

Myślę, że z czasem nauczysz się mówić takim świetnym muzykom, że nie zrobisz głośniej bo już jest OK i że mają poodwracać paczki od gitar i że mają się ściszyć na scenie bo z przodu będzie kaszanka.
**********************
Moje standardowe hasło: "Nie chcę ci burzyć koncepcji artystycznej, ale..."
Tylko że część reaguje, a niestety spora część nie. Najgorzej jest z perkusistami, nawet od nich nie wymagam żeby próbowali grać ciszej, bo wiem że na koncercie i tak się rozkręcą i wolę wiedzieć do jakiego stopnia. I to jest główny problem - głośne bębny w małym klubie bez pleksi. Tak naprawdę wszystko się gra "do werbla" albo "do hi-hatu".
**********************
Dobrze działa też mejl puszczony w odpowiedzi na takie żądanie z pytaniem: "what do You mean?"
**********************
Odpowiedź jest w riderze: "
Nie pogadasz, bo to legenda undergroundowego electropunku na przykład.
...
**********************
Powiem tak, hitem jaki otrzymaliśmy mejlem było stwierdzenie, ze Pan chciał aby nagłośnienie FOH mogło wytworzyć na całym terenie audytorium poziom 140dB SPL. Dla ułatwienia dodam, ze Pan przyjeżdżał jako realizator poezji śpiewannej: gitara + wokal...
Umówmy się, w riderach często są bzdury napisane.
Np. co powiedzieć o riderze zespołu, który nie ma swojego realizatora a wymaga konkretnych mikrofonów, konkretnych kompresorów, bramek itp???
To przecież bzdura jest.
Albo Skrzypek, który gra m.in. na cahonie i domaga się dynamicznego mikrofonu AKG o symbolu C412 do tego cahonu... (BTW literka "c" jest nie bez znaczenia - ang. condenser)
Powiem tak, uważam, że należy ćwiczyć takich misiów w sposób bardzo kulturalny acz stanowczy. Możesz im powiedzieć, że im chyba jednak nie wolno grać tak głośno tam skąd przyjechali... Jest 1000 różnych sposobów na to aby nie wprowadzając nerwowej atmosfery spowodować że muzycy sami będą chcieli ulec Twoim sugestiom...
I taka refleksja natury ogólnej: Panowie, to że jakiś 3cio ligowy zespół przyjeżdża i ma wymagania, ze po próbie ich kanały mają być nie ruszane to trzeba po prostu olać. Albo powiedzieć organizatorowi, że nie da się tego zrobić w zaproponowanej kwocie bo musimy postawić 2gi stół...
Umówmy się, tak naprawdę nie płaci się nam za to czy postawimy d&b czy pol audio, czy rękodzieło... Płaci się nam za to, że festyn, festiwal czy jakakolwiek inna uroczystość przeszła w miarę sprawnie, i za to, żeby przemówienie wójta/prezesa/burmistrza czy prezydenta było ZROZUMIAŁE.
Jeśli zatem my za to odpowiadamy i odpowiadamy przed organizatorami za jakość nagłośnienia to My musimy narzucić przyjeżdżającym zespołom warunki pracy.
Zupełnie nie przejmowałbym się "koncepcją artystyczną" zespołów - tak na zdrowy rozsądek, jaki jest artyzm szumu różowego? Jeśli jesteś w stanie poukładać to wszystko i razem polepić to wtedy ok, pracujmy, żeby było fajnie. Jeśli zaś ze sceny leci 120dB to jaki jest sens nagłaśniania czegokolwiek? Jaki jest sens używania pogłosów?
A co do plexy: uważam, że ona rzadko kiedy robi dobrze w klubach. Beczki brzmią wtedy jak ze studni (albo kibelka)...
warto przemyśleć stosowanie plexy - tak jak line array nie jest panaceum na wszystkie problemy tak plexa również nie zawsze robi lepiej
Pozdrawiam
[addsig]