**********************
Trochę dramatyzujesz

Kilka razy już tu pisałem, że wybór gitary to sprawa gustu i każda ma coś w sobie. Jedni lubią blondynki, drudzy brunetki itd. Jeśli ja np. wolę brunetki to, dlaczego gość mówi mi, że one nie mają klasy? Prawdę mówiąc to każda gitara ma swoje za i przeciw, ja np. nie lubię w Ibanezach mostków, strasznie mnie te mostki drażnią, i mimo, że gram głownie na Ibanezach, ale potrafię się do tego przyznać, że coś w nich jest nie tak. Jak dla miej mostki z Ibaneza nadają się na przemiał i na przeróbkę na maszynki do golenia i tak w każdej gitarze można coś znaleźć. Ale nie powiem, że Gibson, Fender czy Ibanez nie ma klasy, bo bym skłamał. Ja swoje Ibanezy już przerabiałem i wymieniałem, rzeczy, które mi w nich nie pasiły. Znam osobiście kilku gości, którzy grają na Gibsonach, a przerobili sobie gryf u lutnika, aby był bardziej wygodny. Miałem przyjemności chwycić do ręki gitarę Slash’a i powiem, tyle, że chciałbym mieć tak wygodny i wąski gryf we wszystkich swoich gitarach jak on w swoim Gibsonie. Nie znam ani jednego dobrego gitarzysty, który gra na seryjnych produkcjach, bez poprawek u lutnika. Prawdą też jest to, że gitary seryjne z sygnaturą danego gościa brzmią i leżą w łapie zupełnie inaczej niż sprzęt mistrza. Mój kolega jest fanem John’a Petrucci’ego z Dream Theater i kupił sobie w USA gitarę MusicMan John Petrucci, kilka miesięcy później był na koncercie Dream Theater i po koncercie miał przyjemność zamienić kilka słów z John’em i pograć na jego wiośle, jak wrócił do domu i spotkał się ze mną to powiedział: stary chciało mi się płakać, wiosło John’a to zupełnie inna bajka, całkiem inaczej leżało w łapie, a już nie mówię jak gadało nawet na sucho. Tak, więc panowie, niech każdy pozostanie przy swoim i gra na czym tylko chce, ja wolę brunetki i Ibanezy i tak już chyba zostanie.
PS. Może jednak lepiej idźmy na te piwo
