Powiem tak - marna szansa w naszym kraju, że kupisz JX-3P, śledzę rynek od kilkunastu lat i widziałem ledwie kilka sztuk, niektóre w marnym stanie - jeśli już, tylko od kolekcjonera lub od profesjonalistów. Radzę szukać na zachodzie w lokalnych ogłoszeniach - Holandia, Włochy itd.
Pierwszym kontaktem w kraju powinna być Analogia.pl (w zasadzie nie ma w PL konkurencji):
http://analogia.pl/?lang=pl
Chłopaki cały czas jeżdżą po świecie i wyszukują nowe klawisze, jeśli masz $$$ to Ci prędzej czy później Ci go sprowadzą (mogą go nie mieć w ofercie lub też restaurować już jakiś egzemplarz i jeszcze go nie wystawiać, ew. "upolować" gdyby się taki nawinął), odrestaurują i zmodują Ci klawisz (np. dodadzą MIDI - w studio nieocenione!), który pochodzi lata bezawaryjnie, a w razie usterki - masz fachowców na miejscu. Owszem, zapłacisz parę złotych, wiedza kosztuje, ale masz odpicowany sprzęcik i gwarancję. Chyba jako jedyni ogarniają regenerację ścieżek po zalaniu elektrolitu/awarii baterii, wymianę trudno dostępnych części itd - analogi to jak stare autka, trzeba dbać i mieć do nich rękę
. Nawet jak kupisz jakiś używany egzemplarz, ja bym im oddał na przegląd - jak to ma działać dłuższy czas...
Ja osobiście mam JX-3P w wersji Roland Cloud (jako plugin) i brzmi bardzo fajnie, miałem kiedyś na krótko ten model (wiele klawiszy swego czasu przewinęło mi się przez ręce), piękne brzmienie - to fakt... Ale! Jak się ma rodzinę i ograniczone miejsce w mieszkaniu, zbieranie gratów mija się z celem - już dawno temu przestawiłem się na wtyczki tam, gdzie się da, bo stwierdziłem, że dla kilku brzmień nie będę utrzymywał (tak, utrzymywał, regularny serwis i te sprawy) całego zbioru klawiszy... Ile ja perełeczek sprzedałem...
Owszem, w starciu z oryginałem wtyczka zawsze będzie odstawać (szczególnie jeśli ma się porównanie
), ale szczerze mówiąc - w mixie tego specjalnie nie słychać
.
Tzn inaczej - dawno temu dojrzałem do kompromisu, że lepiej mieć wszystko w jednym, mały narzędziu (laptop+interfejs), niż chodzić z klockami, bo nawet jako muzyk studyjny, co zdarza mi się sporadycznie, wożenie gratów dla jednego brzmienia nie jest najlepszym pomysłem - szczerze mówiąc, jeśli realizator nie ma głowy na karku, a aranż jest dość bogaty, to tego nawet nie słychać specjalnie... A "tańcowanie" ze sprzętem w studio też kosztuje czas (70-120 PLN/h zależnie od studia). Tak więc aktualnie biorę tylko stage piano + "szybką" klawiaturę syntezatorową na górę, do tego laptop uzbrojony w Omnisphere + Keyscape + Roland Cloud + szereg innych pluginów, do tego saturator Goliath od Tone Empire (bardzo fajny kompresor/saturator/EQ - dla mnie odkrycie roku 2018
) podpięte pod dobry interfejs i mam BARDZO szerokie pokrycie brzmieniowe na każdą okazję. Do tego tysiące profesjonalnych presetów, ew. "kręcenie" brzmienia na żywo i przeważnie moje sesje nagraniowe to godzinka, góra dwie - ew. dogrywki w zależności co tam reszta sekcji odwaliła - zmieniamy brzmienia gdyby coś się gryzło
). Powrót do dźwigania kilku case'ów dla jednej/dwóch barw... No nie wiem. ALE! Jakbym wpadł do studia, gdzie realizator/właściciel ma kilka analogów do dyspozycji, czułbym się jak dziecko w sklepie z zabawkami - jeśli tylko trzymałby strój i byłby ładnie utrzymany, dążyłbym do tego, żeby jak najwięcej wgrywek zrobić z wykorzystniem oryginału - te instrumenty brzmią inaczej w zalezności od wilgotności powietrza, prądu czy (przede wszystkim) temperatury i brzmienie - szczególnie dobrych klasyków po renowacji - jest tego warte
. Pewnie odbiorca tego nie usłyszy - ale ważne, że ja i realizator wiemy co było wykorzystane
.
Sorry za offtopic, ale taka dygresja mi się nasunęła apropo zakupu sprzętu do studia - jak dotąd byłem tylko raz w studio, gdzie gość miał synthy z prawdziwego zdarzenia, a tak to jakieś CS1X czy wręcz klawiatura sterująca i jakieś wtyczki z Bundla do zestawu
. Nie ma śmiechu - sporo osób myśli, że w studio jest wszystko i potrafią przyjechać tylko ze stage pianem, a trzeba wbijać inne partie i bazuje się na brzmieniach, które "oferuje" studio - i jest potem wstyd
.