Kim właściwie jest producent?

Dział dla początkujących adeptów sztuki realizacji. Nie krępuj się zwrócić ze swoją sprawą, nic nie jest proste a ta dziedzina już szczególnie.
Awatar użytkownika
chlebow
Posty: 173
Rejestracja: niedziela 16 lis 2003, 00:00

Re: Kim właściwie jest producent?

Post autor: chlebow » piątek 19 sie 2005, 17:42



Dzien dobry,

wszyscy maja po czesci racje. Jednak producent muzyczny nic do marketingu nie ma [chyba, ze przeczucie].

Obowiazki:

Wybor materialu na plyte [czesto sam jest kompozytorem]

Wybor muzykow bioracych udzial w nagraniach [czesto sam jest jednym z nich]

Opracowanie koncepcji aranzacji, brzmienia, instumentarium

Organizacja logistyczna [traffic, studio, wybor realizatora, itp]

A najgorsze, ze musi sie uzerac z najczesciej malo kumatymi ludkami z wytworni.

A ! I najwazniejsze, "pilnowanie" budzetu...

Krotka historia z zycia producenta...

pozdr ...

**********************





AMEN
MAC G5 / 2GRAM / 2xUAD-1 / UAD-2 / Logic 9 / RME 800 / 2xMOTU HD 896 + 828mkII / HD2 Pro Tools 8 / 2x Lynx Aurora 16 / Audient ASP8024

atlantic
Posty: 137
Rejestracja: czwartek 23 gru 2004, 00:00

Re: Kim właściwie jest producent?

Post autor: atlantic » sobota 20 sie 2005, 07:54

Oto producent (artysta raczej nie)



Produkcja kompletnych albumów jest procesem wielu niepewnych i małych, ale jednocześnie wspaniałych kroków.



1) Najpierw należy poszukać odpowiedniego artysty. To jest na początku najtrudniejsza praca. Na znalezienie Thomasa Andersa potrzebowałem dziesięć lat. Zanim któryś piosenkarz podczas przesłuchania mi podpasował, wielu kandydatom mogłem powiedzieć jedynie „Nie”. Każdego dnia listonosz przynosi mi przynajmniej dziesięć kopert z płytami i kasetami oraz listy w których jest napisane: „Tak, ja bardzo chętnie zostałbym piosenkarzem”. Najwięcej dołączonych jest zdjęć, na których ktoś wygląda jak „roztrzaskana poduszka” czy jakby miał co najmniej 58 lat. Tego typu listy oraz kasety przeznaczam na stracenie, czyli wyrzucam po prostu do kosza na śmieci. Może to ostro brzmi, ale to jest biznes, którego reguł ja nie ustalam, lecz którego przymusom muszę się poddać. Zostało mi jeszcze sprzed roku 3 tysiące nowych talentów, które muszę przesłuchać. Każda taka prezentacja na kasecie kosztuje mnie ok. cztery minuty, co w ciągu roku stanowi 12 tysięcy minut lub 200 godzin, co w rezultacie daje ok. 20 dni pracy od ósmej rano do ósmej wieczora bez żadnej przerwy.



2) Dla każdego artysty piszę od 60 do 80 utworów do wyboru. Jeśli ma się dobry pomysł wówczas to wszystko idzie niesamowicie szybko. Ale na drobne poprawki i tak trzeba przeznaczyć przynajmniej jeden dzień. Aby stworzyć tyle utworów potrzeba ok. 60 dni pracy w studiu od rana do wieczora. Składa się na nią: skomponowanie 60 melodii, napisanie 60 tekstów, zrobienie 60 aranżacji, rozstrzygnięcie którą część melodii pozostawić, a do której należy jeszcze dodać odpowiednie instrumenty. Należy ponieść te ogromne koszty, żeby potem przekonać się, czy płyta naprawdę stanie się hitem. W przeciwnym razie utwór bez odpowiedniej promocji zostałby okrzyknięty „gównem”. Z 80 propozycji przedstawionych wytwórni płytowej artysta i ja musimy wybrać 16 utworów. Idzie to bardzo powoli, gdyż bez przerwy są kłótnie, co wybrać i dlatego trwa to do dwóch dni.



3) Piosenkarz wchodzi do studia i śpiewa od dwóch do trzech dni, a potem jego praca jest już skończona. Mój wysiłek do tego momentu już trwa minimum 85 dni.



4) W tym momencie powoli odchodzi stres. Jeszcze raz w studiu zostaje sprawdzony przez prawdziwego muzyka każdy dźwięk instrumentu. Potem zostaje on nagrany na kasetę przez Dietera Bohlena, tzn. ja sam obsługuję wszystkie syntezatory. I tak każdy tytuł przez trzy dni. Poza tym jest dobierany chór. Tak np. do Modern Talking jest dopasowanych 200 różnych chórów nagranych w postaci ścieżek dźwiękowych. To musi tak być, bo kiedy ktoś wysoko śpiewa, brzmi to dziwnie. Dlatego te wysokie położenia zmienia się komputerowo. Sprawia to, że głos brzmi miękko. Na te poprawki potrzebny jest jeden dzień na każdy tytuł.



5) Wszystko jest zrobione, tzn. śpiew i instrumenty zostały dokładnie i proporcjonalnie jedna do drugiej dopasowane za pomocą znajdujących się na pulpicie wielu przycisków, np. do rozjaśnienia lub przyciemnienia głosu. Nad kompletnym albumem wszyscy razem 48 dni, czyli średnio 3 dni nad jednym utworem.

6) Przed gotową wersją zostaje zrobionych dziesięć różnych mixów, np.: Longplay, Ibiza–Version, Radio–Mega –Mix, Karaoke–Version, itp. Trwa to zwykle jeden. W tym momencie wszystko jest dopracowane, więc zespół kończy pracę.



7) Teraz zaczynają się dyskusje o coverach, o sesjach zdjęciowych, o znalezieniu właściwego fotografa. Często zdarza się, że zdjęcia są złe i potem wszystko trzeba robić jeszcze raz. Należy też znaleźć pomysł na teledysk, na podstawie którego zostanie on nakręcony. Na to idzie naprawdę wiele pieniędzy, które chcemy dobrze zainwestować. Potem VIVA otrzymuje ok. 100 klipów do wglądu, z czego sześć przyjmuje a 94 odrzuca. Tym sposobem każdego roku zostają odrzucone klipy o wartości nawet 750 mln, które trafiają do archiwum i pokrywają się kurzem. Żaden cud, że przemysł muzyczny tak źle stoi. Na przygotowanie klipu potrzeba ok. pięć dni.



8) Na zakończenie należy zadać pytanie: gdzie powinna odbyć się telewizyjna premiera? W międzyczasie należy zorganizować działania promocyjne, wywiady w gazetach oraz czasopismach, itp. Przeprowadza się też rozmowy telefoniczne z odpowiednimi redaktorami i dyrektorami programów. Na te cele dodatkowo przeznacza się 1 mln.



9) Podsumowując: 203 dni pracy, które ja potrzebuję dla nagrania kompletnego albumu. Gdybym miał wybór to zostawiłbym to wszystko i zajął się czymś zupełnie innym.


Awatar użytkownika
Bartos
Posty: 375
Rejestracja: niedziela 11 lip 2004, 00:00

Re: Kim właściwie jest producent?

Post autor: Bartos » sobota 20 sie 2005, 09:47

Ooooo! Skad jest ten tekst? Ciesze sie, ze ktos przytoczyl tak konkretny przyklad!

Jak dla mnie wszystko jest przesadzone przynajmniej 10cio krotnie (94 klipy??? ), acz kolwiek czas - artysta nagrywajacy 3 dni - to z kolei wydaje mi sie za krotkie.



Tak czy owak - wyraznie widac roznice w mysleniu - ja tam jestem jeszcze mlody wiec po pierwsze nie wyobrazam sobie sytuacji, w ktorej "artysta" jest instrumentem do odspiewywania piosenek producenta. Poza tym - wszystko jest w kontekscie "ile to ja biedny musze sie napracowac" ....





pozdr.

b.

atlantic
Posty: 137
Rejestracja: czwartek 23 gru 2004, 00:00

Re: Kim właściwie jest producent?

Post autor: atlantic » sobota 20 sie 2005, 09:56

czy przesadzony ? raczej nie , tekst skopiowany z książki biograficznej autorstwa Dietera Bohlena - największego producenta na rynku niemieckim (podkreślam producenta - nie artysty) , wątpie aby kłamał w swojej książce , zresztą wystarczy zobaczyć jego dorobek - napewno nie artystyczny - ale bardzo sprzedajny i za jedno cenię sobie go bardzo , za to że mówi wprost , że robi to dla pieniędzy.

ODPOWIEDZ