Royalty free a tantiemy
Royalty free a tantiemy
Sytuacja: ktoś kupuje moją muzykę royalty free i odtwarza ją w restauracji albo zakladzie fryzjerskim.
1) Załóżmy teraz, że oprócz muzyki
royalty free puszcza też radio. Tak że ryczałt do Zaiksu płacić musi. I (czysto teoretycznie!) powinien on zgłaszać
Zaiks-owi szczegółową playlistę, gdzie moje utwory byłyby dokładnie
opisane, a ja bym sobie z tego odbierał później tantiemy. Ale czy to nie utopia? Komu by się chciało sporządzać codziennie playlisty? I czy ktoś byłby w stanie to w ogóle kontrolować?
2) A teraz załózmy, ze fryzjer puszcza _tylko_ i wyłącznie muzyke royalty free, wyprodukowaną w dodatku przez autorów niebędących członkami Zaiksu. Czy w takim układzie płaci Zaiksowi? Wiem, że wg Zaiksu każdy, kto publicznie odtwarza muzykę w zakładzie usługowym płacić musi, ale w tej sytuacji chyba nie? W końcu taka jest idea royalty free...
3) Mam sporo muzyki royalty free na tzw. stockach. Chciałbym w przyszłości zarejestrować ten materiał w Zaiksie. Problem polega na tym, że Zaiks automatycznie będzie ściągał dla mnie tantiemy z tytułu praw mechanicznych, a to kłóci sie z ideą royalty-free, która zakłada, że jeśli jesteś zarejestrowany w PRO, to dotyczy to wyłącznie praw wykonawczych i praw synchronizacji. A zatem: czy jest możliwość rejestracji utworów w Zaiksie z wyłączeniem automatycznego pobierania tantiem z tytułu praw mechanicznych?
4) Jeden z amerykańskich stocków proponuje, że będą moim (niewyłącznym) publisherem. Zarejestrują moje tracki w ASCAP i będą dbać o to, żeby tantiemy trafiały do mnie a przede wszystkim o to, żeby klienci wypełniali cue-sheety. W zamian podzielimy zyski pół na pół. Czy warto iść na coś takiego? Co radzicie?
Kurczę, jestem muzykiem, a nie prawnikiem!
OK, to tyle. Oneman, Suave - do roboty! :)
Re: Royalty free a tantiemy
...
Sytuacja: ktoś kupuje moją muzykę royalty free i odtwarza ją w restauracji albo zakladzie fryzjerskim.
-- 1) Załóżmy teraz, że oprócz muzyki
royalty free puszcza też radio. Tak że ryczałt do Zaiksu płacić musi. I (czysto teoretycznie!) powinien on zgłaszać
Zaiks-owi szczegółową playlistę, gdzie moje utwory byłyby dokładnie
opisane, a ja bym sobie z tego odbierał później tantiemy. Ale czy to nie utopia? Komu by się chciało sporządzać codziennie playlisty? I czy ktoś byłby w stanie to w ogóle kontrolować?
I tak to robią. Podobnie jak telewizja. Oni mają przymus wysyłania codziennych playlist do Zaiksu.
-- 2) A teraz załózmy, ze fryzjer puszcza _tylko_ i wyłącznie muzyke royalty free, wyprodukowaną w dodatku przez autorów niebędących członkami Zaiksu. Czy w takim układzie płaci Zaiksowi? Wiem, że wg Zaiksu każdy, kto publicznie odtwarza muzykę w zakładzie usługowym płacić musi, ale w tej sytuacji chyba nie? W końcu taka jest idea royalty free...
Generalnie - nie. Nie powinien płacić. Pokazuję umowę w której napisane jest że te utwory są royalty free i nie należą się żadne tantiemy bo mam prawo je odtwarzać na mocy porozumienia (licencji).
-- 3) Mam sporo muzyki royalty free na tzw. stockach. Chciałbym w przyszłości zarejestrować ten materiał w Zaiksie. Problem polega na tym, że Zaiks automatycznie będzie ściągał dla mnie tantiemy z tytułu praw mechanicznych, a to kłóci sie z ideą royalty-free, która zakłada, że jeśli jesteś zarejestrowany w PRO, to dotyczy to wyłącznie praw wykonawczych i praw synchronizacji. A zatem: czy jest możliwość rejestracji utworów w Zaiksie z wyłączeniem automatycznego pobierania tantiem z tytułu praw mechanicznych?
No i właśnie ostatnio było o tym głośno, ponieważ zaiks (czy spav - nie pamiętam) tak się tłumaczył przymusem ściągania opłat na zasadzie "ok, teraz jest royalty free a co będzie jak ten pan zmieni zdanie i zarejestruje"? Nie wiem jaki był finał ale wydaje mi się, że skoro robisz royalty free ale DOSTAJESZ kasę przy jednorazowej sprzedaży utworu to nie powinieneś ich później rejestrować bo już raz dostałeś za nie pieniądze. Taką podjąłeś decyzję.
-- 4) Jeden z amerykańskich stocków proponuje, że będą moim (niewyłącznym) publisherem. Zarejestrują moje tracki w ASCAP i będą dbać o to, żeby tantiemy trafiały do mnie a przede wszystkim o to, żeby klienci wypełniali cue-sheety. W zamian podzielimy zyski pół na pół. Czy warto iść na coś takiego? Co radzicie?
To normalne działanie firmy publishingowej. Fifty-Fifty. Są plusy i minusy. Plusy - trafiasz do ich bazy i masz większą szansę że Twój utwór będzie wykorzystany w większej ilości nagrań (reklama, demo, prezentacja itp) czy nawet trafi na jakąś składankę. Minusem tego jest to że Twoje tantiemy są dzielone a więc nie dostajesz powiedzmy 70% należnej Ci kwoty (resztę zabiera zaiks - 21% jako myto + 7% podatku = chyba tak jest ale też sobie nie dam uciąć głowy) a dostajesz jakieś 40% (bo w przypadku firm publishingowych zaiks kasuje jakiś mniejszy procent a z tego co zostaje dzielisz się z firmą pół na pół).
-- Kurczę, jestem muzykiem, a nie prawnikiem!
Ja też nie jestem ale chyba warto się zainteresować co się dzieję z Twoją kasą :]
Sytuacja: ktoś kupuje moją muzykę royalty free i odtwarza ją w restauracji albo zakladzie fryzjerskim.
-- 1) Załóżmy teraz, że oprócz muzyki
royalty free puszcza też radio. Tak że ryczałt do Zaiksu płacić musi. I (czysto teoretycznie!) powinien on zgłaszać
Zaiks-owi szczegółową playlistę, gdzie moje utwory byłyby dokładnie
opisane, a ja bym sobie z tego odbierał później tantiemy. Ale czy to nie utopia? Komu by się chciało sporządzać codziennie playlisty? I czy ktoś byłby w stanie to w ogóle kontrolować?
I tak to robią. Podobnie jak telewizja. Oni mają przymus wysyłania codziennych playlist do Zaiksu.
-- 2) A teraz załózmy, ze fryzjer puszcza _tylko_ i wyłącznie muzyke royalty free, wyprodukowaną w dodatku przez autorów niebędących członkami Zaiksu. Czy w takim układzie płaci Zaiksowi? Wiem, że wg Zaiksu każdy, kto publicznie odtwarza muzykę w zakładzie usługowym płacić musi, ale w tej sytuacji chyba nie? W końcu taka jest idea royalty free...
Generalnie - nie. Nie powinien płacić. Pokazuję umowę w której napisane jest że te utwory są royalty free i nie należą się żadne tantiemy bo mam prawo je odtwarzać na mocy porozumienia (licencji).
-- 3) Mam sporo muzyki royalty free na tzw. stockach. Chciałbym w przyszłości zarejestrować ten materiał w Zaiksie. Problem polega na tym, że Zaiks automatycznie będzie ściągał dla mnie tantiemy z tytułu praw mechanicznych, a to kłóci sie z ideą royalty-free, która zakłada, że jeśli jesteś zarejestrowany w PRO, to dotyczy to wyłącznie praw wykonawczych i praw synchronizacji. A zatem: czy jest możliwość rejestracji utworów w Zaiksie z wyłączeniem automatycznego pobierania tantiem z tytułu praw mechanicznych?
No i właśnie ostatnio było o tym głośno, ponieważ zaiks (czy spav - nie pamiętam) tak się tłumaczył przymusem ściągania opłat na zasadzie "ok, teraz jest royalty free a co będzie jak ten pan zmieni zdanie i zarejestruje"? Nie wiem jaki był finał ale wydaje mi się, że skoro robisz royalty free ale DOSTAJESZ kasę przy jednorazowej sprzedaży utworu to nie powinieneś ich później rejestrować bo już raz dostałeś za nie pieniądze. Taką podjąłeś decyzję.
-- 4) Jeden z amerykańskich stocków proponuje, że będą moim (niewyłącznym) publisherem. Zarejestrują moje tracki w ASCAP i będą dbać o to, żeby tantiemy trafiały do mnie a przede wszystkim o to, żeby klienci wypełniali cue-sheety. W zamian podzielimy zyski pół na pół. Czy warto iść na coś takiego? Co radzicie?
To normalne działanie firmy publishingowej. Fifty-Fifty. Są plusy i minusy. Plusy - trafiasz do ich bazy i masz większą szansę że Twój utwór będzie wykorzystany w większej ilości nagrań (reklama, demo, prezentacja itp) czy nawet trafi na jakąś składankę. Minusem tego jest to że Twoje tantiemy są dzielone a więc nie dostajesz powiedzmy 70% należnej Ci kwoty (resztę zabiera zaiks - 21% jako myto + 7% podatku = chyba tak jest ale też sobie nie dam uciąć głowy) a dostajesz jakieś 40% (bo w przypadku firm publishingowych zaiks kasuje jakiś mniejszy procent a z tego co zostaje dzielisz się z firmą pół na pół).
-- Kurczę, jestem muzykiem, a nie prawnikiem!
Ja też nie jestem ale chyba warto się zainteresować co się dzieję z Twoją kasą :]
:: totutotam ::