Współczesny "mastering"

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
bassman
Posty: 63
Rejestracja: sobota 21 sie 2004, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: bassman » niedziela 28 lis 2004, 11:14

.......Przeczytałem "wstępniak" grudniowego numeru pana Wróblewskiego i chciałem zwrócić uwagę na następującą rzecz. Prawie wszyscy realizatorzy wypowiadają się negatywnie o mocnym limitowaniu przy masteringu, ale wszyscy to robią!!! Widzę w tym wręcz jakiś rodzaj hipokryzji......



*********************

*********************





Czy to dobrze czy tez zle, realizatorzy sa tylko kolkiem w wiekszej maszynie bo to ktos inny inwestuje swoje pieniadze i ktos inny decyduje. Zwlaszcza dzisiaj, gdzie na 10 zespolow w duzej wytworni 1 przynosi zysk- reszta straty.



Dlatego pomiedzy wytworniami toczy sie wojna kto ma glosniejsza muzyke. Glosniejsze jest kojarzone przez sluchacza jako "lepsze", co w jakis tam sposob zostalo obliczone i tyle. Dla wytworni to ze w radio ich utwor jest glosniejszy niz pozostale daje okreslona wartosc i przelicznik w gotowce. Choc pewnie jest to zle, bledne, niepoprawne itd, itd, itd, to jednak takie postepowanie moze zrozumiec jedynie ktos kto operuje w biznesie, ma firme i wie jak ciezko sie utrzymac na rynku i jak wyglada konkurencja.



Tym bardziej w najwiekszych wytworniach, ktore sa w rekach duzych spolek akcyjnych i licza sie tylko kwartalne wyniki. Taki duzy konglomerat jest wlascicielem fabryki szamponow, dwoch stoczni, trzech wytworni piwa i wytworni plytowej. Stad ta ostatnia jest traktowana jak te poprzednie i wszystko ocenia sie podlug liczb, nikogo nie obchodzi ze tam produkuje sie "sztuke". Ta sztuka jes dzisiaj tyle warta co sztuka mydla- ma sie sprzedac i tyle.



Owszem, istnieja male wyspecjalizowane wytwornie, parajace sie "sztuka" i nawet osiagajace sukcesy itp, ale jesli chodzi o pierwsze 100 miejsc w Billboard to nie ma sie co czarowac. Licza sie liczby.





Ironiczne jest natomiast to, ze pomimo niemozliwych warunkow itd, itd, itd, to jednak jest produkowana ogromna ilosc muzyki naprawde dobrej, odkrywczej, niesamowitej i hitowej. Produkowanej w tych duzych zlych "korporacyjnych" wytworniach....A niekoniecznie w tych zaangazowanych malych "nawiedzonych" piwnicznych wytworniach gdzie brak kontroli finansowej, drogich fachowcow i biznesplanu powoduje ze czesto gesto produkuje sie tam mamalyge






Awatar użytkownika
cichydd
Posty: 624
Rejestracja: poniedziałek 24 cze 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: cichydd » niedziela 28 lis 2004, 15:41

Statystyczny przedstawiciel współczesnego społeczeństwa to zmanipulowany, bezmyślny, leniwy półkretyn - półkonsument zakażony przez medialną papkę i reklamy ( tam to dopiero cudują z głosnością i brzmieniem - np. tembr głosu lektorów reklam ). To jest prawdziwa odpowiedź na wasze dylematy. Niektórzy już podięli radykalną decyzję - p...lić massmedia. Nie puszczać się w radiu, nie puszczać się w tv. Kiedyś np. Pearl jam tak zrobili - chyba jakoś żyją ?

Marck9
Posty: 214
Rejestracja: środa 01 maja 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Marck9 » niedziela 28 lis 2004, 22:06

...p...lić massmedia. Nie puszczać się w radiu, nie puszczać się w tv. **********************

Hmm... To raczej nie jest rada dla muzyka chcącego żyć ze swojego fachu.



Kiedyś np. Pearl jam tak zrobili - chyba jakoś żyją ? ...

***********************

Tak ale najpierw zarobili parę ładnych milionów na 2 pierwszych płytach.



Muzyk jest jak prostytutka: najpierw gra dla przyjemności, a jak dorośnie to bierze za to pieniądze. I to wtedy nazywa się profesjonalistą
Marck9 - Warszawa

Awatar użytkownika
Sempoo
Posty: 187
Rejestracja: sobota 30 mar 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Sempoo » poniedziałek 29 lis 2004, 01:07

...Przeczytałem "wstępniak" grudniowego numeru pana Wróblewskiego i chciałem zwrócić uwagę na następującą rzecz. Prawie wszyscy realizatorzy wypowiadają się negatywnie o mocnym limitowaniu przy masteringu, ale wszyscy to robią!!! Widzę w tym wręcz jakiś rodzaj hipokryzji.



Oczywiście nie mogę ocenić muzyki realizowanej przez pana redaktora naczelnego, ponieważ nigdy jej nie słyszałem(a szkoda), ale np. wątpie żeby pan Maszota miał diametralnie inne zdanie w tym temacie, a płytę Ametrii skompresował MAKSYMALNIE. Dość powiedzieć że kawałek "Kazdy z nas.." ma RMS ok -9,5dB a szczytowy -0,1dB. Natomiast w dziale "Przyślij ...DEMO" prawdopodobnie pan KM napisałby, że "nie został zachowany margines bezpieczeństwa dla słabych przetworników"



A poza tym ja się z tym nie zgadzam, że trzeba w ogóle pozostawiać jakiś margines bezpieczeństwa, zwłaszcza że sporo nowych płyt jest znormalizowanych do 0(np. nowa płyta Usher'a , Brandy itd...). Nigdy nie spotkałem się z tym że nagranie o poziomie szczytowym 0, gra źle i się przesterowuje nawet na jakiś tragicznych jamnikach wartych 250zł. Jeśli chodzi o RMS, to powiem że co prawda -8 czy -9 to przesada ale spoko można zrobić nagranie o -10 RMS które nie jest specjalnie zniekształcone. Powiem więcej że mnie się nawet takie lekkie przekompresowanie podoba. Chodzi mi oczywiście o szeroko rozumianą muzykę rozrywkową, bo są gatunki gdzie takie mocne "dobijanie" jest niedopuszczalne....

**********************

ESI Juli@ + KRK RP8 gen2

Awatar użytkownika
Sempoo
Posty: 187
Rejestracja: sobota 30 mar 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Sempoo » poniedziałek 29 lis 2004, 01:18

Przepraszam - nie podałem hasła i cały post poszedł się j****, i wstukało tylko goły cytat. Strasznie to wkurzające, ale co zrobić -cofałem się wstecz ale moja pisanina już zniknęła...



Chciałem więc powiedzieć, że również nie bardzo rozumiem tzw. 'marginesu bezpieczeństwa' dla słabych przetworników. Ile bym nie zgrał płyt na HD via EAC - zawsze szczytem jest 0 dB. Ponadto płyty popowe/rockowe są bardzo głośne, nawet -8 dB.



Są produkcje znacznie cichsze, gdzie takie 'prasowanie' wpływało by zbyt negatywnie na jakość brzmienia - np. 'SuperBass' z wytwórni Telarc, albo klasyka.



Sami przecież dobrze wiemy, jak trudno jest osiągnąć wysoki poziom głośności przy zachowaniu dobrego brzmienia - precyzyjne filtrowanie śladów (zwłaszcza podcinanie dołu), kompresja pasmowa na śladach i na sumie, do tego jeszcze limiter.



Czy limitowanie do -3, -4 dB to dużo wg Was? Osobiście na tylę własnie prasuję swoje kawałki i jeszcze brzmienie 'się trzyma'.
ESI Juli@ + KRK RP8 gen2

Awatar użytkownika
MB
Posty: 3318
Rejestracja: wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: MB » poniedziałek 29 lis 2004, 09:54

Chciałem więc powiedzieć, że również nie bardzo rozumiem tzw. 'marginesu bezpieczeństwa' dla słabych przetworników. Ile bym nie zgrał płyt na HD via EAC - zawsze szczytem jest 0 dB. Ponadto płyty popowe/rockowe są bardzo głośne, nawet -8 dB.

**********************

Margines bezpieczeństwa o którym mowa to margines na poziom szczytowy. Wypadałoby, żeby jednak był odrobinę poniżej 0dBFS, wystarczy ułamek decybela. To obniżenie nie ma żadnego wpływu na głośność materiału, a zachowanie tego marginesu jest po prostu wyznacznikiem kultury technicznej realizatora. Proszę nie mylić wartośc szczytowej z tzw. "poziomem średnim" czyli wartością średniokwadratową, która decyduje o poziomie głośności. Ta oczywiście nie może być 0dB, bo mielibyśmy czystą falę prostokątną.

To właśnie o poziom średni jest cała batalia.

Awatar użytkownika
AXIS
Posty: 307
Rejestracja: poniedziałek 28 cze 2004, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: AXIS » poniedziałek 29 lis 2004, 10:55

To właśnie o poziom średni jest cała batalia....

**********************



Dokładnie. Poziom szczytowy powinien być MINIMALNIE niższy od 0. Wystarczy -0,1 - standardowo przyjmuje się -0,3. Tak jak napisał MB, dowalenie tego do 0 świadczy o ignorancji realizatora. Ludzie słuchają muzyki na naprawdę różnym sprzęcie. Chińskie urządzenia typu Thompsonik, Powasonic, itd. naprawdę mają wbudowane przetworniki takiej jakości, że przy nich SB Live staje się kartą referencyjną



Co do RMS, to w muzyce Pop/Dance tendencja podbijania go niestety się utrzymuje z powodu silnej konkurencji w radio - kawałek po prostu musi być głośniejszy niż inne, żeby się wyróżnił (bo inaczej się wyróżnić niestety nie może). W latach 80-tych standardem było -14,0 obecnie nie widzę powodu aby podbijać RMS bardziej niż do -12,0. Jeśli są cichsze pasaże i kawałek nie jest jednolitym łubudu od początku do końca, to można nawet zostawić RMS w okolicy -13,0. Oczywiście płyty wytwórni niezależnych nie są grane w radio, więc mamy tą swobodę



Pozdrawiam,



Maciej R.


Awatar użytkownika
Sempoo
Posty: 187
Rejestracja: sobota 30 mar 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Sempoo » poniedziałek 29 lis 2004, 14:11

Jak juz powiedziałem, płyty komercyjne, które kopiowałem na HD, miały szczyty przy 0dB. Maksymalna wartość próbki mieściła się w okolicach 32740-50 (a wiadomo że możliwe maksimum to 32768), ponadto samemu limitując, uzyskuję 32735-40 przy wysterowaniu limitera na 0dB (L2). nie spotkałem ŻADNEJ płyty, gdzie max leży przy -0,1dB a co dopiero -0,3dB.
ESI Juli@ + KRK RP8 gen2

Awatar użytkownika
Cyprio
Posty: 409
Rejestracja: sobota 13 mar 2004, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Cyprio » poniedziałek 29 lis 2004, 14:34

Ja jestem za tym, aby pozostawić mały margines 'wolnego miejsca' chociażby po to, aby potem konwerując na własne potrzeby np. na format mp3 nie wprowadzić przesterów. Na pewno zauważyliście, że zmiana formatu wav na mp3 zmienia odrobinę szczyty fal dźwiękowych- a brak zapasu mógłby prowadzić do przesterowania.



Pozdrawiam!

Awatar użytkownika
AXIS
Posty: 307
Rejestracja: poniedziałek 28 cze 2004, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: AXIS » poniedziałek 29 lis 2004, 14:50

nie spotkałem ŻADNEJ płyty, gdzie max leży przy -0,1dB a co dopiero -0,3dB....

**********************************



-0,3dB to jest na przykład ustawienie limitera w Ozone 3 jak wybierzesz preset CD Master, tak sobie pewnie dali...



Poszukaj na płytach sprzed 4-5 lat, przed wejściem mody na dobijanie masterów. Poza tym, ja nie mówię, że to jest błąd ustawiać poziom szczytowy na 0dB, ja tylko mówię, że tak jest bezpieczniej.



Różnica pomiędzy 0dB, -0,1dB i -0,3dB jest praktycznie niesłyszalna. To co słyszymy jako zwiększenie poziomu głośności to jest poziom RMS.



Pozdrawiam,



Maciej R.


ODPOWIEDZ