Czy homerecording daje radę?
- wishmaster2
- Posty: 222
- Rejestracja: środa 14 maja 2008, 00:00
- Kontakt:
Re: Czy homerecording daje radę?
Jakość tych dźwięków jest napewno najwyższej próby, więc właśnie pod względem jakości używanie go przemienia homerecording w "high-recording"
****************************************
Nieprawda. Zwlaszcza w departamencie muzyki klasycznej gwarancja prawdziwego "high-recordig" jest i zawsze bedzie zywy instrument.
O ile przed tworcami bibliotek "fortepianowych" wlasciwie nic nie stoi na przeszkodzie (rodzaje artykulacji wyznacza tylko funkcja velocity) - dzisiaj mamy klawisze na 300 GB, jutro pewnie na terabajta
(moim zdaniem teraz juz pajacuja, bo scigaja sie z jakoscia probkowania,
ktorej "mp3-kowa ludozerka" i tak nic nie pokuma) to dla oszolomionego tymi "nowymi jakosciami" artysty jest to kolejna pulapka, kolejny kamyczek w ogromnej stercie sampli, ktorych polowa i tak sie do niczego nie nadaje.
To mam wlasciwie do zarzucenia firmom typu EastWest, ktore zamiast
celowac w techniki pozwalajace coraz sprawniej aranzowac instrument
smyczkowy, czy dety (wierzcie mi - bardzo wielu rzeczy nie da sie zagrac dysponujac nawet takimi wypasionymi kolekcjami orkiestralnymi) zawalaja czlowieka coraz to wiekszymi krowami, powtorkami tych samych artykulacji, tyle, ze sciaganych przez inne mikrofony, w innej sali, czy (kompletny idiotyzm) okraszonych jeszcze innego rodzaju poglosem. Ale takie supergigabajtowe efekciarstwo sie sprzedaje - wiec spoko, jest luzik.
****************************************
Nieprawda. Zwlaszcza w departamencie muzyki klasycznej gwarancja prawdziwego "high-recordig" jest i zawsze bedzie zywy instrument.
O ile przed tworcami bibliotek "fortepianowych" wlasciwie nic nie stoi na przeszkodzie (rodzaje artykulacji wyznacza tylko funkcja velocity) - dzisiaj mamy klawisze na 300 GB, jutro pewnie na terabajta
(moim zdaniem teraz juz pajacuja, bo scigaja sie z jakoscia probkowania,
ktorej "mp3-kowa ludozerka" i tak nic nie pokuma) to dla oszolomionego tymi "nowymi jakosciami" artysty jest to kolejna pulapka, kolejny kamyczek w ogromnej stercie sampli, ktorych polowa i tak sie do niczego nie nadaje.
To mam wlasciwie do zarzucenia firmom typu EastWest, ktore zamiast
celowac w techniki pozwalajace coraz sprawniej aranzowac instrument
smyczkowy, czy dety (wierzcie mi - bardzo wielu rzeczy nie da sie zagrac dysponujac nawet takimi wypasionymi kolekcjami orkiestralnymi) zawalaja czlowieka coraz to wiekszymi krowami, powtorkami tych samych artykulacji, tyle, ze sciaganych przez inne mikrofony, w innej sali, czy (kompletny idiotyzm) okraszonych jeszcze innego rodzaju poglosem. Ale takie supergigabajtowe efekciarstwo sie sprzedaje - wiec spoko, jest luzik.
Re: Czy homerecording daje radę?
Matiz - Schiller jest w radiu regularnie - i uwierz ,jeżeli już leci, jakość jego produkcji dosłownie spala poziom produkcji, mixu i masteringu,prawie wszystkiego,co szło "before and after".Oczywiście wspomniałem przecież wcześniej,iż nikt o zdrowych zmysłach nie inwestowałby w kilkuzerowe studia , by zapętlać DRAMY AND BASY (także i w pokrewnych gatunkach).Chodzi właśnie o to piękno VELOCITY(czyt.Łomnicki ,Olbrychski,Hańcza), o której wspomniał Wishmaster2 i jak dorzucimy do tego utopijny dla nas finansowo hardware,to powstanie właśnie "Trylogia" Petera Jacksona".Nie do podrobienia na komputerach...
..
Podobał mi się ten włoski faul - dobra i któtka pamieć
..
Podobał mi się ten włoski faul - dobra i któtka pamieć

- wishmaster2
- Posty: 222
- Rejestracja: środa 14 maja 2008, 00:00
- Kontakt:
Re: Czy homerecording daje radę?
Biznes sie kreci, dla pojedynczego tworcy tymczasem tortura coraz wieksza :)
Szkoda, ze przy okazji reklamowania tego czy innego softowego produktu uzytego w produkcji tej czy tej, a firmowanej jednym znanym nazwiskiem,
nie umieszcza sie nazwisk kilku, kilkunastu osob, ktore wspolpracowaly na roznych etapach tworzenia - sztab anonimowych ludzi. Dlatego zawsze pytam - czym jest homerecording i gzdie, w ktorym momencie on sie w rzeczywistosci konczy. Przeciez nie dajmy sie zwariowac etykietkom na pudelkach :)
Szkoda, ze przy okazji reklamowania tego czy innego softowego produktu uzytego w produkcji tej czy tej, a firmowanej jednym znanym nazwiskiem,
nie umieszcza sie nazwisk kilku, kilkunastu osob, ktore wspolpracowaly na roznych etapach tworzenia - sztab anonimowych ludzi. Dlatego zawsze pytam - czym jest homerecording i gzdie, w ktorym momencie on sie w rzeczywistosci konczy. Przeciez nie dajmy sie zwariowac etykietkom na pudelkach :)
Re: Czy homerecording daje radę?
...Jakość tych dźwięków jest napewno najwyższej próby, więc właśnie pod względem jakości używanie go przemienia homerecording w "high-recording"
****************************************
Nieprawda. Zwlaszcza w departamencie muzyki klasycznej gwarancja prawdziwego "high-recordig" jest i zawsze bedzie zywy instrument.
O ile przed tworcami bibliotek "fortepianowych" wlasciwie nic nie stoi na przeszkodzie (rodzaje artykulacji wyznacza tylko funkcja velocity) - dzisiaj mamy klawisze na 300 GB, jutro pewnie na terabajta
(moim zdaniem teraz juz pajacuja, bo scigaja sie z jakoscia probkowania,
ktorej "mp3-kowa ludozerka" i tak nic nie pokuma) to dla oszolomionego tymi "nowymi jakosciami" artysty jest to kolejna pulapka, kolejny kamyczek w ogromnej stercie sampli, ktorych polowa i tak sie do niczego nie nadaje.
****************************************
Wbrew Twoim przekonaniu coraz to doskonalsze próbkowanie jest w końcowym efekcie słyszalne przez potencjalnego odbiorcę słuchającego mp3. Im lepsze próbkowanie, tym mniejsza strata na jakości przy filtrowaniu, FX i masteringu w szczególności jeśli chodzi o cyfrowe zabiegi. Często instrumenty potrafią przechodzić przez kilkanaście wirtualnych efektów (licząc również kompresory, limitery, eq, multibandy jak i te bardziej słyszalnie zmieniające brzmienie jak chorus'y, lowpassy, hipassy, emulatory amp'ów gitarowych, lamp itp). Jeżeli w mixie na jeden instrument zapniemy jeden, dwa efekty + kompresor na sumie, to owszem dla mp3-sluchacza nie bedzie odczuwalna troszke slabsza jakosc nagrania. Ale jeśli 80% tracków będzie latało z jakimiś wspomagaczami + na sumie pokaźna paczka wtyczek, to wierz mi, będzie słychać różnicę.
****************************************
Nieprawda. Zwlaszcza w departamencie muzyki klasycznej gwarancja prawdziwego "high-recordig" jest i zawsze bedzie zywy instrument.
O ile przed tworcami bibliotek "fortepianowych" wlasciwie nic nie stoi na przeszkodzie (rodzaje artykulacji wyznacza tylko funkcja velocity) - dzisiaj mamy klawisze na 300 GB, jutro pewnie na terabajta
(moim zdaniem teraz juz pajacuja, bo scigaja sie z jakoscia probkowania,
ktorej "mp3-kowa ludozerka" i tak nic nie pokuma) to dla oszolomionego tymi "nowymi jakosciami" artysty jest to kolejna pulapka, kolejny kamyczek w ogromnej stercie sampli, ktorych polowa i tak sie do niczego nie nadaje.
****************************************
Wbrew Twoim przekonaniu coraz to doskonalsze próbkowanie jest w końcowym efekcie słyszalne przez potencjalnego odbiorcę słuchającego mp3. Im lepsze próbkowanie, tym mniejsza strata na jakości przy filtrowaniu, FX i masteringu w szczególności jeśli chodzi o cyfrowe zabiegi. Często instrumenty potrafią przechodzić przez kilkanaście wirtualnych efektów (licząc również kompresory, limitery, eq, multibandy jak i te bardziej słyszalnie zmieniające brzmienie jak chorus'y, lowpassy, hipassy, emulatory amp'ów gitarowych, lamp itp). Jeżeli w mixie na jeden instrument zapniemy jeden, dwa efekty + kompresor na sumie, to owszem dla mp3-sluchacza nie bedzie odczuwalna troszke slabsza jakosc nagrania. Ale jeśli 80% tracków będzie latało z jakimiś wspomagaczami + na sumie pokaźna paczka wtyczek, to wierz mi, będzie słychać różnicę.
Re: Czy homerecording daje radę?
Matiz - Schiller jest w radiu regularnie - i uwierz ,jeżeli już leci, jakość jego produkcji dosłownie spala poziom produkcji, mixu i masteringu,prawie wszystkiego,co szło "before and after".Oczywiście wspomniałem przecież wcześniej,iż nikt o zdrowych zmysłach nie inwestowałby w kilkuzerowe studia , by zapętlać DRAMY AND BASY (także i w pokrewnych gatunkach).
No tak, ale jezeli, to jest wyjatek a nie regula. Mowimy raczej o "mielonce" a nie rodzynkach, choc obawiam sie (a Ty wiesz), ze z tym nie jest tak, jak sie wielu wydaje
No tak, ale jezeli, to jest wyjatek a nie regula. Mowimy raczej o "mielonce" a nie rodzynkach, choc obawiam sie (a Ty wiesz), ze z tym nie jest tak, jak sie wielu wydaje

Re: Czy homerecording daje radę?
...Pierwszym hitem zrobionym calkowicie "in-the-box" czyli tylko i wylacznie w PT byla "La vida loca" Ricky Martina.
**********************
No wreszcie jakiś konkret! Trza było tak od razu. Masz jakieś materiały źródłowe? Jestem ciekaw szczegółów....
...
**********************
Ale jakie szczegoly? To bylo chyba 10 lat temu, ja to znam z forow (zagranicznych) i materialow digidesign, ale to naprawde dawno bylo... W kazdym razie ten utwor byl pierwszym znanym hitem zrealizowanym calkowicie wewnatrz PT (oczywiscie jakies zewnetrzne efekty byly, ale chodzi o mikser PT).
**********************
No wreszcie jakiś konkret! Trza było tak od razu. Masz jakieś materiały źródłowe? Jestem ciekaw szczegółów....
...
**********************
Ale jakie szczegoly? To bylo chyba 10 lat temu, ja to znam z forow (zagranicznych) i materialow digidesign, ale to naprawde dawno bylo... W kazdym razie ten utwor byl pierwszym znanym hitem zrealizowanym calkowicie wewnatrz PT (oczywiscie jakies zewnetrzne efekty byly, ale chodzi o mikser PT).
Re: Czy homerecording daje radę?
W kazdym razie ten utwor byl pierwszym znanym hitem zrealizowanym calkowicie wewnatrz PT (oczywiscie jakies zewnetrzne efekty byly, ale chodzi o mikser PT)....
**********************
Mikser?? Ten wątek jest o instrumentach i metodzie pracy...
**********************
Mikser?? Ten wątek jest o instrumentach i metodzie pracy...

[b][url=http://jurekmuszynski.com]jurekmuszynski.com[/url][/b]
Re: Czy homerecording daje radę?
...W kazdym razie ten utwor byl pierwszym znanym hitem zrealizowanym calkowicie wewnatrz PT (oczywiscie jakies zewnetrzne efekty byly, ale chodzi o mikser PT)....
**********************
Mikser?? Ten wątek jest o instrumentach i metodzie pracy...
...
**********************
Jak się okazuje, teraz już nikt nie wie nawet, o czym jest ten wątek i po co cała dyskusja. Fajnie
**********************
Mikser?? Ten wątek jest o instrumentach i metodzie pracy...

...
**********************
Jak się okazuje, teraz już nikt nie wie nawet, o czym jest ten wątek i po co cała dyskusja. Fajnie

Re: Czy homerecording daje radę?
Jak się okazuje, teraz już nikt nie wie nawet, o czym jest ten wątek i po co cała dyskusja. Fajnie

**********************
..rzekł na to Pan Jabu co na chwilę ożył..wrócił do Lachowicz i w grób się położył..

- wishmaster2
- Posty: 222
- Rejestracja: środa 14 maja 2008, 00:00
- Kontakt:
Re: Czy homerecording daje radę?
Wbrew Twoim przekonaniu coraz to doskonalsze próbkowanie jest w końcowym efekcie słyszalne przez potencjalnego odbiorcę słuchającego mp3. Im lepsze próbkowanie, tym mniejsza strata na jakości przy filtrowaniu, FX i masteringu w szczególności jeśli chodzi o cyfrowe zabiegi. Często instrumenty potrafią przechodzić przez kilkanaście wirtualnych efektów (licząc również kompresory, limitery, eq, multibandy jak i te bardziej słyszalnie zmieniające brzmienie jak chorus'y, lowpassy, hipassy, emulatory amp'ów gitarowych, lamp itp). Jeżeli w mixie na jeden instrument zapniemy jeden, dwa efekty + kompresor na sumie, to owszem dla mp3-sluchacza nie bedzie odczuwalna troszke slabsza jakosc nagrania. Ale jeśli 80% tracków będzie latało z jakimiś wspomagaczami + na sumie pokaźna paczka wtyczek, to wierz mi, będzie słychać różnicę.
*********************************************
Wiem, nie mniej uwazam, ze juz pare lat temu osiagnelismy standardy na takim poziomie, ktory W PRAKTYCE (i mam na mysli sesje na ladnych kilkadziesiet sladow z wtyczkami) jest zupelnie wystaczajacy. W PRAKTYCE - bo wiem ze w teorii nigdy nie bedzie tak dobrze zeby lepiej byc nie moglo (innymi slowy zarobic jeszcze troche grosza na frajerach-pasjonatach).
Jak powiedzialem - szkoda tylko, ze przy okazji glowny problem obslugi takich pokaznych bibliotek jest w dalszym ciagu traktowany po maccoszemu. Ludzie maja dostep do ciagle tych samych, trudnoedytowalnych artykulacji, wlasciwie po kilkunastu sekundach mozna odgadnac z jakim produktem mamy do czynienia. Jesli robisz muzyke klasyczna czy filmowa, to sample mozna "masakrowac" na prawde tylko do pewnego stopnia, poniewaz owa biblioteka jest brzmieniowo bardzo spojna i glupie odstrojenie o jedna nute robi juz duza roznice (np.motyw nieszczesnych glissando w bardzo zawezonym przez producenta wyborze - czlowiek jest praktycznie ograniczony do narzuconej tonacji, czasu ataku, wygasania - istnieja spore graniczenia). Analogicznie moglbym zadac pytanie - po co mi np. probki "high-recordig" najbardziej nawet odjechanego brzmienia gitarowego (szybciej sie porozumiemy na tym przyladzie) jesli probkowana gitara posiada tylko trzy struny?
*********************************************
Wiem, nie mniej uwazam, ze juz pare lat temu osiagnelismy standardy na takim poziomie, ktory W PRAKTYCE (i mam na mysli sesje na ladnych kilkadziesiet sladow z wtyczkami) jest zupelnie wystaczajacy. W PRAKTYCE - bo wiem ze w teorii nigdy nie bedzie tak dobrze zeby lepiej byc nie moglo (innymi slowy zarobic jeszcze troche grosza na frajerach-pasjonatach).
Jak powiedzialem - szkoda tylko, ze przy okazji glowny problem obslugi takich pokaznych bibliotek jest w dalszym ciagu traktowany po maccoszemu. Ludzie maja dostep do ciagle tych samych, trudnoedytowalnych artykulacji, wlasciwie po kilkunastu sekundach mozna odgadnac z jakim produktem mamy do czynienia. Jesli robisz muzyke klasyczna czy filmowa, to sample mozna "masakrowac" na prawde tylko do pewnego stopnia, poniewaz owa biblioteka jest brzmieniowo bardzo spojna i glupie odstrojenie o jedna nute robi juz duza roznice (np.motyw nieszczesnych glissando w bardzo zawezonym przez producenta wyborze - czlowiek jest praktycznie ograniczony do narzuconej tonacji, czasu ataku, wygasania - istnieja spore graniczenia). Analogicznie moglbym zadac pytanie - po co mi np. probki "high-recordig" najbardziej nawet odjechanego brzmienia gitarowego (szybciej sie porozumiemy na tym przyladzie) jesli probkowana gitara posiada tylko trzy struny?