Koronawirus vs muzycy/realizatorzy - stan faktyczny?

Tutaj można podyskutować na tematy związane z prawami autorskimi, produkcją i rozpowszechnianiem oraz wszelkie inne wymagające wiedzy prawniczej.
Awatar użytkownika
Caroozo
Posty: 932
Rejestracja: piątek 22 lut 2008, 00:00

Koronawirus vs muzycy/realizatorzy - stan faktyczny?

Post autor: Caroozo » piątek 27 mar 2020, 08:07

Muszę założyć ten wątek, gdyż mam zbyt dużo niepokojących sygnałów z branży i jestem ciekaw, jak sytuacja u Was i jak sobie z tym radzicie. Jasnym jest, że branża wstrzymała oddech, kto ma imprezę zabookowaną powiedzmy na koniec kwietnia/maj, jeszcze się wstrzymuje z jej odwołaniem czekając na to, co będzie. Marzec i kwiecień jeśli chodzi o "joby" krótkoterminowe leży i kwiczy i generalnie sygnały są niewesołe.

Wiem że temat jest dość drażliwy, ale cóż - podzielmy się doświadczeniami. Z moich stron właściciel dużej agencji eventowej (zresztą niejeden) już szuka odpowiednich "optymalizacji" finansowych bo widzi co się święci, ale to duży gracz i może sobie pozwolić na przestój - czytałem opinię, że naprawdę duże firmy mogą wytrzymać do pół roku, wiąże się to z półrocznym budżetem i sporym zapasem kapitału.

Gorzej mają freelancerzy - jednak wszyscy, których znam (no, może poza jednym) mają etat i jakoś się "przebujają" przez ten czas. Mówię tu jednak o muzykach/wokalistach, kłopot mają tancerze, konfenansjerzy itd. Nawet ludzie grający w filharmoniach i żyjący w 100% z muzyki odkryli nagle talenty do innych prac zawodowych - niestety mało kto miał zgromadzone jakieś większe oszczędności i wszyscy podkreślają że miesiąc, góra dwa da się wytrzymać i drugi kwartał jest stracony jeśli chodzi o imprezy biletowane/planowane, natomiast jeśli okres jesienny będzie "w plecy", to nastroje są bardzo czarne.

Ciekawy jestem natomiast, jak sprawa się ma u realizatorów - jeden znajomy mówi, że robią zgrywki na solo, czyli chłopaki wymieniają się, oczywiście z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, drugi przyznał, że ma odwołanych już kilka sesji i że każdy się boi. Magicznym terminem jest "do Świąt, a potem zobaczymy". Tyle że ten pierwotny termin "zamrożenia" był do 27 marca, teraz do 12 kwietnia i trudno w oparciu o takie dane planować kalendarz.

Jak radzicie sobie z ew. odwołanymi imprezami (klauzule w umowie, ew. przesunięcia) i jak to wygląda u Was? Ja osobiście gram na eventach, sporadycznie w restauracjach/hotelach czy na jakichś bankiecikach i temat zamarł - zero zleceń, choć były dwie duże imprezy na początku kwietnia. Wszystko jest załatwiane przez managera albo pośrednika, zaś joby "detaliczne" zostały odwołane (wszelkie knajpy/restauracje są zamknięte). Prowadzę nawet korepetycje z gry na pianinie i chwilowo mam je "zamrożone", choć - o dziwo - nie ma problemu z robieniem lekcji angielskiego, które również prowadzę, oczywiście w maseczkach itd :). Do tego mam etat na czas nieokreślony więc po prostu z mojej perspektywy nie mam "boków" i przeżyję - ale wiele osób poinwestowało w sprzęt, miało rozpisany już kalendarz itd.

Podzielcie się nastrojami, spostrzeżeniami i sytuacją u Was - być może nie jest tak źle, jak to rysują w niektórych artykułach na pewnych portalach internetowych i życie artystyczne po cichutku gdzieś tam się tli :).

Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 29
Rejestracja: niedziela 09 lut 2020, 21:27

Re: Koronawirus vs muzycy/realizatorzy - stan faktyczny?

Post autor: BowHunter » sobota 28 mar 2020, 20:41

No cóż, faktycznie jest niewesoło. Na szczęście moim głównym źródłem utrzymania jest firma ogrodnicza. Nie mniej imprezy stoją. Lokal który prowadzimy wraz z bratem, okoliczne puby w których gram i nie tylko, dyskoteki, imprezy plenerowe i te zamknięte - wszystko pozamykane lub odwołane. Ledwie garstka wyjazdów została przełożona.

W mojej umowie mam bardzo prosty zapis:

"... W przypadku odstąpienia od umowy przez którąkolwiek za stron w terminie do jednego miesiąca przed datą planowanej imprezy, opisanej w pkt.1, strona odstępująca zobowiązana jest do zapłaty kwoty stanowiącej 50% wynagrodzenia, określonego w pkt.2.

W przypadku odstąpienia od umowy przez którąkolwiek za stron w terminie krótszym niż jeden miesiąc od daty planowanej imprezy, określonej w pkt.1, strona odstępująca zobowiązana jest do zapłaty wynagrodzenia w pełnej wysokości, określonej w pkt.2. ..."

Nie mniej obostrzenia wprowadzone przez rząd w ramach akcji przeciw rozprzestrzenianiu się COVID19, czy też koronawirus nie są winą ze strony organizatora imprezy. Dlatego nawet dochodzenie swoich praw w sądzie z tytułu niedotrzymania warunków umowy nic nie da. Wiem, że inni "koledzy po fachu" udzielają się internetowo streamując sety, czy prowadząc krótkie poradniki online. Twitch jest chyba najbardziej popularną do tego celu platformą. Sam osobiście poprowadziłem kilka dni temu takiego seta on-line bez wychodzenia z domu. Oczywiście undergroundowe imprezy są prowadzone, choć słyszałem że kilka wpadło.
Determinacja podstawą sukcesu...

Awatar użytkownika
Caroozo
Posty: 932
Rejestracja: piątek 22 lut 2008, 00:00

Re: Koronawirus vs muzycy/realizatorzy - stan faktyczny?

Post autor: Caroozo » wtorek 31 mar 2020, 10:41

Klauzule jeśli korelują z kodeksem cywilnym jak najbardziej są uzasadnione - inna kwestia jest taka, że branżę czeka i tak trzęsienie ziemi i sporo osób ma dylemat - egzekwować takowe zapisy czy ew. nie zwracać zaliczek, czy też w trosce o opinię ugodowo załatwić sprawę i jeść tynk ze ścian... Rację mają ci, którzy proponują przesunięcie terminu - tutaj jednak musi być daleko idąca ugoda.

Co do underground'owych imprez, to donosy lecą na lewo i prawo i naprawdę nie warto. W mojej specjalizacji jest cisza - te imprezy się odbędą, ale jak wszystko przycichnie, odwołany został jeden festiwal, nie ma mowy o mniejszych "jobach" bo stoi branża gastro/hotelarska.

Mam obawy, jak to będzie już po kryzysie - na ile takie dodatkowe usługi będą potrzebne. Ja na szczęście od lat celuję w sektor biznesowy, eventy itd - mało grań, wysoka "marża" - ten co ma pieniądze raczej zrobi imprezę. Gorzej z działką freelancer'ową - piano w lobby hotelowym czy restauracji - wszystko zależy od tego, jaki wpływ będzie to miało na branżę. Po cichu również liczę, iż sporo "partaczy" po prostu zniknie z rynku metodą eliminacji, sprzeda samograje za grosze i do branży już nie wróci - wesel nie gram, ale historie, gdzie kobieta piłuje 3k PLN za imprezę z 5 muzykami po szkołach w 100% na żywo na zawodowym sprzęcie "bo jej orkiestra dwóch panów zagra za 1500 PLN".

Dodam bonus od siebie - informacje ze źródełka :). Pracuję w szeroko pojętym wymiarze sprawiedliwości i powiem tak - jak na razie nie wyznacza się wokand na kwiecień, być może na maj również (zależnie od rozwoju), zaległości są takie że głowa mała, postępowania pozawieszane, orzeka się tylko w sprawach pilnych, areszty itd. Większość pracowników to kobiety, większość poszła na ZUS-owskie opieki itd. Sądy i tak były zawalone, ale nawet jak w maju "puści" to jakiekolwiek szarpanie się ew. w kwestii dochodzenia tematu zaliczek/opłat związanych z umową MOŻE odbędą się na jesieni (sędziowie mają przeważnie urlopy lipiec/sierpień, a z uwagi na to, że mają nienormowany czas pracy i urlop na poziomie 40-50 dni z odpowiednim stażem, zaś teraz normalnie pracują np. biorąc akta do domu), więc nawet jak ktoś będzie chciał się sądzić, to zajmie mu to wieeele czasu - pod rozwagę tym, którzy myślą, że dojdą swojego np. z uwagi na zerwanie czy nie dotrzymanie warunków umowy (jako np. zleceniobiorca)

P.S. Z uwagi na NIEwprowadzenie stanu wyjątkowego nie tylko teoretycznie mogą odbyć się wybory, ale Państwo Polskie nie musi wypłacać rekompensat dla podmiotów gospodarczych, które ucierpiały w wyniku wprowadzonych ograniczeń. Pięknie, prawda? Z drugiej strony, pytanie jak sądy będą rozstrzygać kwestie wprowadzenia stanu epidemicznego w kontekście "siły wyższej" i ew. nieuwzględnianiu najróżniejszych zapisów w umowach. Niby kodeks cywilny swoje, ale nasze orzecznictwo swoje... Ma to jednak znaczenie raczej dla dużych graczy lub przy grubych "jobach".

ODPOWIEDZ