawiaturą. Otóż owa, choć działając jak najbardziej jeszcze w miarę prawidłowo skrzypiała niestety wręcz niemiłosiernie. Czyli co?



Otóż rozbieramy

Tu warto wiedzieć jedno - w przypadku instrumentów o tak znacznej wadze warto mieć jeszcze kogoś pod ręką (kolega Preceli ma tu absolutną rację). Może się zdarzyć, iż w żaden sposób nie uda nam się samemu z takim ciężarem (mowa o samej klawiaturze!) wylawirować przy jej wyjmowaniu tak, aby nie uszkodzić czegoś wewnątrz. Przy tym jeśli dysponujemy tylko zwykłym śrubokrętem pamiętającym czasy wczesnej Solidarności oraz "krzyżakiem" rodem z kompletu samochodowego, to radzę aby o całej operacji natychmiast zapomnieć. Oczywiście na wszystko trzeba mieć też odpowiedni zapas miejsca, a sam instrument do operacji położyć na miękkim podłożu (np. sporej ławie przykrytej grubym kocem), inaczej na bank porysujemy mu obudowę - to więcej niż pewne. Bardzo często zdarza się tu także, iż przy takiej operacji musimy porozpinać także inne moduły. Zwykle są one różnie mocowane a ich wiązki przeróżnie też pospinane. Jeśli ktoś nie ma pamięci do takich spraw, to niech koniecznie wszystko sobie zanotuje.



Po wyjęciu klawiatury z obudowy warto odkurzyć jej wnętrze oraz (nie dotykając końcówek!) dopchnąć wszystkie układy scalone umieszczone w podstawkach.


Gdy uda nam się już wyjąć taką klawiaturę, to widok całości najczęściej nie jest przyjemnym. W moim przypadku były to sterty zalegającego kurzu oraz (co gorsza) wręcz mocno zbite jego kłęby. Te drugie są szczególnie wredne, gdyż w momencie dostania się takowych pomiędzy klawisz a listwę dynamiki lub wstęgę aftertouch znakomicie zaburzają ich pracę. Najczęściej w sposób zupełnie nieprzewidywalny.




Tak wyglądał biały klawisz świeżo po demontażu. Na zdjęciu dobrze tego nie widać, lecz proszę uwierzyć, iż tak naprawdę była to jedna wielka brudna porażka.




Totalna demolka

W moim przypadku (na szczęście) mowa będzie tylko o czyszczeniu wnętrza instrumentu i konserwacji klawiatury. Aby tego dokonać po uporaniu się z demontażem całej klawiatury trzeba zdjąć wszystkie białe klawisze (w tym modelu na szczęście tylko one). To akurat prosta operacja, sprowadzająca się raptem do zdjęcia sprężyny u szczytu klawisza i jego wyjęcia.


Klawiatura po wyjęciu białych klawiszy

Po tej operacji miękkim pędzelkiem, dalej odkurzaczem usuwamy (w temacie kurzu) co tylko w naszej mocy. Gdy się już z tym uporamy zabieramy się do tego, co nas skierowało do całej operacji, czyli tematu skrzypienia. A co tak naprawdę skrzypiało? Otóż w moim przypadku owe dźwięki wywołane były przesuwającym się plastikowym wodzikiem klawisza po zabrudzonym filcu młotka. Filców już nie zmienimy (trzeba byłoby wyjąć tu wszystkie młoteczki i na każdym nakleić nowy - nie polecam bez wprawy w tym zakresie), ale zawsze można go w miarę zregenerować. W tym celu za pomocą patyczka z wacikiem nasączonym spirytusem bardzo dokładnie zmywamy z niego cały brud. Czekamy aż filc wyschnie po czym delikatnie nadajemy mu fakturę za pomocą "głaskania" np. cienkim śrubokrętem. To wystarczy. Jedna jeszcze uwaga - gdyby ktoś stwierdził, iż z jakiś innych przyczyn konieczne jest w mechanizmie klawiatury przesmarowanie czegokolwiek na styku metal/plastik (może się zdarzyć), to lepiej nie stosować niczego innego, niż w ostateczności w minimalnych (wręcz minimalistycznych) ilościach oliwkę dla maszyn do szycia. To jedyny ogólnodostępny znany mi olej (frakcyjnie lekki i doskonale penetrujący), po którym ew. serwis nie będzie miał z nim problemu. Żadnych smarów, tudzież "doskonale śliskich" silikonów!




To właśnie tu, na styku plastikowego popychacza klawisza i brudnego czerwonego filcu młotka mieliśmy do czynienia z owymi "atrakcjami" dźwiękowymi przy uderzeniu w klawisz. Przy okazji proszę zwrócić uwagę jak wiele tam było różnego rodzaju innego świństwa.









Przy okazji spójrzmy tu na konstrukcje młotków. Jak widać dla klawiszy czarnych znacznie odbiegają budową od tych dla białych. To po części tłumaczy czemu klawisze czarne w tego rodzaju klawiaturach (w sumie budżetowych) zachowują się inaczej pod palcami niż białe. Oczywiście istnieją klawiatury, które dają sobie radę z tym problemem w podobnych rozwiązaniach, są one jednak znacznie droższe. Ciekawe rozwiązanie zaproponowała w tym temacie firma Yamaha, gdzie w jej mocno uznawanych przez pianistów modelach Clavinova mamy do czynienia ze specjalnie dobranymi prętami: Klawiatury, sprężyny, młotki...


Idąc dalej, przy okazji warto przyjrzeć się też samym młotkom. Jeśli na którymś zauważymy podejrzane, najczęściej białawe smugi na ich fakturze, to znaczy, iż ma on już mikropęknięcia, czyli "wysypie" się wcześniej czy później przy mocniejszym uderzeniu (najczęściej wcześniej). Tu lepiej (o ile to możliwe) nie zamykać tematu, tylko od razu zakręcić się za nowym, nawet kosztem poszerzenia zakres konserwacji. Proszę mi tu uwierzyć, to w każdym przypadku się opłaci.



Czyszczenie klawiszy

Klawisze (białe, bo z czarnymi nie ma aż tego kłopotu) zawsze po pewnym czasie nam zżółkną. Aby przywrócić je do w miarę pierwotnej postaci wystarczy przetrzeć je miękką szmatką nasączoną roztworem wody i zwykłego proszku do prania z formułą wybielania (dobrze rozpuszczonym, aby ich nie porysować). Chwilę odczekać, a następnie, jeszcze gdy są wilgotne bardzo dokładnie wytrzeć ze wszelkich brudów i pozostawić do wyschnięcia. Zwykle już po kilkunastu minutach zawarty w takim roztworze proszek sprawi, iż same wybieleją. Po takiej operacji nadajemy im dalej połysk przecierając już tylko suchą miękką szmatką, najlepiej flanelową lub miękką irchą. Pamiętajmy, nigdy nie stosujemy tu żadnych współczesnych środków nabłyszczających. Pomijając fakt, iż nie wiemy do końca jak to później wpłynie na ich fakturę, to po prostu zwykle nie ma już takiej potrzeby.



Zamykamy temat, czyli montujemy i skręcamy

Amatorom przypominam tu o wspomnianej wcześniej rozpisce. Zaawansowanych przestrzegam zaś przed rutyną. Sam nadziałem się na minę gdy podczas montażu nieopatrznie podczas manewrowania wypadł mi jeden ze slotów komunikacji z klawiaturą, czyli całą (uciążliwą) operację trzeba było powtórzyć. Cóż, bywa .



Czy warto?

Powiem jedno, instrument obecnie wygląda i działa absolutnie jak nowy. Ba, nawet pachnie świeżością .
[addsig]
Wojciech Chabinka - sekretarz redakcji EiS

Awatar użytkownika
Caroozo
Posty: 932
Rejestracja: piątek 22 lut 2008, 00:00

Re: Roland A80 czy StudioLogic SL-1100 - naprawa klawiatury młoteczkowej

Post autor: Caroozo » niedziela 25 sty 2009, 21:54

Dziękuję redakcji za wyczerpujący i kształcący artykuł o klawiaturach młoteczkowych i ich konserwacji:). Znajomy nie jest wielkim ekspertem, ot ma pojęcie o konserwacji i naprawie mechanicznych uszkodzeń, niestety na elektronice się nie zna. Wspomniałem o nim, bo raz czy dwa ułamany klawisz albo nie stykający naprawił za flaszkę, wiadomo też że jak by mi ten Roland padł od strony elektronicznej, szkoda zachodu z naprawą - no bo gdzie i za ile?
Co do jego stanu, oprócz tych klawiszy posklejanych i wyświetlacza który działa (chociaż to podświetlanie nie jest pierwszej jakości), jest w pełni sprawny, dużo na nim grałem i sprawował się wyśmienicie. Ale jutro się przejdę do kumpla, dokładnie go obejrzę, czy żaden klawisz nie skrzypi itp... Ewentualna sprzedaż raczej nie nastąpi, kupno, a raczej wzięcie pod zastaw (po czasie pewnie odkupi;)), a i instrument można by sprzedać jako "sprawny, ale ma już swoje lata" - wszak jakbym chciał klawiaturkę do pracy na codzień, to wolałbym albo dobry egzemplarz, albo jakiś nowszy Studiologic, z tych lżejszych;).
Myślę że chyba nie ma sensu inwestować w jego odmłodzenie - tymbardziej że nie mam do niego jakiegoś wielkiego sentymentu, w przeciwieństwie do kolegi - nagrywał swoją pierwszą płytę na nim i ma go od nowości:).
[addsig]

ODPOWIEDZ