...
Dawno temu bardzo miło mi się pracowało na Steinbergu Hypersonic 2, ale....czasy zabaw z dźwiękiem na zasadzie "try before buy";) już minęły i chciałem zakupić takowy i....nie ma go już w sprzedaży:/ Trochę smutno mi się zrobiło, bo jak dla mnie był to bardzo przyzwoity kombajn z ciekawymi barwami, które poddane odpowiedniej obróbce bardzo dobrze mi grały. Czy taki Goliath to dobrze rozumiem, że jest czymś podobnym do hypersonica? Potrzebuję mieć trochę klasycznych instrumentów, jak i nowoczesne pady - hyper miał nawet ciekawe bębny elektroniczne. Wiem, że jest stylus do bebnów, atmosphere do padów itp. Ja potrzebuję niejako zastępcę Hypersonica, który wszystkiego miał po trochu. Dziękuję za podpowiedzi.
...
Miałem dokładnie ten sam dylemat co Ty. Przez pewien czas namiętnie używałem Hypersonika 2, ale wiadomo, że etap "try before buy" się kiedyś kończy. Gdyby HS był dostępny, kupiłbym bez wahania, ale w tej sytuacji zdecydowałem się jednak na Goliatha. O samym instrumencie możesz poczytać sobie np. <a target="_blank" href="http://www.eis.com.pl/virtual/modules.php?op=modload&name=Forum&file=viewtopic&topic=25467&forum=20
">TU</a>
Jako że mam okazję porównać HS i Goliatha powiem Ci, czego mi brakuje. Przede wszystkich tych genialnych drumów, zwłaszcza z zestawów contemporary kits i drum loops. Chłopaki z Steinberga przyłożyli się. Oczywiście Goliath też ma sekcję electronic drums, ale porównanie wypada miażdząco. Pewnym rozwiązaniem jest tu darmowa wersja Kore Playera, gdzie znajdziesz całkiem sporo tłustych drumów, niektóre wręcz rewelacyjne. Polecam. Co do padów... Tutaj HS też wygrywa, nawet mimo tego, że (jak dla mnie) sporo było wśród tych padów szajsu. Goliath ma za to dużo atmosferycznych "evolving pads", które są wprawdzie mniej uniwersalne od tych z HS, ale użyte w odpowiednich sytuacjach - nieocenione. Dobra, to teraz w czym Goliath jest lepszy? 1) Akustyczne i elektryczne gitary. HS miał kilka bardzo ładnych barw akustycznych, ale te z Goliatha są jeszcze lepsze. O elektrycznych już nie wspomnę. Tutaj Goliath imponuje. Szczególnie w połączeniu z Ministry of Rock, ale to już inna bajka. 2) Orchestra. Moduł orkiestrowe z HS to nieporozumienie. W Goliacie znajdziesz solidny wybór całkiem użytecznych smyków czy dęciaków. 3) Pianina. O tak, ten Boesendorfer! HS miał kilka niezłych patchy typu Rhodes, ale naturalne śmierdziały plastikiem na kilometr. 4) Dęciaki. Te z HS nie nadawały się do niczego, a Goliathowe można inteligentnie wpasować w miks. 5) Barwy etniczne. Ostatnio robiłem cykl muzycznych miniatur z różnych krajów i Goliath spisał się na medal. Erhu, duduk, kora, a nawet kobza - wszystko użyteczne i wiarygodne.
A, jeszcze syntetyczne basy. Tutaj nie mogę sie zdecydować. Fakt, HS miał tego sporo, ale pamiętam, że i tak używałem praktycznie ledwie kilku barw. Goliath ma ich znacznie mniej i z tego co pamiętam nigdy żadnej w miksie nie wykorzystałem. Bardziej leżą mi te z Blofelda albo chociażby Kore Playera.
Dobra, dziękuję za uwagę, czytała Zdzisława Guca.