Źle nagłośnione koncerty
Re: Źle nagłośnione koncerty
...Ciekaw jestem czy w USA jest tak samo? Może ktoś wie?...
*****
Jest.
...
**********************
dlaczego? kto to narzuca?
Czyli jakbym chciał pracować w zawodzie realizatora i chciał robić wszystko po swojemu (czyli dobrze) to bym długo nie popracował?
*****
Jest.
...
**********************
dlaczego? kto to narzuca?
Czyli jakbym chciał pracować w zawodzie realizatora i chciał robić wszystko po swojemu (czyli dobrze) to bym długo nie popracował?
SONY VAIO, MOTU Traveler, Presonus Digimax FS, ADAM A7
Re: Źle nagłośnione koncerty
dlaczego? kto to narzuca?
*****
To taka tradycja
==========
Czyli jakbym chciał pracować w zawodzie realizatora i chciał robić wszystko po swojemu (czyli dobrze) to bym długo nie popracował? ...
*****
Pracowac dobrze to znaczy wywiazywac sie z zobowiazan wobec placacego. Pracujac dla gwazdy ofiarujesz jej nie tylko umiejetnosci ale takze lojalnosc. Pracujac dla "supportu" mozesz to zrobic jak najlepiej i miec nawet swoj osobny mikser, ale po drodze do glosnikow wiele rzeczy sie moze wydarzyc i niewidzialna reka zadba o to zeby sie wydarzylo.
*****
To taka tradycja

==========
Czyli jakbym chciał pracować w zawodzie realizatora i chciał robić wszystko po swojemu (czyli dobrze) to bym długo nie popracował? ...
*****
Pracowac dobrze to znaczy wywiazywac sie z zobowiazan wobec placacego. Pracujac dla gwazdy ofiarujesz jej nie tylko umiejetnosci ale takze lojalnosc. Pracujac dla "supportu" mozesz to zrobic jak najlepiej i miec nawet swoj osobny mikser, ale po drodze do glosnikow wiele rzeczy sie moze wydarzyc i niewidzialna reka zadba o to zeby sie wydarzylo.
Re: Źle nagłośnione koncerty
To ja może troszkę z innej strony podejdę do tematu.
Nie zawsze spartolony koncert jest winą akustyka. Mikrofon nie zaśpiewa za wokalistę a gitara nie zagra jak sie ją tylko głaszcze. To samo dotyczy perkusji i wszystkiego co jest nagłaśniane mikrofonowo. Wielokrotnie przytrafiały mi się przypadki, że gitarzysta upierał się grać na swoich kablach do pieca, ale to do mnie były pretensje jak mu ten kabel przerywał albo robił za mikrofon... bo "Panie! Ten kabel to mi robili na zamówienie i on jest najlepszy na świecie!". Gitara z XLR-em nie jest już żadną egzotyką. Coraz więcej tego sprzętu ma i jacka i XLR-a.
Nie zawsze spartolony koncert jest winą akustyka. Mikrofon nie zaśpiewa za wokalistę a gitara nie zagra jak sie ją tylko głaszcze. To samo dotyczy perkusji i wszystkiego co jest nagłaśniane mikrofonowo. Wielokrotnie przytrafiały mi się przypadki, że gitarzysta upierał się grać na swoich kablach do pieca, ale to do mnie były pretensje jak mu ten kabel przerywał albo robił za mikrofon... bo "Panie! Ten kabel to mi robili na zamówienie i on jest najlepszy na świecie!". Gitara z XLR-em nie jest już żadną egzotyką. Coraz więcej tego sprzętu ma i jacka i XLR-a.
... a tak sobie czasem cos dłubnę w dźwiękach...
Re: Źle nagłośnione koncerty
Fakt, nie było słychać ani Slipknota ani Vadera, wszła Metallica i zagrało
, pewnie dlatego muzycy Slipknota chcieli zniszczyć swoje instrumenty :)
...
**********************
Panowie...METALLICA też brzmiała cienko, strasznie...że aż wylazłem w szoku z tego koncertu
jedyne chwile dynamicznej mzuyki to te nędzne fajerwerki na raz
..na dwa było już smętne pierdnięcie
w ogóle..jakby się paczki zapychały....
a proporcje między instrumentami, heheheh
na szzcęście czasami puszczali coś z taśmy czy innego MD
ech
pozdr
f

...
**********************
Panowie...METALLICA też brzmiała cienko, strasznie...że aż wylazłem w szoku z tego koncertu
jedyne chwile dynamicznej mzuyki to te nędzne fajerwerki na raz

w ogóle..jakby się paczki zapychały....
a proporcje między instrumentami, heheheh
na szzcęście czasami puszczali coś z taśmy czy innego MD
ech
pozdr
f
rebel rebel 4ever
Re: Źle nagłośnione koncerty
Force, nie chodzi mi o to, zeby partolić nagłośnienie, ale to gwiazda musi zabrzmieć najlepiej. Ja osobiście zrobił bym tak, że suport gra ciszej na powiedzmy 70%, wychodzi gwiazda i dajemy 100%, wtedy jest kopyto, wszystko chodzi extra, ale saport wtedy wychodzi jakoś cieńko. Nie chodziło mi o rozstrajanie celowe i niszczenie miksu.
Generalnie gwiazdy płacą i wymagają i albo przyjmujesz te warunki, albo już więcej nie pozwolą ci siebie nagłośnić.]
Sam chciałbym, zeby na rynku wygrywał silniejszy, żeby była taka możliwość, że suport ustawia sie tak jak gwiazdę i niech publiczność sama wybierze, który zespół lepiej gra, a nie takie sztuki, ale niestety jest jak jesti trzeba to przyjąć.
Generalnie gwiazdy płacą i wymagają i albo przyjmujesz te warunki, albo już więcej nie pozwolą ci siebie nagłośnić.]
Sam chciałbym, zeby na rynku wygrywał silniejszy, żeby była taka możliwość, że suport ustawia sie tak jak gwiazdę i niech publiczność sama wybierze, który zespół lepiej gra, a nie takie sztuki, ale niestety jest jak jesti trzeba to przyjąć.
Student realizacji nagłośnienia, gitarzysta, pasjonat muzyki, student teologii
Re: Źle nagłośnione koncerty
Jeśli chodzi o jakość pracy realizatora nagłośnienia frontowego, czy gościa od monitorów to uważam, że fachowość jest niezbędna, dobry sprzęt, wysoki poziom prezentowany przez muzyków i czas na próbę. Niestety miałem okazję nagłaśniać zespół, który spóźnił się mocno na próbę. No i nie wyszło najlepiej. O tyle dobrze,że sami muzycy za nieudany koncert winili brak porządnej próby akustycznej. Jeśli mam trzy di-boxy do dyspozycji, a potrzebuje pięć, to jest duża szansa, że coś nie zagra jak należy. ... nie wszystko brzmi źle z winy realizatora.
Mam 30 lat. Ukończyłem Politechnikę WrocławskąInteresuje mnie technika nagłośnieniowa i filmowa.
Re: Źle nagłośnione koncerty
już mniej więcej czaje o co chodzi, no ale na większych festiwalach powinni się postarać. tam są same gwiazdy (przeważnie).
Dobra niech grają ciszej, ale żeby to miało ręce i nogi, a czasem nie ma.
Dobra niech grają ciszej, ale żeby to miało ręce i nogi, a czasem nie ma.

SONY VAIO, MOTU Traveler, Presonus Digimax FS, ADAM A7
Re: Źle nagłośnione koncerty
W tej branży obowiązuje stara prawda i wszyscy dźwiękowcy powini ją zapamiętać. Jeśli koncert się udał i wszystko brzmiało świetnie, to zespół był w znakomitej formie. Jeśli coś poszło nie tak, to zawsze winien jest akustyk. Ech, żyzń...
TW
TW
Re: Źle nagłośnione koncerty
15 listopada 2003 byłem na koncercie Def Leppard w spodku, było może z 500 osób, co jak na warunki spodka i rangę zespołu jest jakimiś kosmicznym nieporozumieniem (tu ukłon w strone organizatora imprezy) przed gwiazdą grała IRA, wchodzimy, gra IRA, spodek praktycznie pusty, echo większe niż na hali gąsienicowej ;) straszne odbicia a stopa wali tak, że flaki się przewracają, choć to utwory śpiewane po polsku, kompletnie nie można zrozumieć co człowiek ze sceny śpiewa. Gdy zeszła Ira zastanawialiśmy się, czy nie darować sobie tego koncertu bo nagłośnienie było tragiczne ale poczekaliśmy... i było warto :) Def Leppard zabrzmiał wspaniale, tylko wstyd mi było za organizatora imprezy, który nie zadbał o właściwą reklamę, czego efektem była garstka ludzi pod sceną i zdziwiony do granic wokalista D.L.
Mimo wszystko był czad!!! Pozdrawiam wszystkich, którzy byli na koncercie
Mimo wszystko był czad!!! Pozdrawiam wszystkich, którzy byli na koncercie

eis, eis, baby!
- Grzes-beton
- Posty: 18
- Rejestracja: czwartek 20 maja 2004, 00:00
Re: Źle nagłośnione koncerty
Mam w tym temacie trochę doświadczenia i obserwacji od strony muzyka.
To prawda zaiste, że koncert z zespołu na zespół przeważnie jest co raz głośniejszy. Ale myślę, że akustycy, którzy to powodują niekoniecznie mają złe chęci (zły efekt to inna sprawa). Jak wiadomo ucho z czasem oswaja się z natężeniem dźwięku, publiczność stopniowo głuchnie i akustyk decyduje, że trzeba naddać. Ale bez przesady.
Niestety w wielu przypadkach jest tak, jak w poprzednich postach, to znaczy: celowe wprowadzanie różnicy na korzyść gwiazdorów, bo wielu z nich nie zabrzmiałoby jak "gwiazda", gdyby akustyk nie zachował się jak przekupiony sędzia piłkarski. Na przykład słyszałem prostą refleksję: "Ale Dezerter dał czadu w porównaniu do poprzedników!" Czad w tym wypadku jest wielkością fizyczną określaną w decybelach, bo po póżniejszym przesłuchaniu obu kapel przy jednakowej głośności to Dezerter wypadł blado. Działa tutaj efekt tegoż czadu, czyli głośniejsze wydaje się lepsze. Gwiazdorzy doskonale o tym wiedzą.
Inna historia, to koncert w krakowskiej Rotundzie. Mój zespół zrobił próbę na wystawionym sprzęcie. Natomiast po próbie sławetnej gwiazdy EXPLOITED nasz gitarzysta otrzymał newsa iż ma się wpiąć do innego piecyka, bo tamten został ustawiony pod gitarzystę EXPLOITED. Czyli: nasze regulacje idą do kosza, a nikomu poza gwiazdorem nie wolno zabrzmieć najlepiej jak się da. Wpinając się do wzmacniacza ustawionego pod gwiazdora popełnilibyśmy wykroczenie polegające na bezprawnym wykorzystaniu gałkowych praw autorskich, a zmieniając gwiazdorski preset spowodowalibyśmy zapewne kategoryczne żądanie przez EXPLOITED powtórzenia próby. Na koncercie muzycy tej grupy gdy tylko mieli wolne ręce wykonywali w stronę miksera jednoznacze gesty "Louder! Louder!", w wyniku czego pewnie niejedna osoba z publiki poczuła się jak skacowana małolata w warsztacie ślusarskim.
I jescze przykład koncertu grupy CONFLICT. Dla suportów akustyk ustawił właściwe poziomy głośne, lecz bezpieczne. Gdy na scenę wszedł CONFLICT, to facet podniósł poziomy jeszcze wyżej, co oczywiście wywołało ogólny przester, rujnując tym samym występ zespołu, któremu chciał usłużyć.
To prawda zaiste, że koncert z zespołu na zespół przeważnie jest co raz głośniejszy. Ale myślę, że akustycy, którzy to powodują niekoniecznie mają złe chęci (zły efekt to inna sprawa). Jak wiadomo ucho z czasem oswaja się z natężeniem dźwięku, publiczność stopniowo głuchnie i akustyk decyduje, że trzeba naddać. Ale bez przesady.
Niestety w wielu przypadkach jest tak, jak w poprzednich postach, to znaczy: celowe wprowadzanie różnicy na korzyść gwiazdorów, bo wielu z nich nie zabrzmiałoby jak "gwiazda", gdyby akustyk nie zachował się jak przekupiony sędzia piłkarski. Na przykład słyszałem prostą refleksję: "Ale Dezerter dał czadu w porównaniu do poprzedników!" Czad w tym wypadku jest wielkością fizyczną określaną w decybelach, bo po póżniejszym przesłuchaniu obu kapel przy jednakowej głośności to Dezerter wypadł blado. Działa tutaj efekt tegoż czadu, czyli głośniejsze wydaje się lepsze. Gwiazdorzy doskonale o tym wiedzą.
Inna historia, to koncert w krakowskiej Rotundzie. Mój zespół zrobił próbę na wystawionym sprzęcie. Natomiast po próbie sławetnej gwiazdy EXPLOITED nasz gitarzysta otrzymał newsa iż ma się wpiąć do innego piecyka, bo tamten został ustawiony pod gitarzystę EXPLOITED. Czyli: nasze regulacje idą do kosza, a nikomu poza gwiazdorem nie wolno zabrzmieć najlepiej jak się da. Wpinając się do wzmacniacza ustawionego pod gwiazdora popełnilibyśmy wykroczenie polegające na bezprawnym wykorzystaniu gałkowych praw autorskich, a zmieniając gwiazdorski preset spowodowalibyśmy zapewne kategoryczne żądanie przez EXPLOITED powtórzenia próby. Na koncercie muzycy tej grupy gdy tylko mieli wolne ręce wykonywali w stronę miksera jednoznacze gesty "Louder! Louder!", w wyniku czego pewnie niejedna osoba z publiki poczuła się jak skacowana małolata w warsztacie ślusarskim.
I jescze przykład koncertu grupy CONFLICT. Dla suportów akustyk ustawił właściwe poziomy głośne, lecz bezpieczne. Gdy na scenę wszedł CONFLICT, to facet podniósł poziomy jeszcze wyżej, co oczywiście wywołało ogólny przester, rujnując tym samym występ zespołu, któremu chciał usłużyć.
Jestem liderem zespołu JEZUSMARIA, od 6 lat zajmuję się cyfrową obróbką dźwięku.