Niechętnie uczestniczę tu w tego typu „teoretycznych” dyskusjach, bo tu „każdy wie najlepiej”. I gdyby na tym tylko się kończy to pół biedy… Niektórzy mają nieodpartą chęć „dowalenia” adwersarzom, wyszydzenia ich opinii. Niestety widzę, że tej tendencji uległ w tym wątku również Administrator. To przykre i niesympatyczne…
Piszecie tu Panowie o urządzeniach analogowych (przetworniki słuchawek, kolumn). Tak się składa, że „long ago” byłem konstruktorem oraz szefem wydziału zajmującego się produkcją urządzeń elektronicznych, w tym analogowych, precyzyjnych urządzeń dla przemysłu. Z tych doświadczeń (oraz oczywiście z literatury) wiem, że urządzenia analogowe ZMIENIAJĄ swoje parametry w czasie. Dlatego już na etapie ich produkcji (u porządnego wytwórcy) stosuje się wygrzewanie urządzeń w komorze klimatycznej – przed ich końcową regulacją. Prócz testu temperaturowego ma to za zadanie przyśpieszone „starzenie” elementów elektronicznych, przez co stabilizuje się ich parametry.
Jeśli widzieliście np. w programie „How its made” odcinek poświęcony produkcji głośników (gdzie pokazano np. proces magnesowania, produkcję uzwojeń, membran itp.) to zauważyliście, że wszystko robi się „z marszu”, a badania techniczne polegają z zasadzie na ocenie „czy działa”. Jest oczywiste, że świeżo namagnesowane jarzmo magnesu po jakimś czasie pracy przetwornika zmienia nieco stopień namagnesowania, by ustabilizować się na określonej wartości (dlatego bardzo cenione są magnesy „stare”). Naprężone w toku produkcji świeże materiały membran ulegną określonej przemianie i relaksacji. To wszystko wpływa na charakterystykę akustyczną.
To samo oczywiście dotyczy przetworników słuchawek. W tym przypadku zjawiska te mogą być głębsze ze względu na precyzję mechaniki. Dlatego wcale się nie dziwię, że można dostrzec różnicę w brzmieniu pomiędzy egzemplarzem z linii produkcyjnej a używanym przez dłuższy czas.
I „pocenie uszu” nie ma tu nic do rzeczy.