Najmocniejsze końcówki świata?

Tu zajmujemy się sprawami tyczącymi się urządzeń stosowanych przy nagłośnieniach imprez.
horncqt
Posty: 272
Rejestracja: sobota 26 mar 2005, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: horncqt » środa 20 kwie 2005, 14:35

......

**********************

A ja z pewnoscia nie kupie twoich wzmacniaczy skoro robisz je metoda prob i bledow a nie logicznego myslenia...



Z reszta nie powiedzialem ze nie powinno sie robic miliona prototypow tylko jest to niekonieczne a przedewszytkim nieoplacalne?

Czy kolega wie ile trwa zaprojektowanie plytki do produckji?
GG: 5239173

Awatar użytkownika
AlfonsoRodeo
Posty: 757
Rejestracja: poniedziałek 28 lut 2005, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: AlfonsoRodeo » środa 20 kwie 2005, 14:52

Panowie, odrzucmy te klotnie. Niestety rynek jest taki, ze samorobami to sobie mozna w garazu ponaglasniac. Standardy sa takie jakie sa i niestety sie tego nie przeskoczy. CHcesz robic duzo sztuk, oprocz umiejetnosci, zakup soebie markowy sprzet - ten z riderow!

Proste!?

horncqt
Posty: 272
Rejestracja: sobota 26 mar 2005, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: horncqt » środa 20 kwie 2005, 15:04

...Panowie, odrzucmy te klotnie. Niestety rynek jest taki, ze samorobami to sobie mozna w garazu ponaglasniac. Standardy sa takie jakie sa i niestety sie tego nie przeskoczy. CHcesz robic duzo sztuk, oprocz umiejetnosci, zakup soebie markowy sprzet - ten z riderow!

Proste!?...

**********************

Przyznaje ci racje... taki jest rynek... ale trzeba tez zachowac umiar...Ja kupujac naglosnienie nigdy nie kupie markowego... bo jestem w stanie zrobic identyczny samemu... a zwykle lepszy bo nie interesuja mnie sprawy marketingowe(a dostep do czesci ma kazdy..), po prostu sprzet robimy dla wlasnych potrzeb prxzede wszystkim. Mnie interesuje zeby osiagnac dobre brzmienie i odpowiedni poziom dzwieku z zapasem za jak najmniejsza cene...Wiec jezeli bedziemy tworzyli nowy system to sami...A ridery...niestety bedzie trzeba sie pomeczyc, pewnie nie jednej imprezy nie zagrac, ale przekonywac realizatorow.... jak uslysza dobrze brzmiacy zestaw zagraja...Jestem mlody i moze mam inne podejscie do tej sprawy.Wiem jedno ze takie spelnianie bezsensownych zadan realizatorow ciagnie sie w kolko - wymagania markowe rosna bo coraz drozszy sprzet sie kupuje...
GG: 5239173

Awatar użytkownika
szkudlik
Posty: 1732
Rejestracja: czwartek 26 lut 2004, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: szkudlik » środa 20 kwie 2005, 15:31

Jestem mlody i moze mam inne podejscie do tej sprawy.

**********************



Tez kiedys taki bylem (mlody...) i tez uwazalem ze pozjadalem wszystkie rozumy i od razu uda sie zrobic koncowke o zadowalajacych parametrach.



No i okazalo sie - ze pomimo mojego wyzszego wyksztalcenia inzynierskiego - stopien praktycznych trudnosci i przede wszystkim kosztow jest nieco zbyt wysoki. Po prostu sie to nie oplaca - wole niech producent zrobi testy w komorach klimatycznych, mnie na to nie stac. Poza tym nie mam przeciez komory gdzie moglbym zasymulowac np. warunki w goracy parny wieczor nad jeziorem zaraz po zachodze slonca (temperatura 30stopni i szybko spada, >90% wilgotnosci - no i za chwile jestesmy ponizej punktu rosy)

Tak jak nie stac mnie na to zeby wzmacniacz mi wysiadl (lub - moze bardziej prawdopodobne - nagle zmienil parametry) na koncercie z powodu za duzej wilgotnosci i temperatury powietrza.



A teoria to teoria - Spice'm wysymuluje wszystko na cudownie, plytke zrobie w/g wszelkich fachowych podejsc - a praktyke mozna tylko sprawdzic. Z tym ze tego sie nauczylem juz jak wyroslem z mlodzienczego bezkrytycznego entuzjazmu.


[addsig]
Ilu realizatorów potrzeba żeby wkręcić żarówkę?

Czterech, jeden wkręca a trzech mówi że by to zrobiło lepiej

horncqt
Posty: 272
Rejestracja: sobota 26 mar 2005, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: horncqt » środa 20 kwie 2005, 17:03

...Jestem mlody i moze mam inne podejscie do tej sprawy.

**********************



Tez kiedys taki bylem (mlody...) i tez uwazalem ze pozjadalem wszystkie rozumy i od razu uda sie zrobic koncowke o zadowalajacych parametrach.



No i okazalo sie - ze pomimo mojego wyzszego wyksztalcenia inzynierskiego - stopien praktycznych trudnosci i przede wszystkim kosztow jest nieco zbyt wysoki. Po prostu sie to nie oplaca - wole niech producent zrobi testy w komorach klimatycznych, mnie na to nie stac. Poza tym nie mam przeciez komory gdzie moglbym zasymulowac np. warunki w goracy parny wieczor nad jeziorem zaraz po zachodze slonca (temperatura 30stopni i szybko spada, >90% wilgotnosci - no i za chwile jestesmy ponizej punktu rosy)

Tak jak nie stac mnie na to zeby wzmacniacz mi wysiadl (lub - moze bardziej prawdopodobne - nagle zmienil parametry) na koncercie z powodu za duzej wilgotnosci i temperatury powietrza.



A teoria to teoria - Spice'm wysymuluje wszystko na cudownie, plytke zrobie w/g wszelkich fachowych podejsc - a praktyke mozna tylko sprawdzic. Z tym ze tego sie nauczylem juz jak wyroslem z mlodzienczego bezkrytycznego entuzjazmu.



...

**********************

Kazdy woli zaplacic firme:) i kazdy woli zaplacic mniej za to samo...
GG: 5239173

silver_sound
Posty: 431
Rejestracja: środa 27 kwie 2005, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: silver_sound » czwartek 28 kwie 2005, 15:36

Kij w mrowisko....



Tak można okreslić to co mam zamiar zasygnalizować.

Sprawa tyczy wzmacniaczy mocy w tzw. klasie H.

Pierwsze nadużycie, to nazwanie takiego wzmacniacza klasą H.

Tak naprawdę jest to wzmacniacz w klasie B, lub AB, z kluczowanym napięciem zasilania...

Ale klasa H to pięknie brzmi z punktu widzenia reklamy, no i sugeruje wyższą technologię, cacuszko, majstersztyk techniki, i podobne "bleblania".

Producenci zachwalając takie wzmacniacze starannie unikają napisania prawdy, a handlowcy wiernie im wtórują, a jaka jest prawda..?

Prawda jest następująca.

Podstawową tajemnicą takiego wzmacniacza jest konstrukcja zasilacza, który sterowany jest sygnałem akustycznym wzmacnianym przez wzmacniacz. Przy małych amplitudach na tranzystorach mocy podane jest zasilanie , będące przeważnie połową napięcia znamionowego. Gdy amplituda sygnału wzmacnianego osiągnie odpowiednią amplitudę , klucze przełączą zasilanie wzmacniacza prądu na to napięcie wyższe.

Gdzie zatem jest oszczędność ?.

Ano w mocy wytracanej przez tranzystory, w przypadku gdy amplituda sygnału jest niższa od tej która uruchamia klucze, bo panuje na nich niższe napięcie zasilania. Należy pamiętać, że po przełączeniu przez klucze napięcia na wyższe, straty osiągną dużo wyższy poziom, zatem nie da się zaoszczędzić ani na ilości tranzystorów mocy, ani zbytnio na ilości radiatora.

Rysunek 1. pokazuje uproszczoną teoretyczną symulację strat mocy na tranzystorach końcowych, w zależności od napięcia na 2 omowym obciążeniu.

Kolor niebieski przedstawia straty wzmacniacza z kluczowanym napięciem zasilania, różowy zaś wzmacniacza z klasycznym zasilaniem. Jak widać do momentu przełączenia napięcia na to wyższe, straty mocy na tranzystorach są zdecydowanie mniejsze, ale po przełączeniu, są takie same dla obu wzmacniaczy. Zasilanie zatem musi sprostać wymaganiom energetycznym przy pracy z wyższym napięciem zasilania, a jedynym pozytywnym aspektem z punktu widzenia transformatora, że zasila taki wzmacniacz, to jest niższa temperatura która osiąga.

W obu przypadkach napięcia zasilania ,sprawność energetyczna wzmacniacza jest taka sama, jak dla klasy AB, czyli musi być zachowana klasyczny reżim jak dla tej klasy.

Renomowane firmy ten rodzaj pracy (klasa H), potraktowały jako sposób na zwiększenie niezawodności wzmacniaczy, poprzez zmniejszenie temperatury pracy tranzystorów i transformatora, ale nie zmniejszając ani transformatora, ani ilości tranzystorów mocy.

Słabsze firmy dorobiły do tego "filozofię" i zaczęły zgodnie z nią "odchudzać" elektronikę, co oczywiście odbija sie drastycznie na jakości takich wyrobów. Należy tez pamiętać , że wprowadzamy dodatkowe elementy, a te, jak to w przyrodzie, nie są idealnie niezawodne, więc jeśli elementy te pracują na maksymalnej swojej "wydolnośći", zmniejsza się niezawodność urządzenia.

Słabsi producenci mając tego świadomość, faszerują wzmacniacz czujnikami, i rozbudowanymi układami automatyki , mającymi chronić wzmacniacz przed zniszczeniem, silnie akcentując o ich zastosowaniu w reklamie. Niedoświadczony amator zakupu wzmacniacza daje się nabrać na takie zabiegi, lecz zamilknięcie aparatury w trakcie imprezy , szybko uzmysławia mu o jakości zakupionego wzmacniacza.

Układy te występują oczywiście i w wyrobach renomowanych producentów, ale tam maja za zadanie zabezpieczenie wzmacniacza przed skrajnościami, lub totalnie nieprawidłową eksploatacją, nigdy nie dając o sobie znać w trakcie normalnej eksploatacji.

Aby układ działał prawidłowo musza być zapewnione odpowiednio szybkie klucze, aby zbyt wolnym czasem przełączania nie wprowadzać zniekształceń sygnału właściwego.

Poza tym należy zapewnić odpowiednią "przepustowość" prądową kluczy, aby spełniały warunek poprawnej konstrukcji, a mianowicie, minimum 2 razy większa wydolność prądową, od prądu potrzebnego dla dostarczenia mocy znamionowej. Jest ten warunek spełniony w przypadku renomowanych marek, a niezmiernie rzadko w przypadku słabszych firm, i szczególnie dokucza w przypadku, gdy nabywca uwierzy w zapewnienia, że wzmacniacz można obciążać impedancją 2 Omy.

Aby uzyskać przy takiej impedancji moc 2000W, trzeba zapewnić minimum 45 amperów płynącego prądu zarówno przez tranzystory mocy, jak tez przez klucze....tyle trzeba minimum, a wskazane byłoby ok 90 amperów, aby zapewnić odpowiednią dynamikę.

Zatem, rodzi się pytanie, czy warto wydawać kilka, lub nawet dużo większe pieniądze za renomowaną markę w klasie H, która spełnia takie wymagania, czy może taniej, rodzimego producenta, a może dać sobie spokój z takim urządzeniem , a kupić klasyczny wzmacniacz, bez "udziwnionego" zasilacza....???

Czy warto przepłacić za takie wzmacniacze, skoro pozwalają zaoszczędzić tylko kilkadzesiąt kilowatogodzin energii pobieranej w czasie koncertu, co czasami stanowi kilka procent całkowitej pobranej energii.....

Nie da się też zaoszczędzić na transporcie, bo wzmacniacze takie ważą prawie tyle samo, co "normalne".

Jeśli nie stać kogoś na renomowaną markę, to według mnie bez sensu jest ryzykowanie słabszego wyrobu, i lepiej kupić sprawdzone urządzenia, w klasycznym układzie zasilania.



Lubię solidność, zarówno w życiu, jak też w konstrukcji sprzętu elektroakustycznego. Nie cierpię TANDETY.

horncqt
Posty: 272
Rejestracja: sobota 26 mar 2005, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: horncqt » piątek 29 kwie 2005, 13:52

...Kij w mrowisko....



Tak można okreslić to co mam zamiar zasygnalizować.

Sprawa tyczy wzmacniaczy mocy w tzw. klasie H.

Pierwsze nadużycie, to nazwanie takiego wzmacniacza klasą H.

Tak naprawdę jest to wzmacniacz w klasie B, lub AB, z kluczowanym napięciem zasilania...

Ale klasa H to pięknie brzmi z punktu widzenia reklamy, no i sugeruje wyższą technologię, cacuszko, majstersztyk techniki, i podobne "bleblania".

Producenci zachwalając takie wzmacniacze starannie unikają napisania prawdy, a handlowcy wiernie im wtórują, a jaka jest prawda..?

Prawda jest następująca.

Podstawową tajemnicą takiego wzmacniacza jest konstrukcja zasilacza, który sterowany jest sygnałem akustycznym wzmacnianym przez wzmacniacz. Przy małych amplitudach na tranzystorach mocy podane jest zasilanie , będące przeważnie połową napięcia znamionowego. Gdy amplituda sygnału wzmacnianego osiągnie odpowiednią amplitudę , klucze przełączą zasilanie wzmacniacza prądu na to napięcie wyższe.

Gdzie zatem jest oszczędność ?.

Ano w mocy wytracanej przez tranzystory, w przypadku gdy amplituda sygnału jest niższa od tej która uruchamia klucze, bo panuje na nich niższe napięcie zasilania. Należy pamiętać, że po przełączeniu przez klucze napięcia na wyższe, straty osiągną dużo wyższy poziom, zatem nie da się zaoszczędzić ani na ilości tranzystorów mocy, ani zbytnio na ilości radiatora.

Rysunek 1. pokazuje uproszczoną teoretyczną symulację strat mocy na tranzystorach końcowych, w zależności od napięcia na 2 omowym obciążeniu.

Kolor niebieski przedstawia straty wzmacniacza z kluczowanym napięciem zasilania, różowy zaś wzmacniacza z klasycznym zasilaniem. Jak widać do momentu przełączenia napięcia na to wyższe, straty mocy na tranzystorach są zdecydowanie mniejsze, ale po przełączeniu, są takie same dla obu wzmacniaczy. Zasilanie zatem musi sprostać wymaganiom energetycznym przy pracy z wyższym napięciem zasilania, a jedynym pozytywnym aspektem z punktu widzenia transformatora, że zasila taki wzmacniacz, to jest niższa temperatura która osiąga.

W obu przypadkach napięcia zasilania ,sprawność energetyczna wzmacniacza jest taka sama, jak dla klasy AB, czyli musi być zachowana klasyczny reżim jak dla tej klasy.

Renomowane firmy ten rodzaj pracy (klasa H), potraktowały jako sposób na zwiększenie niezawodności wzmacniaczy, poprzez zmniejszenie temperatury pracy tranzystorów i transformatora, ale nie zmniejszając ani transformatora, ani ilości tranzystorów mocy.

Słabsze firmy dorobiły do tego "filozofię" i zaczęły zgodnie z nią "odchudzać" elektronikę, co oczywiście odbija sie drastycznie na jakości takich wyrobów. Należy tez pamiętać , że wprowadzamy dodatkowe elementy, a te, jak to w przyrodzie, nie są idealnie niezawodne, więc jeśli elementy te pracują na maksymalnej swojej "wydolnośći", zmniejsza się niezawodność urządzenia.

Słabsi producenci mając tego świadomość, faszerują wzmacniacz czujnikami, i rozbudowanymi układami automatyki , mającymi chronić wzmacniacz przed zniszczeniem, silnie akcentując o ich zastosowaniu w reklamie. Niedoświadczony amator zakupu wzmacniacza daje się nabrać na takie zabiegi, lecz zamilknięcie aparatury w trakcie imprezy , szybko uzmysławia mu o jakości zakupionego wzmacniacza.

Układy te występują oczywiście i w wyrobach renomowanych producentów, ale tam maja za zadanie zabezpieczenie wzmacniacza przed skrajnościami, lub totalnie nieprawidłową eksploatacją, nigdy nie dając o sobie znać w trakcie normalnej eksploatacji.

Aby układ działał prawidłowo musza być zapewnione odpowiednio szybkie klucze, aby zbyt wolnym czasem przełączania nie wprowadzać zniekształceń sygnału właściwego.

Poza tym należy zapewnić odpowiednią "przepustowość" prądową kluczy, aby spełniały warunek poprawnej konstrukcji, a mianowicie, minimum 2 razy większa wydolność prądową, od prądu potrzebnego dla dostarczenia mocy znamionowej. Jest ten warunek spełniony w przypadku renomowanych marek, a niezmiernie rzadko w przypadku słabszych firm, i szczególnie dokucza w przypadku, gdy nabywca uwierzy w zapewnienia, że wzmacniacz można obciążać impedancją 2 Omy.

Aby uzyskać przy takiej impedancji moc 2000W, trzeba zapewnić minimum 45 amperów płynącego prądu zarówno przez tranzystory mocy, jak tez przez klucze....tyle trzeba minimum, a wskazane byłoby ok 90 amperów, aby zapewnić odpowiednią dynamikę.

Zatem, rodzi się pytanie, czy warto wydawać kilka, lub nawet dużo większe pieniądze za renomowaną markę w klasie H, która spełnia takie wymagania, czy może taniej, rodzimego producenta, a może dać sobie spokój z takim urządzeniem , a kupić klasyczny wzmacniacz, bez "udziwnionego" zasilacza....???

Czy warto przepłacić za takie wzmacniacze, skoro pozwalają zaoszczędzić tylko kilkadzesiąt kilowatogodzin energii pobieranej w czasie koncertu, co czasami stanowi kilka procent całkowitej pobranej energii.....

Nie da się też zaoszczędzić na transporcie, bo wzmacniacze takie ważą prawie tyle samo, co "normalne".

Jeśli nie stać kogoś na renomowaną markę, to według mnie bez sensu jest ryzykowanie słabszego wyrobu, i lepiej kupić sprawdzone urządzenia, w klasycznym układzie zasilania.



...

**********************

Wiekszosc tresci tego posta lepiej nie czytac. Mam nadzieje ze kolega uczy sie dopiero, bo takich wniosk idzie rece zalamac.
GG: 5239173

Awatar użytkownika
Pewu
Posty: 849
Rejestracja: sobota 07 cze 2003, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: Pewu » piątek 29 kwie 2005, 13:57

...Mam nadzieje ze kolega uczy sie dopiero, bo takich wniosk idzie rece zalamac. ...

**********************

A może Kolega sam nauczy się wpierw ciąć posty?

Sympatycznie zielonokreskowy nadworny klaun Forum EiS

Awatar użytkownika
szkudlik
Posty: 1732
Rejestracja: czwartek 26 lut 2004, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: szkudlik » piątek 29 kwie 2005, 14:53

...Ooo z elektrody przeniosło sie na forum EiS

...

**********************



A wiesz ze mnie to zaciekawilo?

Az zrobie obliczenia (jak znajde czas...) - przeciez to nie taka trudna matematyka w koncu, kilka prostych calek i juz.



Mysle ze ogolna sprawnosc zalezala bedzie od napiecia kluczowania, wiec moze uda sie podrzucic jakis wykres max sprawnosci w funkcji stosunku napiecia kluczowania do calosci zasilania. Hmm... max sprawnosc w klasie B wynikajaca z obliczen to o ile pamietam 74%, praktyczna AB zawsze ma troche mniej, ciekawe ile sie wyjdzie dla klasy H.



(tak czy inaczej - przyszlosc to klasa D)


[addsig]
Ilu realizatorów potrzeba żeby wkręcić żarówkę?

Czterech, jeden wkręca a trzech mówi że by to zrobiło lepiej

silver_sound
Posty: 431
Rejestracja: środa 27 kwie 2005, 00:00

Re: Najmocniejsze końcówki świata?

Post autor: silver_sound » piątek 29 kwie 2005, 16:09

Wiekszosc tresci tego posta lepiej nie czytac. Mam nadzieje ze kolega uczy sie dopiero, bo takich wniosk idzie rece zalamac. ...

**********************



Witam

Oto link do tego rysunku, którego nie ma w poprzednim poście

http://republika.pl/silversound/klasah.jpg

Założyłem, że próg kluczowania będzie mniejszy o ok 10 V, od nizszego napięcia zasilania, aby "dac czas" na osiągnięcie tego wyższego napięcia wcześniej niż będzie tego wymagał sygnał wzmacnieny. Ponieważ jest to bardzo uproszczona symulacja, nie należy interpretować jej dosłownie, ona przedstawia samą zasadę działania takiego wzmacniacza.

W pionie są wartości wytracanej mocy na tranzystorach wzmacniacza prądu, a pozioma skala pokazuje napięcie odkładane na rezystancji obciążenia ( 2 Omy) Linia niebieska pokazuje te straty w przypadku wzmacniacza z kluczowanym napięciem zasilania, czyli klasą H, a różowa z zasilaniem zwykłym.



Nie komentuję, takich wypowiedzi, jeśli nie mam racji, nalezy to udowodnić!!!!

jk
Lubię solidność, zarówno w życiu, jak też w konstrukcji sprzętu elektroakustycznego. Nie cierpię TANDETY.

ODPOWIEDZ